XM1299, który powstaje na drodze ewolucji M109A6 i A7, ma niewiele już wspólnego z oryginalnymi M109). Największym zaskoczeniem jest rezygnacja z automatu ładowania pocisków i ładunków miotających. Dotąd był uważany za jedną z najbardziej istotnych zmian w stosunku do M109A7, poza działem XM907 o długości lufy 58 kalibrów czy nowym systemem kierowania ogniem.
Czytaj także: US Army testuje działo strategiczne dalekiego zasięgu
Problemem okazała się mobilność i wytrzymałość konstrukcji. Armatohaubica samobieżna wyposażona w automat ładowania podczas testów na terenie ośrodka Yuma Proving Ground wykazywała problemy z wyważeniem. Ponadto w przyszłości mogłyby się pojawić wskutek tego problemy z trwałością konstrukcji. Jako alternatywę wskazano współpracę z sześcioma firmami: Actuate, Apptronik, Carnegie Robotics, Hivemapper, Neya Systems i Pratt Miller. To one rozpoczęły prace nad alternatywą dla w pełni zautomatyzowanego układu dosyłania amunicji. Zgodnie ze słowami generała Rafferty’ego, US Army oczekuje nie automatu ładowania jako takiego, lecz wzrostu szybkostrzelności w ogóle. Droga ku temu celowi jest zaś sprawą drugorzędną. Na razie brak informacji, co mogłoby być zamiennikiem dla automatu ładowania. Trudno oczekiwać, by zwiększono już wyśrubowane normy związane z pracą ładowniczego.
US Army z przyczyn technicznych zrezygnuje z automatu ładowania w 155 mm armatohaubicy samobieżnej XM1299 (rysunek z lewej strony XM1299). Dotąd uważano go za jedną z ważniejszych zmian w stosunku do poprzedników. Rys./US Army.