K-410 Smoleńsk z 11 dywizji okrętów podwodnych Floty Północnej utknął w porcie koło Murmańska. Według niezbyt jasnych informacji okręt wyłączono ze służby w połowie marca. Powodem była wizyta cywilnego specjalisty, który leciał samolotem do Murmańska – według informacji z niezależnych źródeł – z biznesmenem, który wrócił z zagranicy i okazał się nosicielem wirusa. Nie wiadomo, jaką diagnozę postawiono specjaliście, ale załoga znalazła się na kwarantannie trwającej do 28 marca.
Anonimowe „źródła w rosyjskim ministerstwie obrony” poinformowały rosyjskie agencje prasowe, że obecnie załoga „wróciła do normalnych zajęć”. Jednak niezależne źródła twierdzą, że marynarze nadal są na kwarantannie. Wraz z nimi załoga sąsiedniego, nienazwanego okrętu. Te same „anonimowe źródła w ministerstwie” mówią jednie o „ograniczeniu kontaktów z rodzinami szeregu wojskowych wraz ze służącymi z nimi”.
Czytaj także: Rosja wzmacnia Flotę Pacyfiku
1 kwietnia minister obrony Rosji Siergiej Szojgu powiedział, że w armii nie ma nikogo, kto zachorowałby na koronawirusa. Oświadczenie brzmi trochę jak żart primaaprilisowy, gdyż cały czas na podmoskiewskim poligonie Ałabino trwają przygotowania do parady 9 maja. Bierze w nich udział co najmniej kilka tysięcy żołnierzy i żaden z nich nie ma jakichkolwiek środków ochronnych (masek, rękawiczek jednorazowych etc.).