Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie są prognozy dotyczące wzrostu wydatków na obronność w państwach NATO?
- Jakie kraje w NATO będą miały największe wyzwania z osiągnięciem wydatków na poziomie 3,5 proc. PKB?
- Jaka jest rola czerwcowego szczytu NATO w zmianie polityki obronnej państw członkowskich?
- Czy różnica w wydatkach obronnych między Stanami Zjednoczonymi a resztą krajów NATO zmniejsza się?
W opublikowanych niedawno przez NATO danych dotyczących wydatków państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, po raz pierwszy od dekad doszło do tego, że wszyscy członkowie (nie licząc Islandii, która nie ma własnych sił zbrojnych) wydadzą na obronność co najmniej 2 proc. PKB. Nawet tradycyjni w ostatnich latach gapowicze jak Belgia, Luksemburg czy Hiszpania wreszcie zaczną wypełniać swoje sojusznicze zobowiązania, które przyjęli jeszcze w 2014 r., tuż po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję.
To pokłosie czerwcowego szczytu liderów państw NATO w Hadze, gdzie przyjęto zobowiązanie, że w 2035 r. członkowie będą wydawać na tzw. twardą obronność co najmniej 3,5 proc. PKB, a na inwestycje infrastrukturalne z nią związane kolejne 1,5 proc. PKB. W sumie ma to być 5 proc. PKB.
Czytaj więcej
„Jeśli NATO zrobi, jak mówię, wojna szybko się skończy” – zadeklarował prezydent USA Donald Trump...
Ten wzrost wynika z jednej strony z agresji Rosji na Ukrainę, z drugiej z retoryki prezydenta USA Donalda Trumpa. Amerykański polityk wielokrotnie mówił o tym, że Europejczycy muszą robić więcej dla własnego bezpieczeństwa. Gdy wycofanie części amerykańskich sił ze starego kontynentu stało się realne i może zostać ogłoszone jesienią, po przeglądzie sił amerykańskich na świecie, europejscy politycy najwyraźniej uznali, że nie ma na co czekać. – Dzwonki ostrzegawcze od Putina i Trumpa muszą nas obudzić. Rozwiązanie jest proste: Europejczycy po prostu powinni wydawać więcej na obronność – wyjaśniał Anders Fogh Rasmussen, były sekretarz generalny NATO.