Reklama

Rosjanie chcą wydobyć zatopione w Oceanie Arktycznym atomowe okręty podwodne. Po co?

Rosjanie chcą wydobyć z dna Oceanu Arktycznego dwie łodzie podwodne z napędem atomowym. Zapłacą za to rosyjscy podatnicy. Koszt operacji to co najmniej równowartość 1,35 mld zł. Zapisano go w utajnionej części budżetu Rosji.

Publikacja: 18.10.2025 15:32

Rosjanie chcą wydobyć z dna Oceanu Arktycznego dwie łodzie podwodne z napędem atomowym

Rosjanie chcą wydobyć z dna Oceanu Arktycznego dwie łodzie podwodne z napędem atomowym

Foto: Adobe Stock

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Rosjanie planują wydobyć zatopione atomowe okręty podwodne z dna Oceanu Arktycznego?
  • Jakie koszty związane są z operacją wydobycia tych jednostek i kto je pokrywa?
  • Co obejmuje program „Rozwój Przemysłowego Kompleksu Energetyki Jądrowej” dotyczący obiektów jądrowych?
  • Jakie wyzwania techniczne mogą napotkać Rosjanie podczas wydobycia okrętów K-27 i K-159?

Rząd Rosji wpisał w projekcie budżetu federalnego pieniądze na wydobycie z dna arktycznych mórz dwóch zatopionych sowieckich okrętów podwodnych o napędzie atomowym. Chodzi o jednostki K-27 i K-159, ustaliła gazeta RBK. Przygotowania do operacji wydobycia zaplanowano na 2026 r., a same prace na 2027 r.

Rosatom wyjaśnił dziennikarzom, że celem operacji jest utylizacja korodujących atomówek. Natomiast Ministerstwo Finansów odmówiło gazecie komentarza, powołując się na brak ujawnienia tej części budżetu. Czy więc rzeczywiście o zezłomowanie atomowych jednostek tutaj chodzi?

Kreml ma program dla zatopionych atomówek

Gazeta RBK zwraca uwagę, że program państwowy „Rozwój Przemysłowego Kompleksu Energetyki Jądrowej”, na który przeznaczono 283,4 mld rubli (12,71 mld zł) w ciągu najbliższych trzech lat, zawiera sekcję zatytułowaną „Zestaw środków mających na celu zapewnienie bezpiecznego postępowania z federalnymi odpadami radioaktywnymi, utrzymanie bezpieczeństwa i składowania obiektów jądrowych i obiektów jądrowych o znaczeniu radiacyjnym”.

Czytaj więcej

Władimir Putin nie ma pieniędzy na atomowy wyścig zbrojeń
Reklama
Reklama

Na to w najbliższych trzech latach ma pójść blisko 32 mld rubli (1,43 mld zł) z pieniędzy podatników. „Konkretne działania, na które zostaną przeznaczone te środki, nie zostały ujawnione w nocie wyjaśniającej” – podkreśla RBK. Nie wiadomo więc, czy zatopione sowieckie okręty promieniują, w jakim są stanie i jak się do nich dostać oraz kto to miałby zrobić. Nie wiadomo też, czy znajdują się na nich głowice jądrowe.

Dlaczego właśnie K-27 i K-159 chcą Rosjanie teraz wydobyć? Według oficjalnych danych na dnach północnych mórz spoczywa siedem sowieckich i rosyjskich atomowych okrętów podwodnych (plus dziób najsłynniejszego z nich – „Kurska"). Amerykanie stracili dwa takie okręty.

K-27 – załoga z ostrą chorobą popromienną

K-27 to jedyny atomowy okręt podwodny zbudowany w ramach projektu 645 ŻMT. Był to wariant pierwszego sowieckiego atomowego okrętu podwodnego K-3, z reaktorem wodnym ciśnieniowym. Jednak w przeciwieństwie do K-3, reaktory K-27 były pierwszymi, w których jako chłodziwo zastosowano ciekły metal – stop ołowiu i bizmutu.

Czytaj więcej

Oto największy wygrany wojny Putina. Zarobił 20 mld dolarów i zagraża Unii

W czasie projektowania i budowy w latach 50. XX wieku reaktor z ciekłym metalem uważano za bezpieczniejszy. Okręt wszedł do służby w 1963 r. i wówczas przewyższył swojego amerykańskiego odpowiednika, Seawolfa, pod względem prędkości i głębokości nurkowania. Ustanowił kilka rekordów najdłuższych rejsów i najdłuższego czasu zanurzenia.

Nie trwało to długo. Po trzecim rejsie wiosną 1968 r. doszło do awarii reaktora, co doprowadziło do skażenia radioaktywnego przedziałów, powodując u całej załogi – ponad 140 osób – ostrą chorobę popromienną. Oficjalnie zmarło w męczarniach dziewięć osób. W rzeczywistości liczba ofiar była prawdopodobnie dużo wyższa, a ci, którzy przeżyli, także nie żyli długo.

Reklama
Reklama

Pomimo skażenia załoga otrzymała rozkaz, by, używając tylko jednego reaktora, dopłynąć K-27 do bazy Floty Północnej w Gremicha (zamknięta jednostka administracyjno-terytorialna na północny wschód od Murmańska). Sowieci chcieli wyremontować okręt, ale okazało się to niemożliwe. W 1981 r. K-27 został zatopiony na Morzu Karskim, na wschód od archipelagu Nowa Ziemia, na głębokości 75 metrów.

Czytaj więcej

Energetyka atomowa może się okazać drogą ucieczki. W kolejną ślepą uliczkę

Przed ostatnim rejsem z Siewierodwińska, gdzie okręt znajdował się w suchym doku, do komory reaktora okrętu wlano 270 ton bitumu, co miało uszczelnić reaktor i zapobiec przedostawaniu się wody i jej skażeniu.

Atomowy reaktor na głębokości 250 m

Druga jednostka – K-159 była jednym z pierwszych sowieckich okrętów podwodnych napędzanych reaktorami wodnymi ciśnieniowymi, zmodyfikowaną wersją pierwszego K-3. Został wprowadzony do służby w 1963 r., w tym samym roku co K-27. Służył w Marynarce Wojennej do 1989 r., po czym do 2003 r. cumował w bazie Gremicha. Zatonął w nocy 30 sierpnia 2003 r. podczas holowania na złom w stoczni Nerpa w Snieżnogorsku (północno-zachodni obwód murmański), niedaleko wyspy Kildin. Leży na poważnej głębokości około 250 m.

Czytaj więcej

Rosja traci rynek broni. Eksport mniejszy o połowę

Przedstawiciele ministerstw federalnych, Rosatomu i eksperci wojskowi od ponad 10 lat dyskutują o potrzebie podniesienia i złomowania atomowych okrętów podwodnych K-27 i K-159. Jednym z powodów jest korozja metali, która powoduje, że okręty z roku na rok niszczeją. W lipcu 2022 r., na konferencji „Odzyskiwanie zatopionych obiektów radioaktywnych i niebezpiecznych w morzach Oceanu Arktycznego”, Oleg Własow, konstruktor z Biura Inżynierii Morskiej Malachit w Sankt Petersburgu (specjalizującego się w atomowych okrętach podwodnych), stwierdził, że proces wydobycia może wkrótce stać się tak trudny, że pozostawienie okrętów na dnie morskim będzie najmniej ryzykowną opcją.

Reklama
Reklama

Już w 2012 r. Rosjanie chcieli wydobyć oba okręty. Nie potrafili tego zrobić, bo nie mieli specjalistycznego sprzętu i personelu do podniesienia K-159, który leży na głębokości ok. 250 m.

Dla porównania, zatopiony prawdopodobnie rosyjskim pociskiem „Kursk” został wydobyty z głębokości 108 m przy wsparciu specjalistów z zagranicy. 14 miesięcy wcześniej rosyjscy wojskowi i Kreml rządzony przez Putina nie dopuścili do akcji ratowania załogi oferujących pomoc Norwegów, Brytyjczyków i Amerykanów. 115 marynarzy zmarło na okręcie, nie doczekawszy pomocy.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Rosjanie planują wydobyć zatopione atomowe okręty podwodne z dna Oceanu Arktycznego?
  • Jakie koszty związane są z operacją wydobycia tych jednostek i kto je pokrywa?
  • Co obejmuje program „Rozwój Przemysłowego Kompleksu Energetyki Jądrowej” dotyczący obiektów jądrowych?
  • Jakie wyzwania techniczne mogą napotkać Rosjanie podczas wydobycia okrętów K-27 i K-159?
Pozostało jeszcze 94% artykułu

Rząd Rosji wpisał w projekcie budżetu federalnego pieniądze na wydobycie z dna arktycznych mórz dwóch zatopionych sowieckich okrętów podwodnych o napędzie atomowym. Chodzi o jednostki K-27 i K-159, ustaliła gazeta RBK. Przygotowania do operacji wydobycia zaplanowano na 2026 r., a same prace na 2027 r.

Rosatom wyjaśnił dziennikarzom, że celem operacji jest utylizacja korodujących atomówek. Natomiast Ministerstwo Finansów odmówiło gazecie komentarza, powołując się na brak ujawnienia tej części budżetu. Czy więc rzeczywiście o zezłomowanie atomowych jednostek tutaj chodzi?

Pozostało jeszcze 91% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama