Ciężkie myśliwce robią tuż nad jesiennymi, pozbawionymi liści koronami drzew ciasny skręt i wzbijają się niemal pionowo.
W naszej grupce pod szlabanem eksperci z uznaniem komentują manewr pary dyżurnej Włoskich Sił Powietrznych uczestniczących w misji NATO Baltic Air Policing. Widać od razu, że to nie ćwiczenia a załogi tajfunów od pierwszych sekund lotu wykonują zadania bojowe.
- Nie może być inaczej – tłumaczy chwilę potem, już w hangarze zaadaptowanym do długotrwałego pobytu pilotów pułkownik pilot Salvatore Florio, dowódca sojuszniczej misji Air Task Force „White Eagle" w Malborku. – Nasze zgrupowanie w bazie Królewo w północno – wschodniej Polsce dzieli w linii prostej od rosyjskiego Kaliningradu zaledwie 30 mil, czyli kilka minut lotu a do granicy z Białorusią jest raptem 155 mil, czyli niecały kwadrans – obrazuje bliskość zagrożeń wpływających na sytuację taktyczną ugrupowania stacjonującego w 22. Bazie – wskazuje.
Nic dziwnego, że załogi 4. wielozadaniowych maszyn Eurofighter Typhoon, a także ekipy techniczne na co dzień już od lipca tego roku wykonują swoje zadania w bojowym reżimie. Zresztą gdy dowódca misji prowadzi potem na płytę lotniska do oczekujących na swoją kolej do startu 2 tajfunów pozostających w gotowości, widać, że samoloty są uzbrojone po zęby: kierowane pociski na podwieszeniach to nie ćwiczebne atrapy, a komory z pokładowym działkiem są załadowane ostrą amunicją.
Podpatrywanie przeciwnika
Płk Florio przyznaje, że najczęściej w ostatnich tygodniach wykorzystywane są w misjach powietrznego dozoru zainstalowane pod kadłubem samolotów zasobniki rozpoznawczo - obserwacyjne. Próbki efektów „sesji" fotograficznych nad międzynarodowymi wodami Bałtyku pokazano dziennikarzom na monitorach w sali konferencyjnej – zwykle udaje się powietrzne manewry rosyjskich maszyn dokumentować na nośnikach o wysokiej rozdzielczości.