Z tego artykułu się dowiesz:
- Dlaczego ważne jest przyjrzenie się obecnym kontraktom zbrojeniowym pod kątem kosztów alternatywnych?
- Jakie zmiany w podejściu do wydatków na obronność mogłyby zwiększyć ich efektywność?
- Dlaczego zgoda polityczna na wydatki zbrojeniowe nie zawsze prowadzi do racjonalnych decyzji zakupowych?
- Jaką rolę mogłyby odgrywać niezależne mechanizmy oceny zakupów uzbrojenia?
- W jaki sposób inne kraje NATO kontrolują swoje wydatki na obronność i czy te rozwiązania można przenieść na grunt polski?
Pieniędzy nie ma i nie będzie. Choć jeśli chodzi o zakupy uzbrojenia w Polsce, nie jesteśmy w tak dramatycznej sytuacji, jaką kilka lat temu malował minister finansów Jacek Rostowski, to jednak dziś już widać, że deklaracje polityczne o 5 proc. PKB na obronność w tym roku można włożyć między bajki. W tym roku zamiast zapowiadanych przez rząd 4,7 proc. PKB, skończymy na nieco ponad 4 proc. Na tle sojuszników NATO to i tak dużo.
Jednak nie zmienia to faktu, że warto się zastanowić, co zrobić, by te środki wydawać lepiej. Dziś jesteśmy w sytuacji, w której zgoda polityczna na wydatki zbrojeniowe jest wśród głównych sił politycznych powszechna. To dobrze. Niedobrze, że brakuje racjonalnej krytyki i niepolitycznych mechanizmów zasadności oceny naszych zakupów. A jeśli się taki temat podnosi, to można dostać łatkę „ruskiej onucy”. To nie sprzyja racjonalizacji wydatków.
Efektywność wydatków na obronność wymaga przeglądu kontraktów
Co więc zrobić, by pieniądze podatników lepiej wykorzystać w obszarze obronności? Po pierwsze, trzeba powiedzieć wprost, że bezpieczeństwo ma cenę. Dużą i bardzo wymierną. My musimy ją zapłacić, ale tym bardziej trzeba każdą złotówkę oglądać dwa razy. Dlatego warto się przyjrzeć zawartym już kontraktom i tam szukać oszczędności.
Czytaj więcej: