Jest to samobieżny na podwoziu gąsienicowym, 240-milimetrowy, 2S4 „Tulipan”. Zaprojektowany i produkowany był jeszcze w ZSRR. Formalnie wyrabiano go do 1989 r. i w sumie powstało nie mniej niż 588 sztuk. Jednak w rosyjskiej armii nadal jest używanych jedynie kilkadziesiąt z nich (po jednym dywizjonie – 12 moździerzy – na armijną brygadę artylerii).
Czytaj także: Rosja: kolejny pułk pancerny na zachodniej granicy
Na wojnie „Tulipanów” użyto tylko dwukrotnie. Pierwszy raz w czasie interwencji w Afganistanie (z niewielkim skutkiem). Drugi raz podczas „drugiej wojny czeczeńskiej” (1999-2005). W tym ostatnim konflikcie wspierały najpierw rosyjskie oddziały szturmujące Grozny, a później zdobywające duże kompleksy poradzieckich jeszcze bunkrów w okolicach Bamutu (w zachodniej części Czeczenii) obsadzone przez partyzantów.
Od czasu tamtych walk moździerze pozostawały podobno zakonserwowane w magazynach wojskowych.
W ubiegłym roku Foreign Military Studies Office analityczne centrum armii amerykańskiej zajmujące się badaniem obcych armii) zwróciło uwagę, że Rosja przystąpiła do modernizacji najcięższej artylerii. Mowa przede wszystkim o „Tulipanach” oraz 203-milimetrowej haubicy 2S7 „Pion”. Dowodem były nagrania opublikowane przez rosyjskie ministerstwo obrony.