Polska zaczęła odbudowę swojej armii w chwili największego przełomu technologicznego w historii wojskowości. Jak podkreślają specjaliści, wcześniejsze rewolucje – wprowadzenie broni prochowej, pojawienie się broni maszynowej, maszyn pancernych, lotnictwa wojskowego – radykalnie zmieniały sposób prowadzenia wojen, ale żadna z nich nie obejmowała tak wielu obszarów jednocześnie.
Stworzenie i zrzucenie po raz pierwszy 80 lat temu bomby atomowej było przełomem o gigantycznym znaczeniu strategicznym: zmieniło układ sił na świecie i wprowadziło doktrynę odstraszania, ograniczając wojnę totalną między mocarstwami. Nie zmieniło jednak zasadniczo taktyki prowadzenia konfliktów konwencjonalnych. Wcześniej wprowadzenie do użycia armat i muszkietów zrewolucjonizowało technikę walki, oblężenia i system fortyfikacji, doprowadziło do upadku klasy rycerskiej i wymusiło powstanie scentralizowanych, stałych armii. Ale w każdym z tych przypadków rewolucja obejmowała głównie jedną lub dwie domeny działań i rozciągała się na dziesięciolecia lub stulecia.
Dziś mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Trwa rewolucja, która równocześnie przekształca wszystkie rodzaje sił zbrojnych: drony zmieniają oblicze wojsk lądowych, lotnictwa i marynarki; powstają nowe domeny – wojska kosmiczne i cybernetyczne. Cyfryzacja oraz wykorzystanie sztucznej inteligencji rewolucjonizują przepływ informacji i tempo podejmowania decyzji. Dane z pola walki, satelitów i systemów rozpoznania elektronicznego trafiają w czasie rzeczywistym do dowódców, którzy mogą reagować w ciągu sekund. Zmienia się zarówno technika, jak i filozofia prowadzenia wojny.
Dawniej innowacje w wojskowości wdrażano przez dekady, jeśli nie stulecia. Dziś technika bojowa potrafi się zmienić w ciągu kilku miesięcy jednego konfliktu. Technologie dronowe, druk 3D czy zastosowanie AI sprawiają, że przewaga liczebna i finansowa nie gwarantuje zwycięstwa – dronami za kilkaset dolarów można zniszczyć czołgi czy systemy warte miliony. Widzieliśmy to w Ukrainie, gdzie tanie drony FPV niszczyły zaawansowane rosyjskie pojazdy, czy w trakcie niedawnych operacji izraelskich przeciw Iranowi, gdy – według źródeł wywiadowczych – skuteczne zakłócenie systemów obrony powietrznej otworzyło przestrzeń dla lotnictwa.
Dlatego warto patrzeć z tej perspektywy na wielkie wyzwanie stojące dziś przed Rzeczpospolitą: zwiększenie liczebności i modernizację armii. Robimy to w momencie, w którym trwa rewolucja pozwalająca przeskoczyć kilka etapów rozwoju naraz. Tak jak w bankowości czy telekomunikacji opóźnienie sprawiło, że z epoki książeczki oszczędnościowej przeskoczyliśmy prosto do Blika, którego zazdroszczą nam na świecie, tak samo może być w wojskowości – o ile świadomie tę szansę wykorzystamy.