Johannes von Thadden, odpowiadający ostatnio w koncernie za rozwój biznesu kosmicznego, został nowym prezesem zarządu i dyrektorem zarządzającym Airbus Poland.
Johannes von Thadden dobrze zna nasz kraj wiedzę zdobył m.in. jako współprzewodniczący Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej w Warszawie, ma też żonę – Polkę.
Od 1 grudnia pokieruje zespołem prawie 800 pracowników w jednej z największych polskich firm lotniczych z głównymi zakładami na stołecznym Okęciu. Firma zajmuje się produkcją, obsługą, naprawami i modernizacją samolotów wojskowych Airbusa oraz produkcją elementów do samolotów cywilnych. Będzie też nadzorował Wydział Usług Lotniczych w Mielcu oraz oczywiście wspierał aspiracje warszawskiego ośrodka technologii kosmicznych, który Airbus budował w ostatnich latach tuż obok największego naszego lotniska.
Wszechstronne skrzydlate Okęcie
– Airbus współpracuje z Polską od blisko 20 lat, rozwijając swoje możliwości przemysłowe w Warszawie i włączając polskich partnerów do lokalnego łańcuch dostaw – podkreśla Johannes von Thadden.
– Chcemy zwiększać efektywność i kompetencje pracowników oraz wchodzić na nowe rynki, aby rozwijać potencjał w sektorach lotniczym i kosmicznym, tak w Polsce jak i w działaniach eksportowych – dodaje.
Nowy szef ośrodka lotniczego na Okęciu zastąpił na stanowisku dotychczasowego prezesa Airbus Poland – Hiszpana Manuela Heredia Ortiza, który obejmie nową funkcję w Airbus Spain.
Johannes von Thadden od lat związany jest z Airbusem. Prowadził projekty firmy we Francji i Niemczech, odpowiadał też za rozwijanie biznesu kosmicznego Airbusa na świecie. Dziś przejął stery jednego z liderów awiacji w naszym kraju, gdy na całym świecie lotnictwo dotknięte skutkami pandemii próbuje uporać się ze spadkiem liczby zamówień i globalnym kryzysem. Kolejni gospodarze zakładów europejskiego lotniczego giganta, zlokalizowanych przede wszystkim na Okęciu, podkreślali, że polski Airbus to firma wyjątkowa. Nie przypomina żadnej innej europejskiej fabryki skrzydlatego giganta. Wszystkie zakłady koncernu na kontynencie są wyspecjalizowane, skupione na konkretnym wycinku awiacyjnego biznesu. Tylko spółki w Warszawie i Mielcu pozostały absolutnie interdyscyplinarne. W polskich zakładach nadal rozwija się projektowanie i badania, produkuje lotnicze komponenty a nawet kompletne samoloty i zapewnia im serwis.
Mielecki Zakład Usług Agrolotniczych przy pomocy floty ponad 40 dromaderów i Antoniowów -2 gasi pożary i patroluje polskie lasy do tego kształci cywilnych pilotów.
Offsetowe początki w Warszawie
Airbus wylądował w Polsce w 2001 r. dzięki offsetowi za kupowane dla wojska hiszpańskie średnie transportowce casa. Zaplecze serwisowe dla maszyn C 295 M zbudowano na Okęciu bo kontrakt przewidywał transakcję wiązaną czyli prywatyzację słabnących zakładów PZL „Warszawa”, produkujących siłą rozpędu treningowe lekkie samoloty Orlik i m. in. awionetki Wilga.
Ówczesny Airbus Military, w ramach kompensacyjnych zobowiązań nie tylko przygotował na warszawskim Okęciu halę do głównych remontów wojskowych cas, przeszkolił w macierzystych zakładach produkcyjnych w Sewilli polskich mechaników i inżynierów.
Ale też mobilizowany przez władze i wyposażył PZL w niezbędne technologie, narzędzia i aparaturę diagnostyczną, przekazał dokumentację, zadbał o pozwolenia i certyfikaty Obecnie warszawskie PZL są drugim po hiszpańskiej Sewilli europejskim ośrodkiem serwisującym wojskowe transportowce. Siły powietrzne RP, które dysponują największą flotą – 16 C 295 na kontynencie – mają w dostępie do serwisu na Okęciu pierwszeństwo.
Ale swoje maszyny usprawniają też w Warszawie Czesi i Kazachowie. W ostatnich latach, przed pandemią grafik przeglądów i napraw był wypełniony do ostatniego miejsca. Nic dziwnego – Hiszpanie sprzedali już ponad 200 swoich transportowców w dwóch wersjach, oprócz Polski, także m.in. armiom Brazylii, Chile, USA, Czech i Finlandii.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.