„Radar" kilka dni wcześniej pytał MON o listę uzbrojenia które polskie władze będą wysyłać w ramach oferty, która premier Mateusz Morawiecki złożył podczas wizyty w Kijowie na początku lutego. MON w przysłanej redakcji odpowiedzi zastrzegł, że szczegóły dostaw polskiego uzbrojenia kierowane nad Dniepr chroni tajemnica.
Centrum Operacyjne Ministra Obrony Narodowej potwierdziło, że Polska nieodpłatnie przekaże Ukrainie sprzęt wojskowy - będą to m.in. amunicja, „inteligentne" systemy kierowane do rażenia celów, miniaturowe bezzałogowe systemy powietrzne, a także moździerze.
- Ze względu na wrażliwy charakter danych nie możemy przekazać więcej szczegółów dotyczących specyfikacji sprzętu – tłumaczy resort obrony narodowej.
Na początku lutego rąbka tajemnicy uchylił na Tweeterze szef MON Mariusz Błaszczak. Stwierdził, że po podjęciu przez rząd RP uchwały w sprawie pomocy sprzętowej Ukrainie Warszawa dostarczy nad Dniepr m.in. przenośne przeciwlotnicze rakietowe zestawy Piorun i amunicję. - To najnowocześniejszy polski sprzęt – zapewnił minister.
Zabójcze „manpadsy"
Zestawy Piorun z rakietowymi pociskami samonaprowadzającymi się na podczerwień – innymi słowy na źródło emitujące ciepło, czyli np. silnik statku powietrznego, nisko lecącego samolotu czy śmigłowca, to niezwykle groźna broń. Jej starsza wersja o nazwie o nazwie Grom, skonstruowana przez warszawski Telesystem i produkowana przez skarżyskie amunicyjne Mesko, użyta w 2008 r. w Gruzji przeciwko rosyjskim intruzom trafiała 12 razy czym zyskały sławę skutecznych, „polskich stingerów".