Ostra rywalizacja
Wczorajszy,
nieco ogólnikowy wpis tweeterowy ministra Błaszczaka, jak można było
oczekiwać, podniósł zdecydowanie napięcie między zagranicznymi
finalistami gry o rakietowy oręż dla kolejnej po „Wiśle" powietrznej
tarczy. Z uwagą czytali go z pewnością Amerykanie którzy polski
program Narew mają od dawna na celowniku. Za ofertą z USA stoi norweski
Kongsberg Defence & Aerospace z systemem NASAMS z amerykańskimi
(producent - Raytheon Missiles &Defense) pociskami ziemia -
powietrze AIM-120 AMRAAM (Advanced Medium Range Air-to-Air Missile),
znanymi naszym lotnikom, bo stanowiącymi oręż wielozadaniowych samolotów
F-16. Dodatkowo norwesko – amerykańska, sojusznicza propozycja ma
niezaprzeczalną zaletę – producenci deklarują, że potrzebowaliby
zaledwie 26 miesięcy aby dostarczyć Polsce pierwsze wyrzutnie.
Kuszenie technologiami
Jednak,
jak dowiedział się „Radar" Brytyjczycy są znacznie bardziej
przekonujący w swych obietnicach dotyczących przemysłowej współpracy. -
MBDA coraz skuteczniej kusi zwłaszcza deklaracjami o udostępnieniu
Polskiej Grupie Zbrojeniowej technologii rakietowej pocisków CAMM
(Common Anti-Air Modular Missile) i CAMM ER (o zasięgu zwiększonym do
ok. 40 km) – twierdzi jeden z naszych informatorów. Podczas ostatnich
targów zbrojeniowych w Kielcach przedstawiciele MBDA przekonywali, że
zakres przemysłowej współpracy z polską zbrojeniówką będzie wyjątkowy.
Nick De Larrinaga – rzecznik MBDA nie pozostawiał wątpliwości: -
oferujemy PGZ bezprecedensowy transfer technologii rakietowych. MBDA
zamierza spełnić wszystkie oczekiwania Polski w programach „Narew" jak i
możliwości uzbrajania w pociski CAMM przyszłe polskie fregaty
„Miecznik" – podkreśla De Larrinaga.
Program „Miecznik" (to
budowa trzech nowoczesnych fregat dla Marynarki Wojennej RP) , który
jest już w MON na realizacyjnej ścieżce rzecznik MBDA przywołuje
nieprzypadkowo. To dla polskich wojskowych dodatkowy argument za wyborem
w Polsce rakiet z rodziny CAMM. Nie tylko nowe fregaty ale wszystkie
bojowe okręty naszej floty potrzebują sprawdzonej, pokładowej osłony
przeciwlotniczej. Tymczasem zestawy rakietowe CAMM wywodzą się z
systemów obrony powietrznej zastosowanych najpierw w brytyjskiej Royal
Navy.
Przeciwlotnicza osłona pilnie potrzebna
Po co nam
przeciwlotnicza broń krótkiego zasięgu? Zdaniem ekspertów pilnie
potrzebujemy odpornego na ataki rakietowego parasola, który będzie mógł
obronić m.in. strategiczne baterie Patriot, zgrupowania wojsk, polowe
składy materiałów bojowych i sprzętu w tzw. strefie rażenia atakujących
samolotów, śmigłowców i bojowych dronów nieprzyjaciela. W wojskowych
planach taką rolę w Siłach Zbrojnych RP ma spełnić system „Narew". -
Tylko szczelna, wielowarstwowa, zintegrowana obrona powietrzna w której
swoją rolę mają do odegrania trudne do zniszczenia mobilne baterie
taktycznych rakiet krótkiego zasięgu ma sens w obliczu obecnych
zagrożeń – mówią eksperci z Polskiej Grupie Zbrojeniowej.