Huta Stalowa Wola (HSW), podkarpacki producent haubic Krab i sprzętu pancernego, już w zeszłym roku, zaraz po agresji Rosji na Ukrainę, stanęła przed nie lada wyzwaniem – podwojenia produkcji broni w dwa lata. Ten plan trudno będzie zrealizować, jeśli HSW nie zdobędzie nowych obiektów produkcyjnych i – co jeszcze ważniejsze – dobrych fachowców, najlepiej obytych ze stalą pancerną i technologiami podwójnego przeznaczenia.
W Stalowej Woli i okolicy zatrudnienie kadry do obsługi cyfrowych obrabiarek i przemysłowej techniki przydatnej przy produkcji ciężkiej artylerii to wielki problem. Szansą na rozwojowy start wydawało się uzgodnienie przejęcia części aktywów chińskiego producenta maszyn budowlanych, sąsiadującego z HSW.
Tajne negocjacje
W Stalowej Woli od miesięcy spekulowano o tym, że producent haubic, samobieżnych moździerzy i sprzętu pancernego stara się o aktywa LiuGong Dressta Machinery (LDM), chińskiego inwestora, który ponad dekadę temu kupił za 300 mln zł cywilną część HSW, produkującą maszyny budowlane.
Specjalista z branży obronnej, który woli pozostać anonimowy, relacjonuje, że już od miesięcy między Liu Gong DM i HSW – sąsiadami przez fabryczny płot – trwały dyskretne negocjacje zmierzające do uzgodnienia interesów obu stron i ewentualnego wykupienia przynajmniej części stalowowolskich chińskich aktywów i uszczknięcia kadr LiuGong przez hutę.
Niestety, zwrot akcji spowodowało przedwczesne ujawnienie na wiecu w Hucie Stalowa Wola przez premiera Mateusza Morawieckiego planu „odbijania” majątku sprzedanego przez poprzedników PiS. Nieoficjalnie mówi się teraz, że czynione w tajemnicy uzgodnienia z chińskimi właścicielami LDM zdecydowanie wyhamowały.