Co bardziej dociekliwi analitycy przestrzegają przed nadmiernym optymizmem. Wyjście PGZ nad kreskę jest w dużej mierze efektem zwiększonej przez rząd puli Planu Mobilizacji Gospodarki. Jest faktem, że pod naciskiem całej zbrojeniówki w tym narodowego czempiona obronnego, z kasy państwa wyasygnowano na PMG w 2018 r. ponad 246 mln zł. W 2017 r. była to kwota przekraczająca ledwie 102 mln zł.
Czytaj także: Prezes PGZ o polskim czołgu nowej generacji
Wojenne rezerwy PGZ, czyli koszty
Przypomnijmy. Pieniądze z PMG pozwalają zrekompensować spółkom wydatki na utrzymanie rezerwowych mocy w tym linii technologicznych i kadr. Spółki przemysłu obronnego muszą je utrzymywać, by być gotowe na skokowe zwiększenie produkcji wojskowego sprzętu, amunicji i zleceń na usługi serwisowe – w trybie alarmowym. Mówimy tutaj o wybuchu wojny lub pojawieniu się nadzwyczajnego zagrożenia kryzysem militarnym.
Utrzymywanie w gotowości wyłączonych z bieżącej produkcji maszyn i ich obsługi sporo kosztuje. Dla wielu spółek z branży był to ogromny problem. Dopłaty z PMG, zdaniem prezesów obronnych firm, nie pokrywały ( i nadal nie pokrywają ) obciążeń w całości.
Czytaj także: Wojsko dostanie zwiadowcze drony od PGZ