Premier Mateusz Morawiecki podczas ostatniego, sobotniego spotkania w siemianowickich zakładach zdradził, że w grę wchodziłoby dokupienie przez Ukrainę kolejnych 100 polskich transporterów które potwierdziły swą wartość bojową w ostatnich dekadach w najtrudniejszych międzynarodowych misjach stabilizacyjnych. Trwają też uzgodnienia w sprawie kontraktów na rosomaki dla Słowenii i Arabii Saudyjskiej. W minionym roku najnowsze kołowe opancerzone wozy piechoty były też oferowane w Bratysławie słowackim sojusznikom.
Większe tempo
Szef polskiego rządu który w sobotę gościł w spółce Rosomak ujawnił, że w firmie trwają przygotowania by zwiększyć produkcję kołowych transporterów opancerzonych ze 100 do 200 sztuk rocznie.
- Przeznaczamy na zakupy sprzętu wojskowego miliardy złotych z polskiego budżetu.W tym roku nakłady na obronę sięgną 3 do 4 procent PKB Rzeczypospolitej i będzie to jeden z najwyższych wskaźników PKB wydanych na zbrojenia wśród wszystkich krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego – krzepił premier. Morawiecki chwalił też siemianowickie pojazdy i samą firmę należącą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. - Rosomaki podobnie jak Kraby są naszą narodową wartością i marką polskiego przemysłu zbrojeniowego - mówił szef Rządu.
Plan dla czołgowych Łabęd
Morawiecki przypomniał, że od wielu miesięcy zabiegał o to, aby pozyskać europejskie środki na zakup i na produkcję broni w Polsce. - I to się udało - oświadczył premier.
Szef rządu wyjaśnił , że zapłata za właśnie kontraktowane Rosomaki dla obrońców Ukrainy będzie z dwóch źródeł: z pozyskanych przez Polskę pieniędzy europejskich, ale także z środków amerykańskich uzyskanych przez Kijów z Waszyngtonu.