Rosyjscy eksperci sądzą, że bezpłatne dostawy sprzętu wojskowego „mogą być rozpatrywane dopiero gdy zacznie działać państwo związkowe Rosji i Białorusi”.
Czytaj także: Rosja nie zdąży z nową bronią jądrową
– Najpierw mówimy o utworzeniu wspólnej waluty, wspólne zasady planowania gospodarczego i jedną strategię polityki zagranicznej. Dopiero potem o bezpłatnych dostawach – powiedział płk Igor Korotczenko, członek rady społecznej przy rosyjskim ministerstwie obrony.
Jednocześnie Korotczenko dodał, że „Rosja sprzedaje broń Białorusi po cenach znacznie niższych, niż cena rynkowa”. Są to ceny ulgowe, obowiązuje dla członków ODKB (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym). W jej skład wchodzi Rosja, Białoruś, Armenia, Kazachstan, Kirgizja i Tadżykistan.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy Łukaszenko powiedział, że „Białoruś nie chce i nie jest niczyim pasożytem”. Płaci za utrzymanie „dwóch rosyjskich obiektów wojskowych”. Pierwszy to stacja radiolokacyjną w Hancewiczach (200 km na północny wschód od Brześcia). Drugi to stacja łączności z okrętami podwodnymi w Wilejce. Jednak Łukaszenka nie powiedział ile Mińsk wydaje na te obiekty.