W nocy doszło do bezprecedensowego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. „Polskie i sojusznicze środki obserwowały radiolokacyjnie kilkanaście obiektów, a wobec tych mogących stanowić zagrożenie Dowódca Operacyjny RSZ podjął decyzję o ich neutralizacji. Część dronów, które wtargnęły w naszą przestrzeń powietrzną została zestrzelona. Trwają poszukiwania i lokalizacja miejsc możliwych upadków tych obiektów” – poinformowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz”, obiektów było jednak ponad 20, najpewniej 23.
Holenderskie F-35 strzelały do Shahedów
Część z nich została zestrzelona. Chodziło zapewne o obiekty, które spadając mogły coś uszkodzić. Do ich zestrzelenia użyto samolotów bojowych. Wiadomo, że w akcji brały udział holenderskie F-35, które w Polsce pojawiły się pierwszego września i mają tu zostać do końca roku. Polskie Siły Powietrzne pierwsze takie samoloty mają odebrać pod koniec przyszłego roku. Wojsko dotychczas nie poinformowało o tym, czy w akcji brały udział także polskie samoloty F-16.
Czytaj więcej
Po tym jak w czasie nocnego ataku Rosji na Ukrainę doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej P...
Niedecyzyjny jako MON
Przy tak masowym przekroczeniu polskiej przestrzeni powietrznej trudno mówić o przypadku i incydencie. Najpewniej było to planowe działanie Rosji, które miało testować naszą reakcję. Cieszyć może to, że tym razem te obiekty udało nam się w dużej mierze wykryć, a nie tak jak np. podczas incydentu w Osinach 20 sierpnia, kiedy o tym, że jakiś obiekt naruszył polską przestrzeń powietrzną dowiedzieliśmy się w momencie jego rozbicia.