To szansa dla polskich firm zbrojeniowych, które notują osiągnięcia na tym polu – twierdzą specjaliści ISI Emerging Markets Group.
Analitycy ISI EMG - jednej z największych globalnych korporacji dostarczających analiz i informacji dla biznesu na rynkach wschodzących i rozwiniętych przekonują, że w militarnych strategiach modernizacyjnych wielu krajów pod wpływem wydarzeń na Wschodzie następuje zwrot w kierunku zamówień lekkiego uzbrojenia a inwestycje w tej dziedzinie stają się w armiach wyznacznikiem nowoczesności.
Eksperci nie mają wątpliwości. Wojna w Ukrainie spowodowała zdecydowany wzrost zamówień i wydatków wojskowych. Kraje członkowskie NATO zwiększyły wydatki z poziomu 911,654 mln dol. w 2016 r. do 1,174,240 mln dol. w 2021 r.
Polska w 2021 r. przeznaczyła na obronność 2,1 proc. PKB, co stawia nas na 7. miejscu wśród państw NATO za Estonią, Litwą czy Chorwacją. Po wybuchu wojny w Ukrainie w wielu krajach atlantyckiej koalicji rozpoczęły się problemy z dostawami sprzętu, którego zaczęło brakować. Strategie państw polegające na opracowanych kilkadziesiąt lat wcześniej doktrynach wojennych, opierających się głównie na broni ciężkiej, nie przeszły próby czasu – oceniają dziś specjaliści.
Ekonomika walki
Jak wskazują eksperci EMIS z ISI Emerging Markets Group, w pierwszych tygodniach wojny w Ukrainie szczególne znaczenie odgrywały lekkie pojazdy wyposażone w zestawy przeciwpancernych pocisków kierowanych (ang. ATGM – Anti-Tank Guided Missile) i przenośne systemy obrony przeciwlotniczej (MANPADS). To właśnie im w dużej mierze przypisuje się udaremnienie rosyjskich prób zdobycia przestrzeni powietrznej nad Ukrainą.