Mandat do szczegółowych negocjacji dało ubiegłotygodniowe polsko-brytyjskie porozumienie o w współpracy obronie przeciwlotniczej podpisane przez szefa MON Mariusza Błaszczaka i brytyjskiego sekretarza stanu ds. obrony Bena Wallacea.
Według ustaleń Radaru w najbliższych dniach MON podpisze z Polską Grupą Zbrojeniową umowę o przekazaniu PGZ uprawnień do zarządzania programem tworzenia jednego z największych i najdroższych w historii Sił Zbrojnych RP systemów obronnych. Budowa tarczy powietrznej, według szacunków ekspertów może kosztować nawet ponad 60 mld zł.
Najpierw weryfikacja obietnic
Choć strona brytyjska podkreśla, że międzyrządowe porozumienie z 18 listopada to sygnał do rozpoczęcia fazy negocjacji kontraktowych , to według naszych ustaleń rekomendacja rakiet z rodziny CAMM przez Inspektorat Uzbrojenia jako potencjalnego oręża dla „Narwi", jeszcze nie przesądza, że tak będzie i brytyjski MBDA ma kontrakt w ręku.
W opinii ekspertów o ostatecznym wyborze partnera przemysłowego dla PGZ przesądzą konkretne zapisy i zobowiązania dotyczące dostępu do rozwiązań i technologii rakietowych. Na razie formułowano je w formie deklaracji i obietnic – teraz chodzi o to by znalazły odzwierciedlenie w dokumentach i gwarancjach. – Jeśli warunki przemysłowej współpracy będą dla MON wiarygodne i satysfakcjonujące MBDA będzie mógł liczyć na kontrakt i gigantyczne pieniądze – mówią nasi informatorzy.
Napięty, niemal nierealistyczny plan
W MON, według ustaleń Radaru przyjęto ambitne założenie, że seria niezwykle skomplikowanych umów wykonawczych powinna być uzgodniona i gotowa do podpisu w 2023 roku. W 2026 roku system „Narew" powinien potwierdzić swoją skuteczność bojową na próbach poligonowych ( najprawdopodobniej w USA). - To niezwykle wymagający harmonogram, niektórzy eksperci twierdzą że ze względu na rozmiary przedsięwzięcia i skomplikowanie materii ( np. konieczność zintegrowanie rakiet z amerykańskim systemem dowodzenia IBCS, czy polskimi sensorami radarowymi i opracowanymi w kraju węzłami łączności) – niemal niewykonalny.