Plan miał powstać w odpowiedzi na apel brytyjskiego ministra finansów Rishiego Sunaka, wzywającego do obniżenia wydatków państwowych o 5 proc. z powodu kryzysu wywołanego przez pandemię COVID-19. Ponadto brytyjski rząd przewiduje nałożenie się nań problemów finansowych związanych z Brexitem. Co ciekawe, autor planu, główny doradca premiera Borisa Johnsona Dominic Cummings, chce utrzymania wzrostu wydatków obronnych do poziomu 2 proc. PKB. Planuje także waloryzować je co roku o poziom wyższy o 0,5 proc., aniżeli wynosi spadek realnej wartości wydatków wywołany przez inflację. Ma to pozwolić na utrzymanie zdolności obronnych Wielkiej Brytanii. Trzeba tutaj pamiętać jednak, że nacisk kładziony dotąd na utrzymanie i rozwój klasycznych sił zbrojnych zostanie częściowo przekierowany na rozwój wojsk cybernetycznych, sztucznej inteligencji czy zdolności militarnych w kosmosie.
Czytaj także: Brytyjczycy sami uzbroili swoje F-35. Teraz kuszą Polskę
Nie wiadomo, czy cięcia finansowe nie wpłyną na inne programy. Wielka Brytania planuje m.in. modernizację czołgów Challenger 2 (program Challenger 2 LEP), program samolotu nowej generacji (Tempest), programy budowy nowych okrętów (np. fregat typ 31) itd.
Wizja myśliwca wielozadaniowego 6. generacji Tempest./Rys. BAE Systems.
Foto: radar.rp.pl
Wydaje się, że co najmniej przesunięcie ich realizacji jest możliwe. Trudna sytuacja finansowa Londynu może wymagać kolejnych trudnych decyzji. Te, wbrew zapowiedziom brytyjskiego rządu, obniżą zdolności obronne Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii. Zwłaszcza zapowiadany wzrost wydatków obronnych do 2 proc. PKB (w 2019 r. było to 1,7 proc. PKB wg SIPRI) może okazać się niemożliwy do zrealizowania i może być co najmniej odsunięty w czasie.