Dokumentacja, którą przygotowano dla komisji obrony Bundestagu, wskazuje że z ekonomicznego punktu widzenia lepiej zakupić nowe samoloty. Alternatywą jest inwestycja w osiem, obecnie eksploatowanych, ponad 30-letnich, Orionów. W modernizację i utrzymanie w sprawności maszyn, przejętych w latach 2006-2007, w ciągu dekady Niemcy zainwestowali koło 200 mln dolarów. Głównie środki te pochłonęły zakupy w Stanach Zjednoczonych, realizowane za pośrednictwem procedury Foreign Military Sales.
Czytaj także: Niemcy przedłużyli embargo na dostawy broni do Arabii Saudyjskiej
Faza analityczno-koncepcyjna programu obejmie konstrukcje dostępne na rynku „od ręki”. Turbośmigłowe Airbus C295MPA i Rheinland Air Service RAS-72 (bazujący na samolocie komunikacji regionalnej ATR-72) oraz turboodrzutowy Boeing P-8A Poseidon. Nie można wykluczyć, że do powyższej grupy dołączy prezentowany w Niemczech w 2018 r., japoński Kawasaki P-1. O kontrakt może powalczyć także, znajdujący się na razie w fazie koncepcyjnej, Lockheed Martin C-130MPA Super Hercules.
Co ważne, Niemcy należą do grupy państw NATO, które współpracują przy pracach związanych z międzynarodowym programem zakupu nowej generacji morskich samolotów patrolowych bazowania lądowego. Powyższą inicjatywę zapoczątkowano w czerwcu 2017 r. Obok Niemiec jej członkami są: Francja, Grecja, Hiszpania, Włochy i Turcja. W lutym 2018 r. dołączyły do niej Polska i Kanada.
Biorąc pod uwagę liczbę samolotów, jakie potencjalnie wspólnie mogliby kupić partnerzy, działania grupy są bacznie obserwowane przez głównych producentów. Boeinga i Airbusa. Zresztą Airbus, idąc śladami amerykańskiego rywala, rozważa opracowanie na bazie odrzutowego samolotu pasażerskiego A320neo własnej maszyny patrolowej. Konkurowałaby na światowych rynkach z P-8A.