Jeśli ją wykorzystają, a rząd im w tym pomoże, to wkrótce nasze firmy mogą wykroić dla siebie znaczną część z prestiżowego rynku. Dzięki temu atutem naszej gospodarki przestałaby być produkcja „tania”. Zamiast tego stałby się nim poziom zaawansowania technologicznego.
Światowa branża kosmiczna w 2018 roku była warta około 360 mld dolarów. Przewiduje się, że do 2026 r. jej wartość wzrośnie do 558 mld dolarów – oszacowali analitycy z firmy Research and Markets. Według nich, rocznie wartość tego rynku wzrasta o 5,6 proc. Fenomen rynku kosmicznego rozpoczął się wraz z podbojem orbity okołoziemskiej. Początkowo loty w kosmos stymulowały produkcję nastawioną wyłącznie na obsługę kolejnych misji. Jednak w szybkim czasie technologie kosmiczne pozwoliły wytworzyć zupełnie nowe gałęzie przemysłu. Jedną z najważniejszych jest obecnie telekomunikacja oparta na sieci satelitów. Kolejny ogromny sektor korzysta z danych dostarczanych m.in. przez satelity globalnego systemu pozycjonowania. Rynek ten nazywany jest downstreamem i opiera się na wykorzystywaniu satelitów do celów rynkowych. Ten sektor zaczął już rozwijać rynek małych satelitów.
– Globalny rynek kosmiczny generuje rocznie około 350 mld euro. Największa część z tego przypada na świadczenie usług bazujących na trzech głównych podstawach gospodarki opartej na zdolnościach pozyskiwanych dzięki satelitom. Są to: telekomunikacja, nawigacja i zobrazowania satelitarne. Przeciętny Amerykanin dziennie ponad 80 razy korzysta z tych usług – sprawdzając prognozę pogody, oglądając telewizję satelitarną, sprawdzając mapę online w poszukiwaniu najbliższej restauracji czy nawigując po drogach za pomocą sygnału z GPS. Większość obrotów i wartości sektora kosmicznego, zarówno w Ameryce, jak i w Polsce, generowana jest przez tego typu usługi – mówi dr Grzegorz Brona, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej w latach 2018–2019.
„Tradycyjna” część kosmicznego biznesu to upstream, czyli produkcja sprzętu kosmicznego, np. rakiet, wyposażenia, wystrzeliwanie satelitów, w dużej mierze finansowana ze środków rządowych. USA i Rosja, które znalazły się w czołówce wyścigu w kosmos, przeznaczają na ten cel 0,25 proc. swojego produktu krajowego brutto. Polska wydaje na udział w projektach kosmicznych zaledwie 0,01 proc. PKB.
– Produkcja samych satelitów wytwarza zaledwie około 5 proc. wartości całego sektora, zaś usługi wystrzeliwania satelitów w kosmos, w tym produkcja rakiet, to niecałe 2 proc. wartości rynku. Należy znać te liczby, aby ustawić cały sektor kosmiczny w odpowiedniej skali – podkreśla dr Grzegorz Brona.