Ukraińska operacja „Pajęczyna” zapisała się w historii wojen. Drony warte kilkaset dolarów za sztukę zdołały zniszczyć co najmniej kilkanaście samolotów sił strategicznych Rosji wartych co najmniej kilkaset milionów dolarów. To z jednej strony pokazało niesamowitą innowacyjność Ukraińców na polu walki, a z drugiej – braki Rosjan i to, że zupełnie nie są w stanie obronić swojej infrastruktury przed tego typu atakami.
Dziś wykrywanie bezzałogowców i ich unieszkodliwianie jest na froncie ukraińskim zadaniem kluczowym. Testowane są różne rozwiązania. Ukraińcy stworzyli m.in. system wykrywania akustycznego, który nieźle sprawdza się w przypadku głośnych bezzałogowców Shahed, ale już znacznie gorzej w przypadku dronów, które są ciche.
– Tak naprawdę najbardziej skutecznym sposobem jest tam teraz wykrywanie ich przez obserwatorów z lornetkami – mówi jeden z naszych rozmówców, który zaangażowany jest w dostarczanie uzbrojenia na front. To wynika z tego, że Ukraińcom w wielu miejscach brakuje nowoczesnych systemów antydronowych i muszą sobie radzić tym, co mają.
Czytaj więcej
Mimo zarzutów do poprzedniego rządu o zaniedbanie tematu czy wręcz zdradę, obecnie nie jest prowa...
MSWiA: drony to nie nasz problem
Jak to wygląda w Polsce? – Zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym, za ochronę obiektów, instalacji lub urządzeń infrastruktury krytycznej odpowiadają jej właściciele lub posiadacze samoistni i zależni (operatorzy infrastruktury krytycznej). To na nich spoczywa obowiązek przygotowania i wdrażania, stosownie do przewidywanych zagrożeń, planów ochrony infrastruktury krytycznej oraz utrzymywania własnych systemów rezerwowych zapewniających bezpieczeństwo i podtrzymujących funkcjonowanie tej infrastruktury – informują „Rzeczpospolitą” pracownicy wydziału prasowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Za ochronę takich obiektów odpowiadają Specjalistyczne Uzbrojone Formacje Obronne (tzw. SUFO), czyli – nieco upraszczając – firmy ochroniarskie.