Reklama

Od dronów po wojnę kognitywną. Czego Polskę uczy wojna w Ukrainie

Jak wojna w Ukrainie zmieniła współczesne pole walki i jakie lekcje dla Polski płyną z trwającej od trzech i pół roku rosyjskiej agresji na Ukrainę – o tym dyskutowali eksperci podczas debaty zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” podczas MSPO.

Publikacja: 11.09.2025 20:27

Od lewej: prowadzący debatę Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej”, płk Robert Reczkowski, Centrum Dokt

Od lewej: prowadzący debatę Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej”, płk Robert Reczkowski, Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych, Krystian Chmielewski, Kongsberg Defence & Aerospace, płk Dariusz Majchrzak, Akademia Sztuki Wojennej

Foto: Aleksander Zieliński

Od nakreślenia ogólnego obrazu sytuacji i najważniejszych wniosków z frontu w Ukrainie rozpoczęła się debata zorganizowana przez „Rzeczpospolitą”. Płk Dariusz Majchrzak, prorektor ds. wojskowych Akademii Sztuki Wojennej, podkreślał, że każdy konflikt zbrojny jest inny. – Możemy oczywiście wyciągać uogólnione wnioski na potrzeby rozwoju naszych sił zbrojnych czy prognozowania, jak pole walki będzie wyglądało w przyszłości. Ale w pierwszej kolejności musimy odpowiedzieć na pytanie, czym w ogóle to pole walki jest – mówił. Choć rośnie znaczenie nowych technologii, zwłaszcza dronów, jego zdaniem podczas wojny w Ukrainie nie doszło do przełomu na miarę pojawienia się czołgów czy broni jądrowej. – Nie widzę technologii, które przewartościowałyby całą taktykę czy sztukę operacyjną. To raczej ewolucja w obrębie znanych czynników walki: ruchu, rażenia i informacji. Ukraina stała się poligonem walki dronowej, ale to tylko jeden wycinek, niezmieniający fundamentów sztuki wojennej – podkreślał. Dodał, że również cyberprzestrzeń nie jest całkowicie nowym elementem, lecz kolejną odsłoną walki o informację. – Dawniej była to łączność radiowa, dziś to systemy cyfrowe. Zmieniła się technologia, nie sama istota.

Na pełne oceny jeszcze za wcześnie

Płk Robert Reczkowski, zastępca dyrektora, szef Pionu Rozwoju Koncepcji i Wykorzystania Doświadczeń w Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych, zwrócił uwagę, że na ocenę charakteru wojny w Ukrainie jest za wcześnie. – Coraz rzadziej mówimy o polu walki, a coraz częściej, zgodnie z nomenklaturą NATO, o battlespace – przestrzeni walki. Bo tradycyjne domeny, takie jak ląd, morze czy powietrze, przenikają się dziś z cyberprzestrzenią, środowiskiem informacyjnym, a nawet domeną kognitywną. Do tego dochodzi przestrzeń kosmiczna budująca przewagę strategiczną i operacyjną – wyliczał. Jednocześnie apelował o ostrożność: – Studźmy emocje, patrzmy chłodną głową. Najlepsze analizy powstają dopiero cztery, pięć lat po wojnie. Dziś wciąż działamy w mgle wojny, a część informacji to celowa dezinformacja. Przypomniał też, że nawet współpraca z samą Ukrainą ma swoje ograniczenia. – Ukraińcy nie mogą dzielić się wszystkimi doświadczeniami, bo wiedzą, że ich struktury są zinfiltrowane przez rosyjski wywiad. Dlatego informacje przekazują wybiórczo, tylko tam, gdzie to konieczne. Klasycznym przykładem była operacja w rejonie Kurska, o której wiedziało zaledwie pięć osób – sojusznicy dowiedzieli się dopiero po fakcie – przypomniał płk Reczkowski.

Perspektywę przemysłu przedstawił Krystian Chmielewski z Kongsberg Defence & Aerospace. – Z punktu widzenia producenta sprzętu wojna w Ukrainie jest już dziś źródłem bardzo konkretnych i dynamicznych wniosków. Pierwsza sprawa to czas. Tempo dostaw uzbrojenia stało się kluczowe. Musimy zwiększyć zdolności produkcyjne i uprościć łańcuchy dostaw. Równolegle produkujemy i uczymy się, rozwijając nowe rozwiązania, których ta wojna wymaga – mówił. Zwrócił uwagę na obronę przeciwlotniczą i antydronową. – Nasz system NASAMS (ang. Norwegian Advanced Surface to Air Missile System – norweski system obrony powietrznej średniego zasięgu) w Ukrainie sprawdza się rewelacyjnie, ale intensywność rosyjskich ataków pokazuje, że potrzeba ogromnych ilości rakiet. Tymczasem środki napadu przeciwnika są tanie. Dlatego przyszłość to rakiety niskokosztowe i drony-efektory, które skutecznie zwalczają shahedy czy inne bezzałogowce. Widać to dziś w Kielcach – wysyp firm zajmujących się dronami i systemami antydronowymi – zauważył. Drugi obszar to morze. – Ukraińskie bezzałogowe jednostki USV wypchnęły flotę rosyjską do portów. To proste środki, które zmieniły układ na Morzu Czarnym. Dla Norwegii, z jej długą linią brzegową, to lekcja kluczowa. Okręty podwodne czy fregaty nadal będą potrzebne, ale trzeba weryfikować, czy inwestowanie w bardzo drogie jednostki ma sens. Dlatego rozwijamy okręty modułowe – mieszane, załogowe i bezzałogowe, wyposażone także w drony i technologie roju. To może robić ogromną różnicę – podkreślał Chmielewski. Trzeci element to rozpoznanie satelitarne i targeting. – Dzięki danym z satelitów skracamy czas od wykrycia celu do przekazania informacji operatorowi do ok. 1 min. To wynik fantastyczny i efekt codziennych lekcji z Ukrainy – podsumował przedstawiciel Kongsberga.

Nowe domeny i wyzwania dla Polski

Czy wojna w Ukrainie nie prowadzi do redefinicji użycia broni pancernej, czy marynarki wojennej? Płk Dariusz Majchrzak zarysował różnicę między realiami ukraińskimi a tym, co może czekać Polskę. – Siły Zbrojne RP przygotowują się nie do kopiowania scenariusza ukraińskiego, ale do potencjalnego konfliktu na naszym terenie – podkreślił. – Jestem przekonany, że jeżeli wojna wybuchłaby u nas, to nie będzie wyglądała tak samo jak w Ukrainie. Mamy inny poziom technologii, inne podejście do osłony, a przede wszystkim jesteśmy w NATO – wyliczał elementy, które odróżniają polski teatr działań. Istotne więc będzie oddziaływanie w głębi ugrupowania przeciwnika – intensywne, ciągłe i precyzyjne. Temu służą programy F-35, rozwój zdolności w domenie kosmicznej, a także wzrost możliwości oddziaływania wojsk rakietowych i artylerii, natomiast programy „Wisła” czy „Narew” zwiększają odporność na środki napadu powietrznego. Pułkownik przypomniał też, że teren Polski ma zupełnie inną głębię strategiczną niż Ukraina. – Od naszej wschodniej granicy do Warszawy jest znacznie bliżej niż z Donbasu do Kijowa. To zmienia sposób prowadzenia operacji – wskazał. W nawiązaniu do wypowiedzi Krystiana Chmielewskiego prorektor podkreślił, że Polska wykorzystuje wszystkie domeny: lądową, morską, powietrzną, cybernetyczną i kosmiczną, ale akcenty muszą być rozłożone inaczej niż w Norwegii. – Norwegia to kraj morski, my jesteśmy krajem lądowym. Dwie trzecie naszego wysiłku będzie skoncentrowane na domenie lądowej, wspieranej przez domeny powietrzną i cybernetyczną. Morze pozostaje dla nas ważne dla ochrony infrastruktury krytycznej, szlaków komunikacyjnych i blokowania floty przeciwnika. Ale priorytetem jest obrona na lądzie – ocenił. Wniosek ten doprowadził do rozważań nad rolą broni pancernej. – Broń pancerna, w połączeniu z zaporami inżynieryjnymi i systemami obrony powietrznej, jak „Wisła” czy „Narew”, ma uniemożliwić przeciwnikowi wejście w głąb naszego ugrupowania. Musimy stworzyć warunki, w których przeciwnik rozbije się o nasze zasieki i nie będzie mógł kontynuować ofensywy – mówił ekspert. Dodał też ważną refleksję o samej istocie odporności. – Nie istnieje system bezpieczeństwa, który byłby „teflonowy”, odporny na wszystko. On zawsze się w jakimś stopniu ugnie. Pytanie brzmi: jak szybko potrafimy go odtworzyć, aby znów działał blisko 100 proc.? To jest prawdziwa definicja odporności – stwierdził. W jego ocenie teren Polski, chociażby w rejonie Bramy Brzeskiej, sprzyja użyciu czołgów, co czyni rozwój wojsk pancernych jeszcze bardziej uzasadnionym.

– Dlatego musimy łączyć siły pancerne ze śmigłowcami, zaporami inżynieryjnymi i systemami obrony powietrznej. Tylko wtedy przeciwnik nie będzie w stanie rozwijać ofensywy. To są wnioski, które nasuwają się już dziś, choć pełne analizy będą możliwe dopiero po czasie – gdy opadnie chaos informacyjny i mgła wojny – zaznaczył płk Majchrzak.

Reklama
Reklama

Efektywność w boju za jak najniższą cenę

Choć pełne analizy sytuacji w Ukrainie będą możliwe dopiero po wojnie, płk Robert Reczkowski podkreślił, że Polska część wniosków można wyciągnąć już teraz. Najważniejszym jest umiejętność reagowania na tzw. szoki strategiczne. – Nie ma na świecie systemu obronnego, który byłby w 100 proc. odporny na takie szoki: polityczne, gospodarcze, militarne czy społeczne. Sprawność państwa polega na tym, by jak najszybciej przejść od uderzenia szokiem do adaptacji i powrotu do normalnego funkcjonowania – stwierdził.

Wojna w Ukrainie pokazała też rosnące znaczenie kosztów działań zbrojnych. – Pocisk artyleryjski to 3–5 tys. dol., a dron typu FPV, zdolny do rozpoznania czy ataku, kosztuje 300–500 dol. Nic dziwnego, że mówimy dziś o dronizacji pola walki. To wymusza nowe podejście: asymetryczne i hybrydowe – tłumaczył Reczkowski. Masowe użycie dronów to przykład tzw. dual use – technologii cywilnych adaptowanych do celów wojskowych. – Mamy do czynienia z zacieraniem się granicy między rolami militarnymi a niemilitarnymi. Obok armii państwowych działają aktorzy niepaństwowi, jak Grupa Wagnera, formalnie nieistniejący w prawie międzynarodowym, a faktycznie realizujący cele strategiczne – zaznaczył. Jego zdaniem kluczowe staje się tempo adaptacji technologicznej – wprowadzenie środków walki szybciej niż przeciwnik, aby zyskać przewagę. – To, co dzieje się w Ukrainie, pokazuje, że duch walki narodu nie zanikł mimo czterech lat wojny. Są tąpnięcia wynikające ze zmęczenia, ale morale pozostaje wysokie. I to właśnie próbuje złamać Rosja – nie na froncie, ale w umysłach, by społeczeństwo samo wywarło presję na polityków: „Zakończmy wojnę, oddajmy część terytoriów, byle wrócić do normalności” – mówił. Ale podobna presja dotyczy Zachodu. – Walka kognitywna to nie tylko propaganda i dezinformacja. To sztuka zmiany percepcji rzeczywistości. Rosja i Białoruś od lat oddziałują na nas w ten sposób, polaryzując społeczeństwo i osłabiając poparcie dla wspierania Ukrainy. To jedno z największych wyzwań dla naszego systemu bezpieczeństwa – ocenił płk Reczkowski.

W kolejnej części rozmowa zeszła na połączenie wymiaru technologicznego i psychologicznego współczesnej wojny. – Z naszej perspektywy kluczowe jest dziś zwiększanie zdolności produkcyjnych. To, czego wymaga Bruksela i każdy kraj, to zabezpieczenie dostaw i nieustanna ewolucja sprzętu. Ale za tym wszystkim stoją ludzie. Od trzech lat pracują po 24 godziny na dobę. To ogromny wysiłek i zmęczenie. W Polsce czujemy zagrożenie inaczej niż w Belgii, we Francji czy w Portugalii, i to przekłada się na determinację przemysłu. Dla nas każdy dzień ma znaczenie, bo każdego dnia giną ludzie – przyznał Krystian Chmielewski z Kongsberga. Wskazał, że ekonomika walki staje się równie ważna jak technologie. – Nie można odpierać ataków dronów rakietami wartymi kilka milionów dolarów. Potrzebny jest miks: supernowoczesne rozwiązania uzupełnione tanimi, skutecznymi środkami. To droga do systemu obrony powietrznej full spectrum, który osłoni kraj przed rojami bezzałogowców. Musimy mieć dość środków rażenia, bo dotąd kupowaliśmy sprzęt na czas odstraszania, a nie na czas walki. Oby nigdy nie trzeba było tego sprawdzać na naszym terytorium – podsumował.

Między wojną a pokojem

Na potrzebę realistycznego podejścia do ochrony przestrzeni powietrznej zwrócił uwagę płk Robert Reczkowski. – Budując nasz parasol przeciwrakietowy i przeciwlotniczy, musimy być świadomi, że system nie będzie w stanie chronić w 100 proc. każdego metra kwadratowego kraju. Takiego systemu nigdzie nie ma. Sztuczna inteligencja już dziś pozwala analizować zagrożenia i decydować, które cele należy zwalczać, a które, jak dron spadający w pole, można przepuścić. Ważne jest, by skutecznie bronić obszarów krytycznych i gęsto zaludnionych. I to musimy jasno komunikować społeczeństwu, by nie dać się złapać w pułapkę wojny kognitywnej – mówił Reczkowski. Inną potrzebą jest wdrażanie nowych rozwiązań, takich jak broń laserowa czy mikrofalowa. – To technologie, które już testowane są w Ukrainie. Powinniśmy myśleć o ich implementacji w naszym systemie obronnym – dodał.

Wojna w Ukrainie przyniosła też jeszcze jeden fundamentalny wniosek. – Zaciera się granica między wojną a pokojem. Wojna hybrydowa sprawia, że systemy państwa muszą być przygotowane na działania w czasie pokoju tak, aby nie dopuścić do przejścia w etap kinetyczny. Musimy budować odporność jeszcze przed konfliktem poprzez odstraszanie, rozwój nowych środków walki i spójność wszystkich struktur państwa – zauważył płk Majchrzak. Istotna w tym wszystkim pozostaje ludność cywilna. To właśnie zdolność do zapewnienia jej przetrwania, jest najważniejszym sprawdzianem odporności państwa.

Debata została przeprowadzona w ramach patronatu „Rzeczpospolitej” nad MSPO

Od nakreślenia ogólnego obrazu sytuacji i najważniejszych wniosków z frontu w Ukrainie rozpoczęła się debata zorganizowana przez „Rzeczpospolitą”. Płk Dariusz Majchrzak, prorektor ds. wojskowych Akademii Sztuki Wojennej, podkreślał, że każdy konflikt zbrojny jest inny. – Możemy oczywiście wyciągać uogólnione wnioski na potrzeby rozwoju naszych sił zbrojnych czy prognozowania, jak pole walki będzie wyglądało w przyszłości. Ale w pierwszej kolejności musimy odpowiedzieć na pytanie, czym w ogóle to pole walki jest – mówił. Choć rośnie znaczenie nowych technologii, zwłaszcza dronów, jego zdaniem podczas wojny w Ukrainie nie doszło do przełomu na miarę pojawienia się czołgów czy broni jądrowej. – Nie widzę technologii, które przewartościowałyby całą taktykę czy sztukę operacyjną. To raczej ewolucja w obrębie znanych czynników walki: ruchu, rażenia i informacji. Ukraina stała się poligonem walki dronowej, ale to tylko jeden wycinek, niezmieniający fundamentów sztuki wojennej – podkreślał. Dodał, że również cyberprzestrzeń nie jest całkowicie nowym elementem, lecz kolejną odsłoną walki o informację. – Dawniej była to łączność radiowa, dziś to systemy cyfrowe. Zmieniła się technologia, nie sama istota.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego
Reklama
Reklama