Jak wskazują media izraelskie i część arabskich, władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich w obliczu rosnącego zagrożenia atakami rakietowymi i przy pomocy bezzałogowych aparatów latających, rozważają zakup izraelskich systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Wprawdzie Ministerstwo Obrony Zjednoczonych Emiratów Arabskich zakupiło niedawno południowokoreański system rakietowy M-SAM, jednak do czasu zakończenia jego dostaw (mają rozpocząć się najwcześniej w 2024 r.) władze ZEA chcą wypełnić lukę w ochronie kraju przed atakami z powietrza. Według mediów, nieoficjalne rozmowy w sprawie zakupu systemów przeciwlotniczych w Izraelu przyspieszyły po ostatnim ataku rakietowym w nocy z 16-17 stycznia, w czasie którego zginęły trzy osoby, a do odparcia aktywowano m.in. system THAAD. W grę wchodzą, produkowane przez Israel Aerospace Industries, zestawy Barak bądź Rafael Spyder. Z całą pewnością obecność delegacji izraelskiej z prezydentem Herzogiem będzie świetną okazją do rozmów dwustronnych. Przełom już nastąpił, w styczniu tego roku, gdy Elbit Systems poinformował o podpisaniu umowy na dostawę systemów samoobrony przeznaczonych do wielozadaniowych samolotów tankowania powietrznego Airbus A330MRTT eksploatowanych przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Potencjał przemysłu izraelskiego w zakresie produkcji oraz rozwoju systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej jest zauważalny w państwach arabskich. Obok Zjednoczonych Emiratów Arabskich także Arabia Saudyjska jest zainteresowana zakupem produktów izraelskiego przemysłu obronnego. Mowa m.in. o systemie Iron Dome, który mógłby ochronić obszary w pobliżu granicy z Jemenem, które są narażone na częste ataki ze strony rebeliantów Huti.