Pozostałych 36 maszyn będzie docierać do Polski sukcesywnie do 2028 roku już w konfiguracji FA-50 PL czyli dostosowanej do polskich wymagań i dozbrojonej.
Firma Korean Aerospace Industries (KAI) w podpisanych niedawno umowach wykonawczych zobowiązała się nie tylko do zapewnienia standardowych pakietów szkoleniowego i logistycznego, dostaw części i materiałów ale także wyposażenia ośrodka treningowego w Polsce w odpowiednie symulatory i trenażery z niezbędnym oprogramowaniem. Zdecydowano, że w Polsce powstanie także ( do 2026 r.) centrum serwisowe koreańskich maszyn – z rozszerzonym o modernizacje i rozwój konstrukcji zakresem obowiązków.
Link 16 i IFF NATO na początek
Już pierwsze lekkie myśliwce FA-50 przybywające do Polski będą miały na pokładach gotowe do działania systemy transmisji danych Link 16 a także transpondery identyfikacji swój-obcy (IFF) w standardzie NATO. Kolejne dostarczane do Sił Powietrznych RP maszyny KAI mają mieć już zdecydowanie zwiększone zdolności bojowe. Przede wszystkim do wymagań polskiego wojska dostosowana zostanie pokładowa stacja radiolokacyjna. To Siły Powietrzne RP mają wskazać radar klasy AESA , który chcieliby mieć na nowym samolocie polscy piloci. Modernizacja obejmie także systemy zwiększające zasięg lekkiego myśliwca czyli sonda do tankowania w powietrzu, czy ew. dodatkowy, zewnętrzny zbiornik konforemny paliwa o zwiększonej objętości.
W docelowej wersji FA-50PL wzmocnione zostaną także środki rażenia. Dzięki wyposażeniu maszyn w zasobniki obserwacyjno-celownicze Sniper otworzone zastaną możliwości integrowania lepszej, pokładowej broni precyzyjnej. Nieoficjalnie mówi się, że starsze pociski kierowane AIM Sidewinder, zastąpione zostaną w przez rakiety do walki powietrznej AIM-120 AMRAAM.
FA-50 znany pilotom
Warto przypomnieć, że pozyskanie uzbrojonych lekkich koreańskich maszyn naddźwiękowych w wersji T-50, produktu Korea Aerospace Industries rozważano już w MON w I połowie minionej dekady. W forsowanie szkolnych odrzutowców KAI w Polsce jako maszyn treningowych i szkolenia zaawansowanego AJT zaangażował się nawet amerykański gigant zbrojeniowy Lockheed Martin. Miał w tym swój interes, bo samoloty były projektowane i produkowane w demokratycznej Korei z wsparciem koncernu z USA. Polska wybrała jednak wówczas do szkolenia wojskowych pilotów włoskie maszyny M -346 Master (obecnie eksploatowane w Dęblinie i zwane „Bielikami").