Zdaniem związkowców przedmiotem sporu jest dotychczasowa, fatalna polityka kadrowa, mnożenie posad „dla swoich” w administracji i na stanowiskach kierowniczych oraz kiepskie zarządzanie zakładem. Spółka zatrudnia 2,2 tys. pracowników i jest największym pracodawcą w Skarżysku.
Na początku stycznie napięcie wzrosło na tyle, że w referendum ok. 80 proc składu załogi (prawie 1500 osób) odpowiedziało pozytywnie na pytanie: „Czy jesteś za podjęciem akcji protestacyjnej w obronie Zakładu i poszanowania praw pracowniczych?”.
W ocenie zarządu akcja protestacyjna jest bezpodstawna. Stwierdza, że Mesko nie pozostaje w sporze zbiorowym z żadną organizacją związkową działającą w zakładzie.
Kosztowne roszady w Mesko
– Do strajku na razie nie doszło, ale ludzi wkurzyło oderwane od potrzeb firmy obsadzanie kolejnych administracyjnych stołków przez władze Mesko. To w okresie, gdy z powodu zakończenia kadencji rozpisano konkurs na prezesa i inne ważne stanowiska w zarządzie – mówi szef związkowców Stanisław Głowacki. Przewodniczący zakładowej „Solidarności” oddaje, że strona związkowa już od miesięcy zwraca kierownictwu Mesko uwagę na przerosty w administracji. Podkreśla także dziwne nominacje, które zupełnie nie służą poprawie zarządzania i rozwojowi firmy, a pogłębiają tylko podziały w załodze.
Według związkowców na stanowiskach dyrektorskich, wicedyrektorskich i doradczych w Mesko jest ok. 100 osób. Głowacki twierdzi, że ta sytuacja powoduje chaos organizacyjny, mieszanie się kompetencji, a także negatywnie wpływa na finanse spółki. Nowo zatrudniani „kierownicy” dostają sowite gaże przewyższające zarobki pracowników, którzy budują potencjał Mesko od wielu lat .