Werdykt ten nie jest jednak ostateczny, bowiem gen. Kristoffersen deklaruje, że będzie kontynuował w tej sprawie dialog z rządem. Jako podstawę rekomendacji norweski generał wskazał, że Wojska Lądowe Norweskich Sił Zbrojnych (Hæren) potrzebują w obszarze wozów bojowych bardziej inwestycji w zdolności takie, jak mobilność i siła ognia (którymi wszak czołgi również się charakteryzują), a nie poziom ochrony. Wydaje się jednak, że wobec deklaracji ze strony wojska i rządu o kontynuacji dialogu na temat oceny potrzeby zakupu czołgów, program będzie kontynuowany. Minister obrony Królestwa Norwegii Bjørn Arild Gram wprost deklaruje, że „rząd planuje zakup czołgów", a ponadto, że „proces jest kontynuowany zgodnie z ustalonym planem".

Hæren obecnie używają kilkudziesięciu (w służbie pozostaje prawdopodobnie 37) czołgów podstawowych Leopard 2A4NO, które wobec braku głębokiej modernizacji są dziś przestarzałe. Kilka lat temu resort obrony z Oslo uznał, że ich modernizacja jest nieopłacalna i uruchomił przetarg, który miał wyłonić ich następcę. W listopadzie 2020 r. w finałowym etapie postępowania znalazły się dwie konstrukcje ‒ południowokoreański K2 i niemiecki Leopard 2A7. Obydwa czołgi w odmianach dostosowanych do wymagań użytkownika przeszły w tym roku testy w Norwegii, a ich producenci czekają z niecierpliwością na dalszy rozwój sytuacji. Jest o co walczyć, bowiem Norwegia zamierza zamówić 82 czołgi o wartości szacowanej na 19,3 mld koron norweskich. Na razie jednak program notuje co najmniej roczne opóźnienie wobec harmonogramu z 2018 r. Wówczas planowano, że wybór nowej konstrukcji nastąpi w latach 2021-2022, a pierwsze nowe czołgi trafią do jednostek przed 2025 r.