Niespełniony sen o polskim czołgu

Pancerne manewry w zbrojeniówce. Przemysł próbuje przekonać armię, że jest w stanie zbudować broń zdolną do zatrzymania czołgów, które mogłyby nadciągnąć od strony Kaliningradu.

Publikacja: 27.06.2019 15:20

Fotorzepa/Michał Walczak

Fotorzepa/Michał Walczak

Foto: Fotorzepa/Michał Walczak

– Nowy czołg, zbudowany własnymi siłami w kraju, może dać impuls rozwojowy. To rozpędzi technologicznie Polską Grupę Zbrojeniową – twierdzi Witold Słowik prezes PGZ.

Szef obronnej grupy kapitałowej w niedawnej rozmowie z „Rz” przyznał, że szuka sojuszników dla tej koncepcji w MON. Przyznaje także, że odbiera pozytywne sygnały ze strony rządu.

Czytaj także: Prezes PGZ o polskim czołgu nowej generacji

Dla Słowika ambitny plan rozwoju broni pancernej byłby wyraźną oznaką przełamywania rozwojowego impasu prześladującego od lat zbrojeniówkę. Prezes PGZ nie ma wątpliwości. Zasoby i know-how, jakie posiada rodzimy przemysł, zwłaszcza w gliwickim centrum pancernym, pozwalają poważnie myśleć o podjęciu tego projektu.

Witold Słowik wylicza najistotniejsze argumenty „za”. W Polsce jest zapotrzebowanie na co najmniej kilkaset nowoczesnych czołgów podstawowych, tj. main battle tank. Do tej liczby trzeba doliczyć pojazdy wsparcia na tym samym podwoziu i różnorodne platformy gąsienicowe pod zabudowy specjalistyczne.

Zatrzymać czołgi z Obwodu Kaliningradzkiego

Henryk Knapczyk, emerytowany szef Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych (OBRUM), który o czołgowej branży wie wszystko, studzi entuzjazm. Prezentowany przez zarząd PGZ optymizm jest, jego zdaniem, nadmierny.

– To armia powinna wpierw dokładnie określić wymagania taktyczno-techniczne dla nowej broni pancernej – zaznacza.

Przygotowania do opracowania koncepcji przyszłego, podstawowego pancerza dla Sił Zbrojnych RP, należałoby zacząć od solidnej analizy w gronie specjalistów.

Czytaj także: 13 zainteresowanych w programie rakietowego niszczyciela czołgów

– Chodzi nie tylko o określenie i zidentyfikowanie możliwości samodzielnego opracowania potrzebnych technologii. Chodzi także o próbę zidentyfikowania, jaka ma być rola przyszłej pancernej broni w wojskowej doktrynie – podkreśla.

– Potencjalny przeciwnik został zdefiniowany. Oznacza to, że nowa polska konstrukcja musi stawić czoła 5 tys. zmodernizowanych czołgów, jakie stacjonują w Obwodzie Kaliningradzkim. Trzeba przy tym wiedzieć, że pociski wystrzeliwane dzisiaj z naszej broni pancernej – uwzględniając nawet modernizowane Leopardy – nie są w stanie przebić pancerzy pierwszoliniowych czołgów rosyjskich – mówi Knapczyk.

""

Leopard 2PL. Fot./Rheinmetall

radar.rp.pl

Inni eksperci także widzą potrzebę radykalnego odnowienia polskiej broni pancernej. Wątpią jednak, czy wciąż słaby przemysł poradzi sobie z zaprojektowaniem i wykonaniem nowego pancerza.

Bogaci i kompetentni w dziedzinie ciężkiej broni Niemcy i Francuzi, którzy zdecydowali się kooperować przy budowie nowego czołgu dla Europy, finału przedsięwzięcia spodziewają się najwcześniej za dwie dekady. To powinno dać do myślenia naszym decydentom – sugeruje Jerzy Reszczyński, analityk zbrojeniowy.

Czytaj także: MON zamierza odnowić setki starych czołgów

Polska armia ma ok. 900 czołgów, co powinno czynić ją pancerną potęgą wśród europejskich krajów NATO. Tyle że setki niemodernizowanych tanków włączając w to odnawiane dopiero teraz czołgi leopard przejęte w ostatnich dwóch dekadach od  Bundeswehry, do tego od lat czekające na nowoczesną amunicję – nadają się raczej do skansenu.

Tropem Geparda, śladami Andersa

Prezes PGZ chciałby wreszcie powstrzymać złą czołgową passę. Podkreśla, że w gliwickim OBRUM są wciąż kompetentni fachowcy. To inżynierowie ośrodka zaprojektowali prototyp tzw. wozu wsparcia ogniowego Anders. Demonstrator technologii przeszedł próby poligonowe w 2010 r. Zalety konstrukcji dostrzegli specjaliści z ośrodków na Zachodzie oraz z Izraela.

""

Wóz wsparcia ogniowego Anders. Fotorzepa/Michał Walczak

radar.rp.pl

Państwo zainwestowało też w inny projekt – wozu bojowego Gepard. Pojawiają się głosy, że właśnie ta ostatnia konstrukcja, odpowiednio zmodyfikowana i dostosowana do wojskowych oczekiwań, byłaby w stanie sprostać zagrożeniom i wyzwaniom współczesnego pola walki.

Czytaj także: Polska Grupa Zbrojeniowa nad kreską

Marian Holota, znawca techniki pancernej, główny konstruktor  „Andersa”  i były szef zakładu rozwoju gliwickiego OBRUM  twierdzi, że w czasie  dwuletniej realizacji projektu udało się opracować i pozyskać z krajowego rynku wiele rozwiązań, które należałoby wykorzystać przy budowie nowego czołgu.

Armata i gąsienice z polskich fabryk

Wzmocnienie siły ognia zapewniłaby m in. nowa armata 120 mm wydłużona do 50 kalibrów. Zmiana nada pociskom nowej generacji odpowiednią prędkość wylotową. Lufę mogłaby wykonać nowoczesna lufownia Huty Stalowa Wola.

Czołg należałoby przy tym wyposażyć w dwubębnowy magazyn amunicji z automatem ładowania. Rozwiązanie może dostarczyć Zakłady Mechaniczne Tarnów. Przyrządy obserwacyjne i zautomatyzowane systemy kierowania ogniem z komputerem balistycznym mogą dostarczyć warszawskie spółki PCO i prywatna Grupa WB.

Wzrost bezpieczeństwa załogi zapewniłoby m.in. zastosowanie sprawdzonej w Andersie wieży bojowej lub jej opcji zdalnie sterowanej. Załogę umieścilibyśmy w przedziale bojowym zlokalizowanym poniżej strefy pojazdu najbardziej narażonej na ostrzał.

Czytaj także: Indie chcą kupić prawie pół tysiąca rosyjskich czołgów

Istotnym elementem osłony byłby m.in. pancerz reaktywny Erawa zaprojektowany przez  prof. Adama Wiśniewskiego  legendę Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia. W OBRUM opracowano również koncepcję nowoczesnego zawieszenia hydropneumatycznego które umożliwia oprócz zwiększenia komfortu jazdy –  regulowanie pozycji nadwozia czołgu czyli zwiększenie kąta ostrzału co ułatwia prowadzenie skuteczniejszego ognia w terenie zurbanizowanym.

– Przy okazji budowy Andersa analizowaliśmy dokładnie potrzeby i możliwości kooperacji rodzimych firm zawieraliśmy nawet wstępne umowy np. z polskimi odlewniami na pozyskanie kół nośnych i gąsienic. Do tego dokładnie określiliśmy zakres importu łącznie z symulacją finasową  i czasową dostaw – przypomina i inżynier Holota.

– To wszystko można dziś wykorzystać przy budowie nowego czołgu – dodaje.

– Nowy czołg, zbudowany własnymi siłami w kraju, może dać impuls rozwojowy. To rozpędzi technologicznie Polską Grupę Zbrojeniową – twierdzi Witold Słowik prezes PGZ.

Szef obronnej grupy kapitałowej w niedawnej rozmowie z „Rz” przyznał, że szuka sojuszników dla tej koncepcji w MON. Przyznaje także, że odbiera pozytywne sygnały ze strony rządu.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego