MSPO 2019: „Ottokar”, Borsuk, Bystra i Orliki torują drogę technologiom

Niszczyciele czołgów, transportery nowej generacji, radary, a także bezzałogowy sprzęt zwiadowczy szykowany dla armii zbuduje w najbliższych latach nowe kompetencje w spółkach Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Publikacja: 02.09.2019 20:00

Bojowy wóz piechoty Borsuk. Fot./Roman Bosiacki.

Bojowy wóz piechoty Borsuk. Fot./Roman Bosiacki.

Foto: Bojowy wóz piechoty Borsuk. Fot./Roman Bosiacki.

Intensywne rozmowy z armią już wkrótce mogą otworzyć PGZ drogę do ambitnego przedsięwzięcia: to siłami rodzimej zbrojeniówki skonstruowana zostanie nowoczesna przeciwpancerna broń do Sił Zbrojnych RP.

Wojska lądowe pilnie potrzebują nowoczesnego, sprawnego zabójcy czołgów, uzbrojonego w precyzyjne pociski najnowszej generacji. Choć program angażujący siły centrum pancernego i artyleryjskiego Polskiej Grupy Zbrojeniowej w pełni wykrystalizuje się w dialogu technicznym PGZ z ekspertami Inspektoratu Uzbrojenia dopiero w najbliższych miesiącach, już wiadomo, że przemysł proponuje wojsku wielowariantowe, starannie zaplanowane rozwiązania.

Czytaj także: MSPO 2019: Od krabów do grota – narodowy koncern zbroi armię

– Do potrzeb i oczekiwań armii jesteśmy w stanie dostosować wszystkie elementy projektowej i inwestycyjnej układanki. Do wyboru – od tego zależą koszty i terminy wdrożeń uzbrojenia – proponujemy trzy rodzaje podwozi, sprawną integrację wyrzutni z pojazdami i całym systemem walki, a do tego wielowariantowe propozycje pozyskiwania precyzyjnej rakietowej amunicji – mówi Łukasz Malicki, dyrektor Biura Broni, Amunicji i Techniki Rakietowej w PGZ. Dyrektor Malicki: przemysł jest gotowy i zna swoje możliwości, ale to armia zdecyduje, czy nowy niszczyciel czołgów będzie się przemieszczał na zmodernizowanym wzmocnionym podwoziu BWP-1, na gąsienicach pojazdu Opal ze Stalowej Woli czy licencyjnym, zastosowanym w armatohaubicach Krab podwoziu K-9, które pozwala osłonić pancerzem także wyrzutnie. Wojskowi rozstrzygną też o wyborze oręża. Inżynierowie PGZ są w stanie zintegrować z przyszłym polskim zabójcą czołgów – naprowadzane radarowo pociski Brimstone brytyjskiego producenta rakiet MBDA, który kusi bezprecedensowym transferem technologii, nie ma dla nich tajemnic także rakieta Spike ER (o wydłużonym zasięgu) izraelskiego Rafaela. W opcji są też rozpowszechnione w NATO wymagające lądowej adaptacji amerykańskie pociski Hellfire zdolne skutecznie niszczyć z powietrza wrogie czołgi chronione najbardziej wyrafinowanymi systemami osłon balistycznych.

W MON projekt przyszłego polskiego niszczyciela już dostał kryptonim „Ottokar-Brzoza” nawiązujący do nazwiska twórcy artylerii Legionów Polskich gen. bryg. Ottokara Brzozy-Brzeziny. Dyskretne negocjacje PGZ z armią przyspieszają – chodzi o to, by możliwie szybko zastąpić w linii przestarzałe przeciwpancerne systemy Malutka transportowane dotąd na wysłużonych kołowych wozach rozpoznania BRDM-2.

Bojowy wóz piechoty wychodzi na pozycję

W odróżnieniu od przyszłego niszczyciela czołgów zdecydowanie bliżej regularnej służby wydaje się inny, zaawansowany produkt PGZ – bojowy wóz piechoty Borsuk. Prototyp najnowszego polskiego BWP budowany przez konsorcjum PGZ/HSW przejechał już ponad 7 tys. km i wchodzi w fazę decydujących testów. To dobrze, bo Borsuk musi jak najszybciej trafić do służby, by zastąpić w linii archaiczne rosyjskie bewupy. Bartłomiej Zając, prezes Huty Stalowa Wola (gdzie jest centrum produkcji i integracji pancernego borsuka) jest zadowolony z postępu prac.

Czytaj także: Ostrzenie pazurów pancernego Borsuka

– W konsorcjum na czele z HSW powstała na wskroś nowoczesna, bardzo złożona konstrukcja. Jak każda nowa broń wymaga bezkompromisowego podejścia, także podczas prób – mówi szef huty. Eksperci twierdzą, że już budowa najważniejszego elementu nowego BWP, czyli zdalnie sterowanego systemu wieżowego (ZSSW 30) to jedno z najtrudniejszych i najambitniejszych obecnie przedsięwzięć rodzimej zbrojeniówki. Konstrukcja okazała się udana, a wstępne próby ogniowe ZSSW nie budzą zastrzeżeń.

– Nawet bardzo trudne strzelania z wieży pozostającej w ruchu, będące ekstremalnym sprawdzianem zastosowanej automatyki i elektronicznego sterowania przewyższyły oczekiwania wojskowych – zapewnia Jerzy Reszczyński ekspert i znawca broni artyleryjskiej.

– Rezultaty testów tylko potwierdzają, że mamy konkurencyjny na rynku światowym produkt w klasie zdalnie sterowanych systemów wieżowych. Do tego zaprojektowany i wykonany od podstaw w Polsce – mówi Tomasz Badowski rzecznik ożarowskiej firmy Grupa WB, która odpowiada system kierowania ogniem borsuka i integrację komponentów mechanicznych z wyrafinowaną elektroniką nowego BWP. Borsuk jest jak mobilna forteca: ma na pokładzie rakietowe zintegrowane pociski przeciwpancerne Spike, 30-mm licencyjną armatę Orbital ATK Mk 44S Bushmaster II i karabin maszynowym kal. 7,62 UKM-2000 C z Zakładów Mechanicznych Tarnów.

Pod stalowym pancerzem borsuka (opcjonalnie wzmacnianym warstwowymi płytami ceramicznymi i kompozytowymi) ma się zmieścić trzyosobowa załoga i sześciu żołnierzy desantu w pełnym bojowym rynsztunku. Będą mieli do dyspozycji obserwacyjne głowice optoelektroniczne inne niezbędne sensory, sterowaną hydraulicznie rampę, urządzenia komunikacji cyfrowej Fonet i systemy informatycznego zarządzania polem walki BMS. Drogę pokaże licencyjny odbiornik nawigacji satelitarnej Talin 5000, a o niebezpieczeństwie ataku bronią chemiczną ostrzeże przyrząd rozpoznania skażeń PIMCO Chardes II.

Czytaj także: Coraz bliżej polskiego BWP

Nowy BWP został wyposażony w zintegrowany napęd typu power-pack z 720-konnym silnikiem MTU i przekładnią Perkins. Armia będzie potrzebowała na początek nawet 1 tys. nowych BWP w wersji podstawowej i kilkaset pojazdów specjalistycznych: wozów dowodzenia, ewakuacji medycznej, inżynieryjnych, technicznych.

Gdy zaplanowane na ten i przyszły rok badania kwalifikacyjne i wszystkie testy Borsuka uda się rzeczywiście przeprowadzić z zadowalającym wynikiem, po wprowadzeniu ostatnich poprawek produkcja seryjna Borsuka ruszy w 2022 r. – przewiduje PGZ.

Radary polska specjalność

Postęp w dziedzinie rozwoju sprzętu pancernego którego znakiem jest Borsuk, a zwiastunem plan budowy niszczyciela czołgów świadczy o wzmacnianiu technologicznego potencjału przez PGZ. Zdaniem militarnych analityków to jednak dzięki nowym radarom, m.in. ze stołecznego PIT-Radwaru, najskuteczniej przybliżamy się do światowej czołówki zbrojeniowych firm torujących drogę obronnym innowacjom. Przykłady? Już za kilka lat gotowy będzie najnowszy unikalny polski trójwspółrzędny radar wstępnego wykrywania VHF, działający w paśmie metrowym, kłopotliwym do „uciszenia” przez pociski przeciwradiolokacyjne nieprzyjaciela. Jest jednym z największych osiągnięć polskiej radiolokacji. Potrafi namierzyć „niewidzialne” obiekty chronione technologiami stealth i uznawane za praktycznie niewykrywalne.

""

Stacja Radiolokacyjna Bystra, radar nowej generacji, widzi nawet nadlatujące pociski. Fot./materiały prasowe

radar.rp.pl

Trwają też zaawansowane prace nad innym obiecującym radiolokatorem Sajna. To wielofunkcyjny radar kierowania ogniem dostosowany do pracy wielokanałowej, czyli śledzenia i naprowadzania pocisków na wiele celów naraz, szykowany także do sterowania ogniem lądowej i morskiej artylerii kal. 35 mm. Marek Borejko, dyrektor Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w PGZ, nie ma wątpliwości, że nowe produkty warszawskich spółek radiolokacyjnych z elektronicznego centrum Polskiej Grupy Zbrojeniowej, takie jak Sajna, VHF czy stacje SPL PCL-PET (passive coherent location – passive emiter tracking), czyli PIT-Radwaru, to przykłady, że rodzimy przemysł radarowy odbudowuje pozycję i może wkrótce dostarczyć zbrojeniówce wartościowe produkty i sukcesy eksportowe.

Czytaj także: W systemach radiolokacyjnych możemy być samowystarczalni

Nowe superradary powstały na fundamencie doświadczeń i wieloletniej tradycji. PIT-Radwar wciąż buduje sprawdzone i cenione przez wojsko trójwspółrzędne, mobilne stacje radiolokacyjne NUR 15M Odra. Wykrywające i identyfikujące obiekty w przestrzeni powietrznej z odległości nawet 240 km, ale wkrótce wizytówką polskiej radiolokacji stanie się m.in. zaprojektowany w PIT-Radwar najnowszy mobilny radar przeciwlotniczy Bystra, pierwszy polski radiolokator z anteną aktywną, odporny na zakłócenia, z komputerową, cyfrową obróbką sygnałów. Bystra wykrywa i wskazuje statki powietrzne nieprzyjaciela, ale też może śledzić małe obiekty: rakiety, drony, a nawet wystrzelone granaty moździerzowe. To produkt, którego nie powstydziłby się żaden z czołówki największych producentów sprzętu radiolokacyjnego na świecie.

Bezpilotowce startują z Bydgoszczy

Dwa lata od podjęcia w 2016 r. decyzji o rozwinięciu w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy zdolności do konstruowania i produkcji rozpoznawczych dronów w końcu zeszłego roku PGZ zawarła z MON kontrakt na dostawy pierwszych ośmiu taktycznych zestawów zwiadowczych systemów bezzałogowych krótkiego zasięgu. Realizacja umowy wartej prawie 790 mln zł ruszy w 2021 r. Do 2023 r. armia powinna otrzymać z pomorskiego WZL 40 bezzałogowców wraz z pojazdami wsparcia – naziemnymi stacjami kontroli i terminalami danych. Kontrakt przewiduje opcję rozszerzenia floty zdalnie sterowanych aparatów o kolejnych 20 dronów Orlik do 2026 r.

Czytaj także: Wojsko dostanie zwiadowcze drony od PGZ

Bezzałogowce z bydgoskich zakładów o rozpiętości skrzydeł przekraczającej 5 m to drony wyjątkowo uniwersalne: głowica optoelektroniczna umożliwiająca rozpoznanie obrazowe wyposażona jest w kamery telewizyjne i termalne, a także dalmierz laserowy i laserowy wskaźnik celu. Wykonanie szpiegowskich zadań ułatwia pokładowy, wyjątkowo precyzyjny radar.

Stacja radiolokacyjna w tech- nologii SAR jest w stanie nawet przy złej widoczności z dużej wysokości – nawet 5 tys. metrów – skanować powierzchnię terenu, lokalizować cele, a nawet śledzić przemieszczające się obiekty, a ich współrzędne przekazywać do np. systemu dowodzenia czy kierowania ogniem artylerii. Hybrydowy, spalinowo-elektryczny napęd zapewnia powietrznej platformie startującej z pneumatycznej wyrzutni niezłe osiągi: maksymalną prędkość do 180 km/godz. zasięg działania rzędu 150 km, do tego ciche, dyskretne wykonywanie zadań nad obserwowanym celem.

– Czas misji to ponad 6 godzin i to z pełnym zestawem sensorów i środków łączności o wadze 20 kg zabudowanych na samolocie – niechętnie zdradza otaczane wojskową tajemnicą atuty dronów PGZ Tomasz Gugała, dyrektor programu bojowych bezpilotowców.

Żołnierze i pojazdy w sieci

Jeszcze co najmniej trzy lata żmudnych prób i testów czeka twórców cyfrowego zarządzania polem walki, by do seryjnej produkcji dojrzał system BMS Rosomak – wielopiętrowa, nowoczesna informatyczna sieć wymiany danych, informacji i komunikacji, która połączy żołnierzy, załogi pojazdów wojskowych dowódców. W warunkach wojennych cyfrowa sieć praktycznie online dostarczy też wiedzę i umożliwi komunikację na kolejnych szczeblach struktury armii – od drużyny do batalionu. Już kilka lat inżynierom i programistom konsorcjum pod komendą warszawskiego PIT-Radwaru zajęło konstruowanie odpowiedniej infor matycznej sieci spełniającej wyśrubowane wymagania Sił Zbrojnych, a także restrykcyjne standardy chronienia informacji NATO.

Ostatnie próby przekonały wojskowych, że system BMS Rosomak budowany przez PGZ spełnia warunki nie tylko naszej armii, ale jest w stanie gwarantować bezpieczną wymianę danych w sieci integrującej sojuszników. Teraz jednak przed elektronicznymi firmami PGZ, a także ich prywatnymi partnerami ze stołecznego Transbitu (producent niezbędnej dla BMS Rosomak radiostacji szerokopasmowej), Kenbitu (planowanie i zarządzanie łącznością w sieci, oprogramowanie) i warszawskiej Enigmy (odpowiada za kryptografię systemu) – staje nie lada wyzwanie.

Za kilka lat to oni będą dokonywać rewolucji w dziedzinie cyfrowej bojowej komunikacji, która połączy tysiące żołnierzy i co najmniej 300 załóg transporterów opancerzonych. – Intensywnie pracujemy, uczymy się, współpracujemy z wojskiem, by jak najszybciej i najskuteczniej przeprawić naszą armię na cyfrowy brzeg – zapewnia Jacek Żołnierkiewicz szef programu C4ISR, czyli informatyzacji wojskowej komunikacji w PGZ.

Intensywne rozmowy z armią już wkrótce mogą otworzyć PGZ drogę do ambitnego przedsięwzięcia: to siłami rodzimej zbrojeniówki skonstruowana zostanie nowoczesna przeciwpancerna broń do Sił Zbrojnych RP.

Wojska lądowe pilnie potrzebują nowoczesnego, sprawnego zabójcy czołgów, uzbrojonego w precyzyjne pociski najnowszej generacji. Choć program angażujący siły centrum pancernego i artyleryjskiego Polskiej Grupy Zbrojeniowej w pełni wykrystalizuje się w dialogu technicznym PGZ z ekspertami Inspektoratu Uzbrojenia dopiero w najbliższych miesiącach, już wiadomo, że przemysł proponuje wojsku wielowariantowe, starannie zaplanowane rozwiązania.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego