- Zamówienia z Polski były dobrodziejstwem dla rządu prezydenta Yoon Suk-yeola - wskazuje jeden z największych amerykańskich dzienników wychodzący w Nowym Jorku. Pismo, trzecie w kolejności pod względem nakładu w USA, zaznacza jednak iż demokratyczna Korea jednocześnie odmawia przekazania pomocy militarnej Kijowowi. - Eksport południowokoreańskiego uzbrojenia wzrósł w 2022 roku o 140 proc. - informuje "The New York Times". Zachodnie państwa, w tym m.in. USA i Niemcy, jedni z największych eksporterów broni na świecie wspierają militarnie Ukrainę i dlatego znaczna część produkowanego teraz przez te kraje uzbrojenia koncentruje się dziś na potrzebach wojennych. Na globalnym rynku broni powstała luka, którą wypełnia dziś południowokoreański sprzęt wojskowy - uważa NYT.
Ekspresowy import sprzętu
W sierpniu ubiegłego roku, gdy Polskie MON podpisywało kontrakty z południowokoreańskimi producentami uzbrojenia wicepremier i minister obrony Mariusz Błaszczak dzielił się entuzjazmem, iż wystarczyło kilka miesięcy uzgodnień z władzami z Seulu, by przygotować umowy ramowe na dostawy nowoczesnej broni: czołgów, haubic, wyrzutni rakiet czy lekkich bojowych odrzutowców. Trzy miesiące później nad Wisłę dotarła pierwsza partia zamówionej broni. A już 23 lutego tego roku na toruńskim poligonie artyleryjskim odbył się z udziałem min Błaszczaka i Lee Jong-Sup, szefa resortu obrony Republiki Korei, pokaz pierwszego strzelania z dalekonośnych armatohaubic K9A1 kal. 155 mm Thunder produkowanych przez południowokoreańską firmę Hanwha Defense.
Obecność koreańskich oficjeli w toruńskim Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia nie była czysto kurtuazyjna przy okazji podpisano dokumenty określające zasady współpracy przemysłowej między Polską i Republiką Korei w sprawie produkcji czołgów K2 Black Panther oraz armatohaubic K9 w krajowych zakładach, m, in. HSW i Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu. Jeszcze przed pierwszą koreańską artyleryjską salwą pod Toruniem, do jednostki w mazurskim Morągu – w grudniu 2022 r. trafiła forpoczta 10 pancernych Czarnych Panter.
W stronę polonizacji uzbrojenia
Umowa wykonawcza na zakup 1000 czołgów od koncernu Hyundai Rotem przewiduje dostawę pierwszej partii 180 koreańskich „pancerzy" w latach 2022-2025, r. wraz z pakietami szkoleniowym i logistycznym oraz zapasem amunicji. Natomiast kontrakt z Hanwha Defense zapowiada realizację zamówienia na 600 samobieżnych haubic K9 do 2026 r.
– Wyciągamy wnioski z tego co dzieje się w Ukrainie i dlatego zdecydowaliśmy uruchomieniu licencyjnej produkcji koreańskiego uzbrojenia w kolejnych latach w Polsce. To szansa dla naszego przemysłu podkreśla szef MON Mariusz Błaszczak. Według informacji MON zamówienie koreańskich czołgów podzielono na dwa etapy - w pierwszym pozyskamy 180 gotowych pojazdów, a potem, po 2026 r. 800 czołgów powinniśmy już wyprodukować w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu - w wersji K2PL dostosowanej do polskich wymagań. Docelowo wszystkie wersje czołgów wywodzące się z konstrukcji „Black Phanter" zostaną – zgodnie z życzeniem Sił Zbrojnych RP ujednolicone.
Podobne będzie w przypadku haubic K9. Pierwsze superdziała 155 mm Thunder trafią nad Wisłę w koreańskiej wersji, dostawy kolejnych 600 haubic rozpoczną się w 2024 r., a od 2026 roku dalekosiężna artyleryjska broń będzie produkowana przez rodzimy przemysł. Haubice od początku mają być wyposażone w polskie systemy łączności i komputery kierowania ogniem i zarządzania walką Topaz (zaprojektowane i rozwijane w prywatnej ożarowskiej Grupie WB).
Przybywają wyrzutnie i samoloty
Obok bezprecedensowego importu koreańskich czołgów i haubic zakontraktowaliśmy w Korea Aerospace Industries 48 lekkich myśliwców FA 50 (producent deklaruje, że możliwe będzie serwisowanie maszyn w Polsce). Efektem południowokoreańskiej ofensywy zbrojeniowej nad Wisłą jest także ekspresowy import 288 wyrzutni rakiet ziemia-ziemia K239 Chunmoo.
To zestawy rakietowe do niszczenia celów lądowych uzbrajane w kierowane pociski o zasięgu od kilkudziesięciu do kilkuset kilometrów – produkowane przez Hanwha Defense. Umowa przewiduje dostawy 2 rodzajów rakiet a z czasem współprodukowanie i zastosowanie w systemie rodzimych elementów wyposażenia - podwozi Jelcz, polskiej nawigacji m.in. sprawdzonego w siłach zbrojnych RP systemu kierowania ogniem Topaz. Pierwsze 18 zestawów rakietowych Chunmoo - odpowiednika zamówionych już w USA 500 wyrzutni HIMARS produkcji Lockheed Martin - mają dotrzeć do Polski w tym roku.