Kolejny raz źródłem tych informacji mają być anonimowi pracownicy amerykańskiej administracji. We wrześniu pojawiła się podobna zapowiedź odnośnie czołgów Abrams, ale dotąd nie ogłoszono oficjalnie nawet planów ich przekazania. Same źródła Bloomberga zresztą podkreślają, że decyzja jeszcze nie zapadła, nie jest więc znany żaden choćby wstępny kalendarz ewentualnych dostaw. Samo przekazanie Bradleyów stanowiłoby pewną rewolucję na dwóch polach. Nie jest to wprawdzie pojazd dorównujący nowszym konstrukcjom i nic dziwnego ‒ bojowy wóz piechoty M2 ma już na koncie 40 lat służby. W tym czasie pojazdy tej rodziny poddano licznym modyfikacjom i kilku zasadniczym modernizacjom, ale starsze wersje, a zapewne takie mogłaby ewentualnie otrzymać Ukraina, dzieli przepaść od współczesnych konstrukcji, takich jak: KF41 Lynx czy najnowsze wersje ASCODa czy CV90 (ten pierwszy wóz jest zresztą jednym z pojazdów oferowanych US Army w ramach poszukiwań następcy Bradleya). Mimo to, dla ukraińskich batalionów zmechanizowanych byłaby to istotna nowość. Przede wszystkim Bradley to zachodnia logistyka. Z eksploatacją setek posowieckich BMP-1 i BMP-2 (oraz nielicznych pojazdów innych typów, głównie zdobycznych) Siły Zbrojne Ukrainy mają coraz większy problem ze względu na wyczerpujące się zapasy niektórych asortymentów części zamiennych, bowiem pojazdy te nie są od dawna produkowane w państwach obecnie należących do świata zachodniego (np. BMP-2/BVP-2 był produkowany na licencji w Czechosłowacji). Podobnie rzecz ma się z amunicją sowieckich typów do armat 73 mm 2A28 i 30 mm 2A42, która co prawda jest w kilku państwach produkowana seryjnie, ale zdolności wytwórcze są znacząco niższe niż ukraińskie potrzeby wojenne. Z bojowym wozem piechoty Bradley tego problemu nie ma – Amerykanie dysponują ogromnymi zapasami części, a amunicja 25×137 mm do armat M242 jest wytwarzana przez kilku zachodnich producentów. Drugą istotną zmianą byłoby przełamanie kolejne bariery psychologicznej i politycznej. Dotychczas Ukraina nie otrzymała żadnego względnie nowoczesnego wozu bojowego opracowanego i wyprodukowanego na Zachodzie (a przynajmniej w państwach „starego" Zachodu). Bradley byłby pierwszym takim pojazdem, co stanowiłoby nie tylko rozpoczęcie nowej praktyki, ale i przełamanie schematu deklarowanego przez m.in. niemieckich polityków, stojących na stanowisku, jakoby państwa NATO wspólnie podjęły decyzję o niewysyłaniu czołgów podstawowych i bojowych wozów piechoty konstrukcji zachodniej na Ukrainę.

Same pojazdy, choć leciwe, przewyższałyby znacząco wozy rodziny BMP-1 i pod względem wielu parametrów (choć nie sile ognia!) również nowocześniejsze BMP-2 (a w niektórych przypadkach także BMP-3). Uzbrojenie główne bwp M2, złożone z 25 mm armaty napędowej M242, z powodzeniem powinno radzić sobie z rosyjskimi pojazdami opancerzonymi (wyjąwszy oczywiście czołgi), zaś przeciwpancerne pociski kierowane rodziny TOW, stanowiące główny „argument przeciwpancerny", nawet w starszych wersjach mogą być zagrożeniem dla rosyjskich czołgów, przynajmniej dla starszych wersji, a te są powszechne w jednostkach biorących udział w tzw. specjalnej operacji wojskowej. Samo opancerzenie M2 ‒ przynajmniej bazowe ‒ choć dziś niewystarczające (acz możliwe do wzmocnienia poprzez fabryczne moduły dodatkowe bądź metodami improwizowanymi, oczywiście w ramach zapasu nośności zawieszenia i mocy zespołu napędowego), jest zdecydowanie lepsze, niż w przypadku powszechnych w Siłach Zbrojnych Ukrainy BMP-1 i BMP-2. Także system kierowania ogniem reprezentuje wyższy standard. Oczywiście korzyści, jakie Ukraina mogłaby potencjalnie mieć z przekazania bwp M2, zależeć będą nie tylko od parametrów pojazdu, lecz również od skali pomocy ‒ 10 czy 20 wozów byłoby tylko symbolem, jeśli nie byłoby wstępem do znacznie większych dostaw.