Samoloty F-16 nie będą panaceum na wszystkie ukraińskie problemy

To może być początek dla większych zmian w całej armii, która ma fantastyczną szansę na mentalne wyjście ze strefy rosyjskiego miru - mówi płk rezerwy Krystian Zięć, były pilot F-16 oraz współtwórca systemu szkolenia na te myśliwce w Polsce, ekspert Fundacji Alioth.

Publikacja: 07.06.2024 21:00

Do przekazania F-16 Ukrainie zadeklarowali się m.in. Duńczycy.

Do przekazania F-16 Ukrainie zadeklarowali się m.in. Duńczycy.

Foto: PAP

Ukraińscy piloci zakończyli szkolenie na samolotach F-16. Zrobili to w ekspresowym tempie, bo w zaledwie kilka miesięcy. Jak Pan to ocenia?

Zacznijmy od tego, że z oczywistych powodów szkolenie ukraińskich pilotów samolotów F-16 nie mogło być prowadzone tak, jak prowadzone są szkolenia polskich pilotów czy innych krajów NATO. Tutaj czas miał decydujące znaczenie. To na pewno przełoży się na zdolności.

W jaki sposób oraz jak bardzo?

Samolot F-16 to maszyna wielozadaniowa. To oznacza, że jest to konstrukcja znacznie bardziej kompleksowa, a co za tym idzie, także bardziej wymagająca, jeśli chodzi o szkolenie niż maszyny wykonujące wyłącznie misje powietrze-powietrze czy powietrze-ziemia.

To dlatego, że musimy jednego pilota wyszkolić do wykonywania wielu różnych zadań, a to po prostu zajmuje czas.

Czytaj więcej

Niderlandzkie F-35 rozpoczynają dyżury w ramach NATO Nuclear Sharing

Żebyśmy zrozumieli, z czym się mierzymy. Przykład własny, polski. Gdy w 2003 r. pojechałem do Stanów Zjednoczonych, by rozpocząć szkolenie na samoloty F-16, pokazano nam listę wymagań niezbędnych do spełnienia, by rozpocząć naukę. I tam dowiedziałem się, że my – piloci samolotów Mig-21 – żadnego z nich nie spełniamy. Były takie sytuacje, że wysyłaliśmy za ocean pilota, a tam problem. W efekcie taki kursant zamiast szkolić się na F-16 w Tucson w Arizonie lądował w Centrum Szkoleniowym Randolph w Teksasie, gdzie niemal od początku trzeba go było kształtować szkoląc na samolotach T38.

To wszystko dlatego, że nie ma wspólnego mianownika pomiędzy samolotami takimi jak Mig-21, czy ogólnie sowiecką techniką lotniczą oraz stylem wykonywania zadań, a samolotami zachodnimi oraz stylem anglosaskim. To są całkowicie dwie różne rzeczy. Inny jest język, inna jest mentalność i inna jest taktyka. Wspólne jest tylko medium, czyli powietrze, w którym samoloty się poruszają.

I tak wracając do pytania o tempo szkolenia. Gdy my braliśmy ponad 20 lat temu pilota samolotu Mig-21, to musieliśmy go szkolić niemal od początku. W efekcie po pewnym czasie otrzymywaliśmy dobrze wytrenowanego wingmana (skrzydłowego), a następnie flyleadera, czyli pilota prowadzącego i dowodzącego misją. Po czasie, który trwał około dwóch lat.

Z tego powodu oceniam, że szkolenie ukraińskich pilotów na samoloty F-16 wykonano tak, by jak najszybciej były one w stanie wejść do służby. By jak najszybciej wprowadzić je do akcji. Możliwe, że w przyszłości, będzie one kontynuowane i poszerzane, np. kiedy wojna dobiegnie końca. W międzyczasie Ukraińcy muszą jednak zrozumieć, że wszystkie te zachodnie zdolności, jakie otrzymują wraz z F-16, to coś zupełnie innego, niż dotąd używali. Siły powietrzne zachodu, a siły powietrzne post-sowieckie to dwa różne światy. Inaczej planuje się działania, inaczej prowadzi misje, inaczej się dowodzi.

Można to zrobić szybciej? Wiemy przecież, że Ukraina nie ma zbyt wiele czasu i potrzebuje pilotów natychmiast...

Można ten proces wykonać tak, jak to zrobiła np. Rumunia. Rumuni popatrzyli na problem i stwierdzili, że przecież mają pilota Miga-21, jest on doświadczonym lotnikiem i instruktorem to teraz będzie latał na samolotach F-16. W efekcie, w dużym uproszczeniu, taki pilot lata samolotem F-16 tak, jakby to był Mig-21.

Można tak zrobić, ale proszę pamiętać, że wtedy nie wykorzystujemy w pełni możliwości, jakie daje nam samolot. F-16 to multisensoryczna platforma o bardzo dużych zdolnościach, z których nie skorzystamy, jeśli nie będziemy nie tylko wiedzieli, jak z nich skorzystać, ale wręcz nie będziemy wiedzieć, że je posiadamy. To tego trzeba po prostu przejść odpowiedni trening. Opisaliśmy to bardzo szczegółowo np. w raporcie na temat wprowadzenia F-16 w Polskich Siłach Powietrznych.

Czytaj więcej

Ukraina może atakować cele w Rosji. Kreml zaczął ostrzegać USA

Wracając do Ukrainy oraz tempa szkolenia to podejrzewam, i jest to podejrzenie graniczące z pewnością, że ukraińscy piloci przeszli bardzo ograniczony trening, który skupił się przede wszystkim na misjach powietrze-ziemia oraz w znacznie mniejszym stopniu misjach powietrze-powietrze.

To, czego na pewno szkolenie nie obejmowało to np. działania w ugrupowaniach większych niż para samolotów. Wspominam o tym, gdyż jest to swego rodzaju wizytówka sił powietrznych krajów anglosaskich, a przede wszystkim Amerykanów, czyli działania w dużych ugrupowaniach wykonujących skomplikowane wieloetapowe misje.

Kolejna rzecz, co do której mam wątpliwości, to szkolenie związane z wykonywaniem operacji w nocy z wykorzystaniem dodatkowych sensorów, np. gogli noktowizyjnych, których w świecie rosyjskim dalej próżno szukać. Takie szkolenie to zupełnie inna bajka. Bardzo trudna w nauce, a co za tym idzie bardzo czasochłonna. Z tego powodu przypuszczam, że ukraińscy piloci nie będą z nich korzystać, a to mocno odbije się na zdolnościach ich floty samolotów F-16.

Co w takim wypadku mogło obejmować szkolenie? W jaki sposób samoloty F-16 przysłużą się Ukrainie na froncie?

Mówimy tutaj o dwóch aspektach. Misjach powietrze-powietrze oraz powietrze-ziemia.

Pierwsze z wymienionych, czyli misje zwalczania zagrożeń w powietrzu, będą miały w mojej ocenie mniejsze znaczenie. To dlatego, że jak już wspomniałem, czasu było niewiele i trzeba było coś wybrać. Na pewno nie było go dość, by dobrze wyszkolić ukraińskich pilotów w zakresie BFM (Basic Fighter Maneuvers - red.), ACM (Air Combat Manoeuvring – red.) i wielu innych. Prawdopodobnie szkolenie ograniczono do działań związanych z wykorzystaniem radiolokatora oraz uzbrojenia BVR (Beyond Visual Range – red.), czyli wyszkolono ich tak, by mogli wykorzystać te najmocniejsze strony samolotu F-16 dla tych misji.

Czytaj więcej

Nowe szpony dla polskich Jastrzębi. Umowa na pociski JASSM-ER

Drugi aspekt to misje powietrze-ziemia, które jak już wspominałem, będą w mojej ocenie największą wartością dodaną dla Ukrainy.

F-16, które otrzyma Ukraina, to maszyny, które przeszły gruntowną modernizację łącznie z przedłużeniem resursów. Są to samoloty zintegrowane z bardzo szerokim wachlarzem najnowocześniejszego uzbrojenia. W przypadku Ukrainy najważniejsze będzie uzbrojenie typu Standoff, pocisków o dużym zasięgu zdolnych do rażenia celów z bezpiecznej odległości. Stąd to określenie „Standoff”, czyli stać z boku lub stać z odległości. Mowa tutaj przede wszystkim o pociskach z tzw. J-Series, czyli wszystkie JDAM-y czy JASSM-y. Jest to kluczowa zdolność i jeśli wraz z samolotami Kijów otrzyma odpowiedni zapas bomb typu standoff, to pojawienie się F-16 na froncie może przynieść bardzo dobre efekty.

Obok bomb typu standoff wymieniłbym jeszcze jeden system uzbrojenia, który może dobrze sprawdzić się na Ukrainie. Chodzi o kierowane pociski przeciwpancerne Maverick. Możliwe, że tam się sprawdzą, bo u nas nie. Swego czasu kupiliśmy ich całkiem sporo, a koniec końców niewielu pilotów się nawet wyszkoliło z ich wykorzystania.

Podsumowując. F-16 dla Ukrainy. Jakie będzie znacznie tego samolotu?

Na pewno nie będzie panaceum na wszystkie ukraińskie problemy. Niemniej jednak, wraz z implementacją systemu F-16 siły zbrojne Ukrainy wchodzą w inny, bardziej wyrafinowany świat prowadzenia wojny w powietrzu. Świat, gdzie człowiek jest superważny, bo jego wyszkolenie jest długie i kosztowne.

To może być jądro kondensacji dla większych zmian w całej armii, która ma fantastyczną szansę na mentalne wyjście ze strefy rosyjskiego miru. Ukraina musi jednak zrozumieć, że ta droga nie jest łatwa i wymaga ciężkiej pracy i poświęcenia. W siłach zbrojnych RP wiedzą o tym doskonale, bo część tych problemów jest niestety wciąż tożsamych z problemami armii naszych wschodnich sąsiadów.

Ukraińscy piloci zakończyli szkolenie na samolotach F-16. Zrobili to w ekspresowym tempie, bo w zaledwie kilka miesięcy. Jak Pan to ocenia?

Zacznijmy od tego, że z oczywistych powodów szkolenie ukraińskich pilotów samolotów F-16 nie mogło być prowadzone tak, jak prowadzone są szkolenia polskich pilotów czy innych krajów NATO. Tutaj czas miał decydujące znaczenie. To na pewno przełoży się na zdolności.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego