Przy wielokrotnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej w nocy z wtorku wspólnie z sojusznikami zestrzeliliśmy kilka z ok. 20 rosyjskich dronów. Ale bez holenderskich samolotów F-35, włoskiego samolotu wczesnego ostrzegania czy natowskiej latającej cysterny, byłoby to zadanie bardzo trudne. – NATO zdało egzamin – stwierdził w czwartek w Sejmie wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, dziękując polskim żołnierzom i sojusznikom.
Czytaj więcej
W najbliższych tygodniach prawdopodobnie czekają nas kolejne naruszenia polskiej przestrzeni powi...
Problem w tym, że choć Polska od lat buduje zintegrowany wielowarstwowy system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (programy Wisła, Narew i Pilica), na który w ciągu kilkunastu lat wyda ponad 200 mld zł, to z założenia ma on chronić raczej przed pociskami, samolotami i śmigłowcami przeciwnika, a nie przed tak tanimi i stosunkowo prostymi konstrukcjami jak bezzałogowce, które wleciały ostatnio do Polski. – Polska obrała kurs na szybkie zakupy uzbrojenia, koncentrując się na pozyskiwaniu systemów wysokiej klasy: Patriotów, śmigłowców Apache czy samolotów F-35. Kierunek ten miał zapewnić zdolność do odparcia przeciwnika dysponującego porównywalnym potencjałem – wyjaśnia „Rz” Konrad Muzyka, analityk wojskowy i dyrektor Rochan Consulting. – Tymczasem wojna w Ukrainie znacząco ograniczyła rosyjskie możliwości prowadzenia pełnoskalowych działań wobec przeciwnika o podobnym poziomie technologicznym i dlatego Rosjanie skoncentrowali się na produkcji systemów niższej klasy, jak np. Shahedy. A my obecnie mamy ograniczone zdolności, by się przed nimi bronić – dodaje ekspert.
Systemy antydronowe. U innych działa, u nas nie
Pierwsze systemy antydronowe Wojsko Polskie kupiło od gdyńskiej spółki APS w 2022 r. Było ich jednak tylko 14. System SKYctrl miał radary pozwalające wykryć i śledzić bezzałogowce, a także zagłuszarki sygnału, ale nie miał efektorów kinetycznych, czyli upraszczając, karabinów bądź armat, które mogą zestrzelić bezzałogowce. W ostatnim czasie wojsko stwierdziło, że system nie działa i ma problemy z wykrywaniem celów. O tym, że jest zbyt wiele tzw. fałszywych wykryć, alarmował w lipcu gen. rezerwy, obecnie senator, Mirosław Różański. Jednak, co może dziwić, Polska nie zdecydowała się na jego modernizację, co byłoby działaniem standardowym, ponieważ obecnie technologia na polu walki w tym obszarze zmienia się błyskawicznie. – Agencja Uzbrojenia, w porozumieniu z innymi uczestnikami procesu pozyskiwania sprzętu wojskowego, przygotowuje dodatkowe analizy nakazane decyzją Rady Modernizacji Technicznej. Dodatkowo system poddawany jest kolejnym testom, które będą pomocne w określeniu szczegółowych wymagań sprzętowych – wyjaśnia nam Wydział Komunikacji AU, która odpowiada za zakupy sprzętu. Problem w tym, że takie wymagania były już gotowe prawie pół roku temu, a wciąż nic się nie dzieje.
Czytaj więcej
Polski start-up APS zapewni ochronę granic NATO – zawarł serię porozumień, które zwiększą bezpiec...