Analiza Radaru: Po sześciu dekadach do lamusa

Choć gąsienicowy transporter opancerzony wszedł do służby w US Army już niemal 60 lat temu, to dopiero w ostatnich tygodniach Departament Obrony Stanów Zjednoczonych wyasygnował środki na rozpoczęcie produkcji małoseryjnej jego następcy – AMPV. Tymczasem potrzeby są ogromne.

Publikacja: 02.04.2019 13:30

Ponad 1/3 AMPV przewidywanych obecnie do kupienia stanowić mają dwie odmiany medyczne. Fot./BAE Syst

Ponad 1/3 AMPV przewidywanych obecnie do kupienia stanowić mają dwie odmiany medyczne. Fot./BAE Systems.

Foto: Ponad 1/3 AMPV przewidywanych obecnie do kupienia stanowić mają dwie odmiany medyczne. Fot./BAE Systems.

US Army to najbogatsze i najpotężniejsze wojska lądowe na naszej planecie. Pomimo tego, nawet ich nie stać na wymianę sprzętu tak częstą i kompleksową, jak życzyliby sobie tego żołnierze. Pod tym względem Siły Zbrojne USA nie różnią się ani trochę od innych na świecie. Stąd też niektóre typy sprzętu są zastępowane, inne przechodzą modernizację. Czasem rutynową, jak czołgi M1 Abrams czy bojowe wozy piechoty M2 Bradley. Innym razem bardziej „kreatywną”, jak w przypadku 155 mm armatohaubic samobieżnych M109, które w kolejnej wersji M109A8 będą miały z pierwszymi wspólne jedynie oznaczenie. W cyklu życia każdej konstrukcji przychodzi jednak taki moment, w którym nie sposób uzyskać znaczącego wzrostu parametrów za akceptowalną kwotę w ramach przedsięwzięć modernizacyjnych. Nie inaczej było z M113, który na swojego następcę czeka już od lat… 70.

Czytaj także: Analiza Radaru: Rdza na pancerzach. Czy polskie czołgi doczekają modernizacji?

M113 – krótka historia

Początków transportera M113 można dopatrywać się jeszcze w latach 40., kiedy zapadła decyzja o całkowitej mechanizacji US Army. Następcą popularnych transporterów półgąsienicowych, tzw. half tracków, miał zostać gąsienicowy transporter M75, zbudowany na bazie zespołów czołgu lekkiego M41 Walker Bulldog. Okazał się on jednak zbyt drogi w produkcji i eksploatacji, a armia amerykańska potrzebowała tańszego rozwiązania. Po krótkiej, acz burzliwej, historii również niezbyt udanego M59, w styczniu 1956 r. Army Ordnance Tank-Automotive Command zleciło zbudowanie nowego gąsienicowego transportera, określanego jako Airborne, Armored Multi-Purpose Vehicle Family (ang. dosł. Rodzina Aeromobilnych Opancerzonych Pojazdów Wielozadaniowych).

Do dalszego rozwoju wybrano projekt firmy FMC, opracowany w ciągu zaledwie trzech miesięcy. Początkowo rozwijano równolegle dwa warianty projektu: T113 z kadłubem spawanym z płyt aluminiowych (wówczas była to istna „rocket science”!) i T117 z kadłubem stalowym. Do dalszego rozwoju wskazano T113, którego jeden z kolejnych wariantów – T113E2, m.in. ze wzmocnionym opancerzeniem, finalnie standaryzowano jako M113. Trafił on do służby w 1960 r.

Dzięki aluminiowemu, lekkiemu pancerzowi, wóz mógł być nieźle chroniony – grubość płyt sięgała od ¾ do 1 i ¼ cala (ok. 19-31,8 mm) – a przy tym pudełkowaty pojazd ważył zaledwie 11,7 tony.

Napęd zapewniał silnik benzynowy Chrysler 75M o mocy 153,7 kW/209 KM, współpracujący ze skrzynią biegów Allison TX-200, które dość szybko (w wersji M113A1 z 1964 r.) zastąpiono silnikiem wysokoprężnym Detroit Diesel 6V53 o mocy 158 kW/215KM, współpracującym ze skrzynią biegów Allison TX-100. Co ciekawe, miała ona cywilny rodowód. Nowy napęd doprowadził do znacznego wydłużenia zasięgu. Wzrósł on z 321 do 483 km. Zwiększyła się też prędkość maksymalna – z 64 do ponad 67 km/h na lądzie i z 5,6 do 5,8 km w wodzie. M113 może samodzielnie pokonywać przeszkody wodne.

Podstawowym uzbrojeniem był, umieszczony na obrotnicy zamontowanej na stropie przedziału bojowego, 12,7 mm wkm M2HB z zapasem 2000 naboi. Załogę stanowiło 2 żołnierzy (kierowca i dowódca), zaś desant mógł liczyć do 11 ludzi. W pełni osiągnięto wymóg dotyczący ceny – M113 pierwszych serii kosztował niespełna 1/4 ceny M75, a i to bez uwzględnienia inflacji!

Tak narodził się jeden z najliczniej produkowanych pojazdów opancerzonych w historii. Dostarczono ich łącznie 75 tysięcy sztuk. Rekord ten bije jedynie rodzina sowieckich czołgów T-54/55 i ich licznych klonów, których wyprodukowano dotąd ponad 95 tysięcy. Wozy służyły w ponad 50 armiach z całego świata. Wśród nich m.in w polskiej. Nasze Wojska Lądowe używają wozów dowodzenia M577 i wozów ewakuacji medycznej M113 AMEV.

W czasie produkcji – lub na drodze modernizacji – opracowano co najmniej kilkadziesiąt wersji i drobnych modyfikacji. Zaiste jest to „pojazd wielozadaniowy”. Wśród ważniejszych i ciekawszych wskazać można: rozpoznawczy wóz chemiczny z wytwornicą dymu M58, moździerze samobieżne M125, M106 i M1064 (kalibru odpowiednio 81 mm, 106,7 mm – do wersji M106A3 – i 120 mm), wóz chemiczny-miotacz ognia M132, zestawy przeciwlotnicze M163 (artyleryjski) i M48 Chaparral (rakietowy), pojazdy remontowe M579 i M806 itd. Powstawały również ich wersje lokalne, np. w Pakistanie, Turcji, Izraelu, Australii.

M113 debiutował w wojnie w Wietnamie w 1962 r. i szybko dosłużył się miana Zielonego Smoka. Stał się zresztą jednym z symboli jakże traumatycznego dla amerykańskiego społeczeństwa konfliktu. Brał później udział w niemal wszystkich operacjach Sił Zbrojnych USA i nie tylko. Można go uznać za bardzo udany, choć, jak szybko się okazało, daleki od ideału pojazd.

Czytaj także: M1 Abrams – nie taki piękny, jak go malują

Problem z następcą M113

Już kilka lat po wejściu do służby M113 – zgodnie z zamierzeniami Pentagonu podstawowego transportera piechoty zmechanizowanej – do uzbrojenia sowieckich wojsk lądowych wprowadzono rewolucyjny pojazd BMP-1. Uznawany (nie do końca słusznie) za pierwszy w historii bojowy wóz piechoty. Nad swoim amerykańskim przeciwnikiem górował on przede wszystkim uzbrojeniem: wyposażono go w 73 mm armatę niskociśnieniową 2A28 Grom i wyrzutnię przeciwpancernych pocisków kierowanych 9M14 Maliutka. Dzięki temu wóz ten, przynajmniej w teorii, dysponował ogromną siłą ognia (częściowo redukowaną przez niezbyt celną armatę) i był w stanie zwalczać wszystkie czołgi nieprzyjaciela, używane w momencie wejścia BMP-1 do służby. Co prawda Amerykanie zaczęli prowadzić prace nad podobnym pojazdem jeszcze przed wejściem BMP-1 do służby (początkowo odpowiadała za nie Infantry School US Army), ale w ramach programu MICV-65 (Pojazd Bojowy Piechoty Zmechanizowanej-1965) udało się dojść tylko do etapu prototypu. Dopiero jego następca, MICV-70, którego program zainicjowano w 1968 r., po wieloletnich perypetiach doprowadził do wdrożenia do służby bojowego wozu piechoty M2 Bradley i bojowego wozu rozpoznawczego M3 w 1981 r. Także one wyjechały z fabryki należącej do FMC (obecnie część koncernu BAE Systems).

W następnych latach jako jeden z elementów tzw. Wielkiej Piątki US Army (obok czołgu M1 Abrams, śmigłowca wielozadaniowego UH-60 Black Hawk, śmigłowca bojowego AH-64 Apache i zestawu przeciwlotniczego Patriot), miał stać się podstawowym wyposażeniem amerykańskich wojsk lądowych w latach 80., a okazało się, że został z żołnierzami US Army do dziś. Nie wyparł jednak nigdy w pełni M113, choć zaczął, o czym później. Tym niemniej, już wówczas było jasne, że mobilność i odporność M113 (można pominąć siłę ognia – w latach 80. przestał być podstawowym pojazdem transportowym amerykańskiej piechoty zmechanizowanej) przestają wystarczać wobec wyzwań, z jakimi mogłoby przyjść mu się zmierzyć na wojnie.

W późniejszym czasie pojawiło się kilka programów, w ramach których miał powstać następca M113. Najbardziej znany jest FCS MGV (Future Combat Systems Manned Ground Vehicles), który miał zaowocować powstaniem bardzo lekkiej, aeromobilnej, uniwersalnej platformy, która miała stać się bazą zunifikowanej rodziny gąsienicowych wozów bojowych i wsparcia US Army. Miało powstać ogółem dziewięć wariantów, oznaczonych XM (oznaczającym prototyp) i liczbami kolejno od 1201 do 1209 (XM1201, XM1202 itd.).

Miały powstać: bojowy wóz piechoty, wóz rozpoznawczy, czołg, armatohaubica samobieżna, moździerz samobieżny, wóz zabezpieczenia technicznego, dwa pojazdy medyczne i wóz dowodzenia. W 2009 r., pod wpływem doświadczeń z Iraku, US Army doszła do wniosku, że ta awangardowa rodzina nie spełnia wymagań współczesnego pola walki. Wynikało to m.in. ze względu na zbyt słabe opancerzenie wynikające z bardzo niskiej (18, później 24-29 ton) masy. Program zastąpiono programem GCV (Ground Combat Vehicle), mającym zaowocować przede wszystkim nowym bojowym wozem piechoty, ale i to postępowanie zostało zamknięte w 2014 r. i zastąpione programem NGCV (Next Generation Combat Vehicle) – ale to już inna historia.

Właściwym następcą pojazdów specjalistycznych na podwoziu M113 miał być Wielozadaniowy Pojazd Opancerzony AMPV (Armored Multi-Purpose Vehicle). Pierwotnie analizowano różne podejście do tego programu: gruntowną modernizację M113, przebudowa pozostających w służbie w US Army pojazdów podobnej kategorii (np. Bradley), zakup gotowego pojazdu zza granicy i wreszcie uruchomienie pracy badawczo-rozwojowej, w ramach której powstać miałaby zupełnie nowa konstrukcja.

Rozważano także warianty łączące niektóre z tych podejść. Na początku wartość programu szacowano na ok. 5 mld dolarów, a uruchomienie przetargu ogłoszono 21 marca 2013 r. Tylko faza badawczo-rozwojowa miała kosztować amerykańskiego podatnika 1,5 mld dolarów. Kwota ta miała pokryć koszt projektu i budowy 29 prototypów transportera gąsienicowego w różnych wersjach w ciągu czterech lat. Później wydłużono czas trwania fazy badawczo-rozwojowej, opóźniając tym samym uruchomienie (i zakończenie) produkcji partii wstępnej nowych pojazdów o około rok.

Kontrakt zawarto z koncernem BAE Systems, który zaoferował prototyp oparty o głęboko zmodyfikowany bwp M2. Nowy był m.in. kadłub z pionowymi burtami. W 2014 r. skargę na takie rozstrzygnięcie złożył koncern General Dynamics Land Systems, powołując się na rzekomą dyskryminację z powodu wyboru przez US Army trakcji gąsienicowej. Tymczasem GDLS chciał zaoferować armii kołowego Strykera. Trzecią ofertę złożyła firma Navistar Defence, proponująca zmodyfikowany pojazd MaxxPro klasy MRAP. Skarga została odrzucona, poza tym nie była ona do końca zrozumiała – zaledwie dwa lata wcześniej GDLS prezentował bowiem… pojazd Stryker+Tr, gąsienicową wersję swojego kołowego transportera opancerzonego!

23 grudnia 2014 r. Departament Obrony USA zawarł umowę z BAE Systems dotyczącą budowy prototypów i pierwszego etapu ich prób (faza EMD). Jej wartość wynosiła 383 mln dolarów. W ramach umowy można było oczekiwać realizacji opcji na uruchomienie produkcji wstępnej, która miała być warta do 1,2 mld dolarów. Produkcja wstępna miałaby dotyczyć 460 pojazdów. W 2012 r. zakładano zakup 3014 AMPV w pięciu wariantach: transportera ogólnego przeznaczenia (503), nośnika moździerza samobieżnego kal. 120 mm (403), wozu dowodzenia (1076), pojazdu ewakuacji medycznej (819) i pojazdu sanitarnego (213). Dzięki temu każdy z istniejących wówczas ABCT (Armored Brigade Combat Team) miał otrzymać 114 AMPV (odpowiednio po 19, 15, 41, 31 i 8 pojazdów).

Obecnie, pomimo zwiększenia liczby ABCT w szeregach US Army, zakłada się zakup tylko 2907 wozów, z czego 460 powstanie w fazie produkcji wstępnej (małoseryjnej; pierwotnie zakładano zakup tylko 289 transporterów). Zmieniły się również wzajemne proporcje ilościowe pomiędzy wariantami. Poza prototypami (które dostarczono do początku kwietnia 2018 r.), zakupionych ma zostać 520 transporterów, 386 moździerzy samobieżnych, 993 wozy dowodzenia, 790 wozów ewakuacji medycznej i 216 wozów sanitarnych („mobilnych szpitali”).

Ostatnie umowy na produkcję małoseryjną zawarto 19 lutego – miały one wartość 575 mln dolarów i pozwoliły na uruchomienie produkcji wstępnej. Całkowita wartość programu oceniana jest obecnie na 10,723 mld dol.

Czytaj także: Amerykańskie pancerze aktywne

AMPV – jaki jest?

Wywodzący się z głęboko przebudowanego bwp M2A3 AMPV nie odstaje od innych gąsienicowych transporterów opancerzonych na świecie. Pojazd jest zdecydowanie większy od poprzednika (wnętrze ma aż o 78 proc. większą objętość), co oferuje znacznie większe możliwości. Jest też zdecydowanie lepiej opancerzony, co skutkuje większą przeżywalnością, ale też niestety wzrostem masy. Zbudowano go w układzie klasycznym, z przedziałem silnikowym umieszczonym z przodu po prawej stronie i stanowiskiem kierowcy przesuniętym na lewą stronę. Za nim znajduje się dowódca (w niektórych wersjach ma on do dyspozycji właz z przyrządami obserwacyjnymi, umieszczony w stropie kadłuba) oraz przedział „funkcyjny”, różniący się w zależności od wersji. Wzmocnione zawieszenie oferuje nośność przypuszczalnie powyżej 40 ton, choć podwozie bazowe bez opancerzenia dodatkowego waży około 20 ton. Poszczególne warianty charakteryzują się następującymi cechami:

  • M1283 GP (Ogólnego Przeznaczenia) ma zastąpić transporter M113A3. Załoga ma liczyć 2 żołnierzy z możliwością transportu 6 żołnierzy desantu, mających do dyspozycji fotele zabezpieczające przed skutkami wybuchu miny pod dnem pojazdu. Wóz ma mieć możliwość przewożenia jednego rannego na noszach. Uzbrojenie może stanowić zarówno zdalnie sterowane stanowisko uzbrojenia, jak i obrotnica z karabinem maszynowym 7,62 lub 12,7 mm albo 40 mm granatnikiem automatycznym. Jego rolą ma być transport żołnierzy, zaopatrzenia, ewakuacja rannych i ubezpieczanie pozostałych odmian.
  • M1284 MEV (Wóz Ewakuacji Medycznej) zastąpić ma M113 AMEV. Załogę stanowić mają 3 osoby, a pojazd ma być w stanie przewozić do 6 lekko rannych żołnierzy w pozycji siedzącej, do 4 rannych na noszach lub 3 rannych siedzących i 2 na noszach. Wymagane jest wyposażenie medyczne i sprzęt do ewakuacji rannych z pola walki.
  • M1285 MTV (Wóz Sanitarny) ma być następcą M577A3 MV. Załogę tego swego rodzaju mobilnego szpitala ma stanowić 4 ludzi, dysponujących prostym stanowiskiem operacyjnym dla jednego ciężko rannego żołnierza. Pojazd ma występować w trzech podwersjach: mobilnego ambulansu i dwóch odmian docelowo stanowiących elementy szpitali polowych.
  • M1286 MCmd (Dowodzenia) ma zastąpić wóz dowodzenia M1068A3 CPC. Załoga ma liczyć 2 żołnierzy plus 2 operatorów systemów dowodzenia i łączności. Możliwe jest jego wyposażenie w uzbrojenie strzeleckie do samoobrony.
  • M1287 MCV (Transporter Moździerza) ma być następcą M1064A3 MC. Załogę stanowić ma 4 żołnierzy, z czego dwóch ma obsługiwać 120 mm moździerz M120, strzelający przez otwór w stropie podwozia. Zapas amunicji ma wynosić 69 granatów. Uzbrojeniem pomocniczym ma być km do samoobrony.

Niemal pewne jest powstanie kolejnych wariantów i modyfikacja wyżej wymienionych. W trakcie prac nad wdrożeniem aktywnych systemów obrony pojazdu do wozów bojowych US Army stale przewija się temat doposażenia w nie także pojazdów AMPV. Zwiększyłyby one zdecydowanie przeżywalność AMPV na polu walki. Z racji pokrewieństwa z Bradleyem, w razie zakupu tymczasowego systemu typu hard-kill wybór padłby najprawdopodobniej na system Iron Fist izraelskiej firmy IMI Systems (obecnie Elbit Systems). Już teraz zresztą AMPV wykorzystują pancerz dodatkowy BRAT, opracowany dla bwp M2. Podobnie w ramach programu FIFT, w ramach którego US Army ma pozyskać wieżowy moździerz kalibru 120 mm o bardzo wysokich charakterystykach, AMPV jest wskazywany jako jeden z potencjalnych nośników (obok kołowych transporterów Stryker i następcy bwp M2 ‒ OMFV). Istnieją także co najmniej dwie odmiany niezamówione przez US Army, a stanowiące tylko propozycję BAE Systems. Pierwszym pojazdem był Bradley NG, demonstrator technologii głęboko zmodernizowanego bwp M2 Bradley. Premierę miał podczas wystawy AUSA w 2016 r. Pojazd otrzymał wieżę standardowego bwp M2, choć możliwe jest zastosowanie zarówno wieży bezzałogowej Kongsberg MCT-30 (znanej z wozu Stryker Dragoon), jak i CMI serii 3000 (która była testowana także na Strykerze). Wóz traktowany jest ponoć jako alternatywa w razie niepowodzenia programu budowy następcy M2, OMFV (Opcjonalnie Załogowy Wóz Bojowy). Być może zresztą wejdzie do produkcji. 6 marca ruszyło postępowanie, w ramach którego US Army ma pozyskać nową wieżę bezzałogową do „pojazdów średniej wielkości”. Wśród przykładów takich pojazdów w RFI wskazano m.in. Strykera i AMPV, więc można sądzić, że głównie te pojazdy są docelowymi „adresatami” postępowania. Drugim jest AMPV EV (Wóz Inżynieryjny), który mógłby zastąpić pojazdy inżynieryjne na bazie M113. Był on prezentowany podczas konferencji AUSA Global Force Symposium w ubiegłym roku. Ciekawe było jego uzbrojenie: otrzymał bezzałogowe stanowisko strzeleckie, uzbrojone w 30 mm armatę automatyczną M230LF (odmiana działka znanego ze śmigłowca AH-64, zasilana amunicją 30×113 mm) i wyrzutnię ppk Javelin. Być może jest to wskazówka odnośnie przyszłości uzbrojenia także innych odmian AMPV? Możliwości jest zresztą znacznie więcej: AMPV może posłużyć jako nośnik mostu szturmowego, zestawów przeciwlotniczych, systemu układania min itd.

Wprowadzenia AMPV do służby będzie dla US Army swego rodzaju rewolucją. Jako element tzw. Bradley Family (Rodziny Bradley), ma być jedną z dwóch platform gąsienicowych w US Army. Pierwszą – ciężką – jest oczywiście czołg M1 i inne pojazdy na jego podwoziu, tj. czołg saperski M1150, most szturmowy M104 i – dzięki unifikacji w ramach kolejnych modernizacji – wzt M88A2 (i najnowszy A3). Drugą jest właśnie rodzina Bradleya, obejmująca poza bwp M2 i rodziną AMPV, także bwr M3 i M7, armatohaubicę samobieżną M109A7 (i przyszłą A8), wóz amunicyjny M992A3 i wóz M993 (podwozie artyleryjskiej wyrzutni rakietowej M270). Tak daleko posunięta unifikacja pozwoli zaoszczędzić na kosztach eksploatacji pojazdów, ale także podczas zakupu AMPV. Można spodziewać się, że nie tylko US Army kupi AMPV i że produkcja dla Pentagonu nie zamknie się wraz z dostawą 2907 egzemplarzy seryjnych – Gwardia Narodowa w odleglejszej przyszłości zapewne także zechce zunifikować swoją flotę pojazdów opancerzonych, a i US Army przechodzi reorganizację w kierunku większej ilości ciężkich związków taktycznych – tymczasem każda ABCT potrzebuje około setki AMPV. Być może znajdzie się klient zagraniczny, np. Arabia Saudyjska, której armia jest jednym z największych użytkowników pojazdów produkcji amerykańskiej.

Czytaj także: Nowe pojazdy pancerne dla amerykańskiej armii

US Army to najbogatsze i najpotężniejsze wojska lądowe na naszej planecie. Pomimo tego, nawet ich nie stać na wymianę sprzętu tak częstą i kompleksową, jak życzyliby sobie tego żołnierze. Pod tym względem Siły Zbrojne USA nie różnią się ani trochę od innych na świecie. Stąd też niektóre typy sprzętu są zastępowane, inne przechodzą modernizację. Czasem rutynową, jak czołgi M1 Abrams czy bojowe wozy piechoty M2 Bradley. Innym razem bardziej „kreatywną”, jak w przypadku 155 mm armatohaubic samobieżnych M109, które w kolejnej wersji M109A8 będą miały z pierwszymi wspólne jedynie oznaczenie. W cyklu życia każdej konstrukcji przychodzi jednak taki moment, w którym nie sposób uzyskać znaczącego wzrostu parametrów za akceptowalną kwotę w ramach przedsięwzięć modernizacyjnych. Nie inaczej było z M113, który na swojego następcę czeka już od lat… 70.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego