„To nawet nie krok, ale ogromny skok do przodu”, który oznacza nową jakość zdolności bojowych nie tylko dla lotnictwa, ale także sił lądowych i morskich. To one będą wykorzystywać informacje z powietrznego rozpoznania prowadzonego przez trudne do wykrycia maszyny F-35.
Lotniczy kontrakt stulecia
W styczniu 2020 r. MON zamówiło 32 samoloty F-35A Lightning II. Koszt transakcji wyceniono na 4,6 mld dol (plus podatek VAT). Umowa, jak podaje ministerstwo, dotyczy nie tylko zakupu myśliwców V generacji F-35A Lightning II, ale także wsparcia logistycznego, stacjonarnego systemu szkoleniowego i części zapasowych. Polsko-amerykańskie porozumienie przewiduje również wyszkolenie 24 pilotów i 90 osób z personelu inżynieryjno-lotniczego pod okiem instruktorów z USA. M.in. w Luke Air Force Base w Arizonie.
Czytaj także: Polska kupuje F-35. Co to oznacza dla Sił Powietrznych?
Mimo iż warunki regulowania należności za amerykańskie supermyśliwce zostały utajnione, według ustaleń „Radaru” w zeszłym roku Polska zapłaciła pierwszą ratę. Było to ok. 10 – 11 proc. kwoty.
W dęblińskim kontrakcie zapisano, że najpierw Siły Powietrzne RP odbiorą pierwszych sześć zamówionych maszyn. Pierwotnie zakładano, że te dostawy zostaną zrealizowane w latach 2024-25. Później sukcesywnie mieliśmy odbierać między czterema, a sześcioma samolotami rocznie aż do osiągnięcia liczby 32 w roku 2030 r. Do tego roku powinniśmy także uregulować należność za supermyśliwce.
Ponadstandardowe koszty eksploatacji
Według informacji Lockheed Martin przemysłowe konsorcjum produkujące F-35 dostarczyło już ponad 620 maszyn. Cała flota, która trafiła do jednostek, „zaliczyła” ponad 365 tys. godzin lotu.