Plany MON i narodowej zbrojowni przy obecnych zagrożeniach ze Wschodu nikogo nie dziwią. Robi wrażenie obietnica zawrotnego tempa prac, raczej niestandardowa dla krajowej zbrojeniówki. Spółki PGZ chcą zmieścić się z projektowaniem, wdrożeniem i uruchomieniem seryjnej produkcji nowych pojazdów przed upływem najbliższej dekady.
Potężny import nowych czołgów z USA i Korei Południowej który powinien szybko uzupełnić sprzęt w jednostkach po wysłaniu części leopardów i większości tanków z rodziny T-72 obrońcom Ukrainy, zdjął na razie czołgowy temat z planów badawczo - rozwojowych Sił Zbrojnych i rodzimej zbrojeniówki. Pojawił się natomiast problem zapewnienia bojowego wsparcia ponad 360 amerykańskim Abramsom w polskiej służbie i tysiącu koreańskich Czarnych Panter K2, dostosowywanych z czasem do wersji K2PL. Stąd plan radykalnego przyspieszenia prac projektowych przy nowych polskich ciężkich bojowych wozach piechoty i konstruowanych od podstaw rodzimych kołowych transporterach opancerzonych - następcach Rosomaków.
Pod presją czasu
Rafał Poradka, dyrektor Biura Projektów Pancernych i Samochodowych Polskiej Grupy Zbrojeniowej, obiecuje prawdziwą rewolucję w tempie prowadzenia badań i wdrożeń przy konstruowaniu nowych pancerzy dla Sił Zbrojnych.
– Bardzo liczymy na ograniczenie biurokratycznych barier i procedur która od dekad krępowały konstruktorów i przemysł – zapewnia.
Dyrektor Poradka jednego jest pewien.