MSPO to największa impreza zbrojeniowa w Polsce i regionie, gdzie w tym roku wystawiało się ponad 800 wystawców. Można było obejrzeć zarówno te najcięższe pojazdy, jak czołgi czy armatohaubice, jak i ten najmniejszy sprzęt wyposażenia osobistego żołnierzy, m.in. noktowizory czy kamizelki kuloodporne. Wśród dziesiątek tysięcy zwiedzających nie zabrakło oczywiście polityków, m.in. premiera Donalda Tuska i wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Finansowanie zakupu uzbrojenia staje się problemem
Jakie wnioski można wyciągnąć po tej imprezie? Po pierwsze, kończy się czas podpisywania wielkich, liczonych w miliardach umów na zakup uzbrojenia. W tym roku największy był kontrakt na System Pasywnej Lokacji za niecałe 4 mld zł. Są to całkowicie polskie radary, produkowane przez rodzimy przemysł. Ale w najbliższych miesiącach szansa na podpisanie kolejnych wielomiliardowych umów wydaje się niewielka. Tak jak już kilkukrotnie pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, na pewno do końca roku nie podpiszemy umowy na okręty podwodne „Orka”.
Czytaj więcej
Unikatowe radary pasywnej lokacji dostarczy konsorcjum spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Nieste...
Czy to znaczy, że już kupiliśmy wszystko, czego Wojsko Polskie potrzebuje , by skutecznie bronić naszych granic? Nie, zdecydowanie nie. To po prostu znaczy tyle, że Ministerstwo Finansów skutecznie spowalnia wszelkie zakupy. Kością niezgody jest Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, który zaciąga długi na zakup uzbrojenia. Po kilku latach jego funkcjonowania zaczęto zadawać pytanie: kto będzie je spłacał? MF chce, by to resort obrony ze swojego budżetu zobowiązał się do spłaty tych kredytów. Ale w MON rośnie świadomość, że zgoda na spłatę tych zobowiązań z budżetu resortu, de facto oznacza wstrzymanie kolejnych zakupów uzbrojenia. Pat trwa. Mimo że to szef resortu obrony jest wicepremierem, wydaje się, że większe szanse na wygraną w tej batalii ma minister finansów.
W każdym razie w ostatnich latach kupiliśmy tak dużo sprzętu, że nawet bez kolejnych zakupów, ich spłata będzie konsumować budżet resortu obrony. Deklaracje o tym, że w 2026 r. mamy wydać 4,8 proc. PKB na obronność, oprócz tego, że zapewne nie zostaną w pełni zrealizowane, to też mogą się nie przełożyć na wzrost zdolności do obrony w takim stopniu, w jakim byśmy tego oczekiwali. Bez zmiany mechanizmów finansowania wielkie kontrakty zbrojeniowe staną się w Polsce rarytasem. Ale deklaracje dotyczące unijnego instrumentu finansowego SAFE, z którego mamy pożyczyć ponad 100 mld zł, bez znacznego wzmocnienia zespołu, który za te wnioski ma odpowiadać, nie zostaną zrealizowane.