Wsparcie dla szwedzkiego przemysłu
Z informacji, które dzisiaj się pojawiają wynika, że w ramach tzw. rozwiązań pomostowych MON może postawić na zakup dwóch używanych okrętów szwedzkich typu Södermanland. Być może remont tych jednostek przeprowadzi szwedzka stocznia. Może to kosztować około miliarda złotych.
Podjęcie takiej decyzji może być kontrowersyjne z tego powodu, że stocznia z północnego Bałtyku nie znajduje się w zbyt dobrej kondycji finansowej. Ponadto to ona zyska na kontrakcie z Polską, a nie polski przemysł stoczniowy. Dodatkowo decyzje, jakie dzisiaj podejmujemy, nie są podejmowana w przejrzystym postępowaniu. Nie można zapominać, że przy transakcjach dotyczących zakupów sprzętu wojskowego o wielkiej wartości, zawsze istnieje ryzyko korupcji.
Czytaj także: Rosyjska Flota Bałtycka z nowymi okrętami podwodnymi
Co ważne obroty stoczni szwedzkiej, są wielokrotnie niższe w porównaniu do tych osiąganych przez niemiecki TKMS czy francuską Naval Group. Rodzi się zatem pytanie, czy te szwedzka stocznia jest gotowa do produkcji nowej jednostki?
Cztery zamiast dwóch
A może pakiet, który znajduje się na stole negocjacyjnym, jest bogatszy? Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że może być brane pod uwagę pozyskanie nie dwóch, a być może nawet czterech używanych okrętów. Poza szwedzkimi „Södermanland” i „Östergötland”, także odkupionych od Singapuru przez Szwedów okrętów „Archer” i „Swordsman”. Te dwa ostatnie jednostki mogłyby zostać sprzedane Polsce po 2025 r., czyli pozyskaniu przez Szwecję nowych jednostek A26. Pakiet remontowy tych czterech jednostek mógłby kosztować polskiego podatnika ok. 3 mld zł. Gdyby taki plan miał zostać realizowany to oznacza, że jednostki te będą służyły w Marynarce Wojennej przez kolejnych kilkanaście lat. Podobnie jak dzisiejsze Kobbeny, które zostały zakupione w 2003 r. od Norwegów i dzisiaj przekraczają pół wieku eksploatacji.