Tego dnia w 1985 r., Komsomolec, pod dowództwem kmdr. Jurija Zielenskiego, rozpoczął procedurę zanurzenia na Morzu Norweskim w okolicach Wyspy Niedźwiedziej. Do 300 m szło ono szybko, potem tempo zmniejszono, a głębokość 1000 m osiągnięto po kilku godzinach. Droga w głębinę nie obyła się bez „przygód”.
Na głębokości 700 m zaczęło ciec spod kołnierza armatury zewnętrznego obwodu chłodzenia reaktora jądrowego, jeden z masztów podnośnych opadł poniżej ogranicznika i osiadł na fundamencie, oderwała się także spawana obudowa cięgien peryskopu, a poniżej 900 m zaczęły strzelać tytanowe mocowania i śruby różnych mechanizmów, na szczęście nikogo przy tym nie raniąc.
Czytaj także: Rosja utraciła pierwszy seryjny egzemplarz Su-57
Ostatecznie osiągnięto ok. 1027 m – niepewność pomiaru wynikała z różnych, nieprecyzyjnych, wskazań głębokościomierzy. Okręt manewrował w kilometrowej głębi przez niespełna godzinę, pokazując że dobrze trzyma kurs i zanurzenie. W trakcie powrotu na powierzchnię, na głębokości 800 m, odpalono cztery makiety torped. Było to możliwe przy tak dużym zewnętrznym ciśnieniu wody, ponieważ okręt miał nowe, hydropneumatyczne wyrzutnie. Rekord ten przyniósł jednostce sławę i do dziś nie został pobity przez żadną dużą załogową jednostkę bojową.
Tytanowy Pławnik
Projektowanie głębokowodnego okrętu podwodnego, mogącego dzięki zanurzaniu się na około kilometr (2‒2,5 raza więcej w stosunku do możliwości innych okrętów w tamtych czasach) uciec przez środkami przeciwpodwodnycmi przeciwnika, rozpoczęto w połowie lat 60. 24 października 1972 r., głównodowodzący WMF, adm. Siergiej Gorszkow zatwierdził ostatecznie projekt techniczny 685 Pławnik (pol. płetwa). Stępkę okrętu położono 22 kwietnia 1978 r. pod numerem budowy 510 w krytej hali nr 42 stoczni „Siewmasz” w Siewierodwińsku na północy ZSRS. Budowa trwała przy zachowaniu szczególnej tajemnicy. Aby przyszły Komsomolec mógł osiągać wielkie głębokości, na których nie dosięgłyby go NATO-wskie torpedy, jego kadłub mocny wykonano z nowych typów stopów tytanu, materiału, który Rosjanie już wcześniej stosowali do tego celu, produkując serię okrętów projektu 705 Lira i pojedynczy proj. 661 Anczar. Zastosowano też adekwatne środki ratunkowe, w tym wypływającą komorę ratowniczą WSK dla całej załogi, czy prochowe generatory ciśnienia, stosowane w sytuacjach awaryjnych. Wspomniane generatory miały na celu wypchnięcie balastu wodnego ze zbiorników w przypadku awarii zasadniczego systemu sprężonego powietrza z butli, uszkodzenia napędu, braku zasilania, czy zaklinowania sterów w pozycji do zanurzenia. Ich działanie polegało na gwałtownym spalaniu ładunku, który generował gazy o ciśnieniu wystarczającym do pokonania oporu wody otaczającej okręt i tym samym opróżnienia zbiorników. Były one zbudowane na bazie rakietowych przyspieszaczy startowych wspomagających start samolotów.