Czołg wraz z innymi wyrobami charkowskiej fabryki będzie można zobaczyć na defiladzie z okazji 30. rocznicy niepodległości Ukrainy. Odbędzie się 24 sierpnia w Kijowie. Dyrektor generalny zakładu Wasyl Kryłas powiedział, że „pomimo stronniczych wypowiedzi w mediach, pracownicy Zakładów im. Małyszewa po raz kolejny udowodnili, że są w stanie wykonywać wysokiej jakości i terminowo dostawy do klientów krajowych i eksportowych (…). Udział nowego Opłota w defiladzie to wielki zaszczyt dla naszego zespołu (…)”.
Czytaj także: Niszczyciele Royal Navy trafią na Ukrainę
Jest to swego rodzaju zaskoczenie. Jeszcze w połowie lipca ukraińskie media donosiły, że dostawa wozu może się opóźnić. Nieukończony miał być jeszcze nawet jego kadłub. Z kilkunastu planowanych do udziału w defiladzie czołgów (w tym zmodernizowane T-64BM2 Bułat i T-64BM Krab) miały zostać ukończone zaledwie cztery. Jeżeli impas związany z ukrainizacją wozu został rzeczywiście przełamany, Ukraińcy mogą żywić niejakie nadzieje na zmazanie blamażu z Tajlandii poprzez zamówienie i produkcję nowych czołgów dla rodzimych sił zbrojnych, a być może również dla nabywców eksportowych.
W nieodległej przeszłości ukraińskie władze zapowiadały zamówienie 160 czołgów T-84 dla Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy. To pozwoliłoby na przezbrojenie trzech-czterech batalionów czołgów. Z powodów technicznych zamówienie opóźniało się. Mimo, że ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko deklarował przyznanie środków na rozpoczęcie produkcji Opłotów, a nawet na opracowanie czołgu IV generacji (miałby powstać do 2025 r.).
Czytaj także: OBWE: Rosja gromadzi środki walki na okupowanym terytorium Ukrainy