Otoczona wysokim płotem i ścisłą tajemnicą baza obrony przeciwrakietowej USA pod Słupskiem wybudowana kosztem blisko 900 mln dol. jest już obsadzona załogą US Navy. Dysponuje stacją radarową dalekiego zasięgu i została uzbrojona w pociski przechwytujące zdolne do zestrzeliwania pocisków międzykontynentalnych.
To jeden z elementów systemu antybalistycznego Aegis Ashore który jest elementem amerykańskiej tarczy zaplanowanej dekadę temu by bronić Ameryki i jej sojuszników z Zachodu przed atakiem rakietowym z wrogich krajów, które dysponują technologiami pozwalającymi zagrozić Zachodowi dalekosiężną bronią np. Iranu. Dziś jest oczywiste, że pojawiły się nowe wyzwania, znacznie bardziej realne i zdecydowanie bliżej. Gen Waldemar Skrzypczak twierdzi jednak, że zainstalowany pod Redzikowem system pozwalający zwalczać rakiety międzykontynentalne nie nadaje się do zwalczania pocisków średniego zasięgu takich jak rosyjskie Iskandery czy inna taktyczna broń rakietowa odpalana np. z Obwodu Kaliningradzkiego.
- Trzeba czasu by dostosować ewentualnie redzikowską bazę do nowych zagrożeń – stwierdza.
Opóźniona inwestycja
Jeden z analityków który chce zachować anonimowość przypuszcza, że infrastruktura przygotowana pod Słupskiem mogła jednak zostać dostosowana w ostatnich latach do nowych zadań czyli wykonywania uderzeń rakietowych. Poza tym w opinii eksperta radary rozpoznania można włączyć do sojuszniczego zintegrowanego dozoru przestrzeni powietrznej NATO.
Pierwsza w Polsce strategiczna, przeciwrakietowa instalacja USA przystępuje do służby z prawie czteroletnim opóźnieniem. Waszyngton pierwotnie planował uruchomienie antybalistycznej osłony NATO jeszcze w 2018 r. Bliźniacza baza antyrakietowej amerykańskiej tarczy w Deveselu w Rumunii ruszyła dużo wcześniej, bo w końcu roku 2015 r.