Materiał powstał we współpracy z Targami Kielce
„The Polish Defence and Security Equipment Catalogue”, bo tak zatytułowany jest katalog, ma pomóc rodzimym spółkom w podboju zagranicznych rynków. Jego powstanie to efekt współpracy Ministerstwa Obrony Narodowej, Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz firm polskiego sektora obronnego.
Publikacja obejmuje łącznie ponad 200 produktów 61 firm i znajdziemy w nim wszystko to, co ma najlepszego do zaoferowania nasz przemysł obronny. Katalog obejmuje całą gamę produktów. Od ciężkiego sprzętu, takiego jak pojazdy opancerzone czy systemy artyleryjskie, po wysoko wyspecjalizowane produkty i usługi z zakresu cyberprzestrzeni, łączności czy rozpoznania.
Trzeba podkreślić, że jest to inicjatywa jak najbardziej potrzebna. Kwestia eksportu uzbrojenia to największa pięta achillesowa polskiego przemysłu. Teraz pojawia się nadzieja, że to wkrótce się zmieni.
Kupujemy dużo, chcemy też dużo sprzedawać
Co oznacza publikacja katalogu dla polskich spółek przemysłu obronnego? Z deklaracji złożonych podczas MSPO w Kielcach wynika, że naprawdę dużo.
– Macie pełne wsparcie rządu Rzeczpospolitej Polski w działaniach, które prowadzicie – powiedział podczas konferencji prasowej Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, wyjaśniając, jaka idea stoi za najnowszą publikacją MON.
– Jesteśmy na MSPO w Kielcach, jednym z najważniejszych wydarzeń związanych z przemysłem obronnym. I chcemy tu dzisiaj bardzo wyraźnie powiedzieć naszym partnerom z zagranicy. Dużo kupiliśmy, teraz chcemy bardzo dużo sprzedać. Ten katalog ma nam to umożliwić – podkreślał.
Słowa szefa MON nie są na wyrost. Polska w ostatnich latach wyrosła na niekwestionowanego lidera wśród państw NATO wydatkach na obronność. W tym roku przeznaczymy na ten cel około 4 proc. PKB, co jest wynikiem dwukrotnie wyższym niż wymagane w sojuszu 2 proc. Wartość ta będzie tylko rosła. Obecnie szacuje się, że w przyszłym roku wskaźnik ten wzrośnie do poziomu 4,7 proc. PKB. To ogromne pieniądze i gdyby choć tylko część wróciła do kraju w formie eksportu, jest o co walczyć.
Publikacja katalogu oznacza, że przed polskimi urzędnikami nowe zadanie.
– Będziemy się promować – powiedział szef MON zapewniając, że „The Polish Defence and Security Equipment Catalogue” będzie towarzyszył przedstawicielom MON na każdym wyjeździe zagranicznym. Katalog otrzymają także wszystkie polskie ambasady oraz attache wojskowi z zadaniem jego przedstawiania oraz promowania.
Bezpieczeństwo celem nadrzędnym
Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, podziękował za przyjęcie zaproszenia do współpracy. W wystąpieniu podkreślił także, że omawiana publikacja to ważny krok w dobrą stronę.
– Przygotowanie tego katalogu to przykład myślenia o bezpieczeństwie kraju. Bezpieczeństwie rozumianym nie tylko jako zdolność do rażenia celów i obrony wojsk własnych, ale także jako zdolność do produkcji, zabezpieczenia materiałowego sił zbrojnych oraz budowy właściwej pozycji eksportowej i zdolności ekonomicznych – powiedział.
Czy Polska zbuduje takie zdolności? Zdaniem szefa BBN musimy. Mamy odpowiedni potencjał, by to uczynić.
– Kraj, który wydaje 4 proc. PKB na obronność, a w perspektywie czasu być może nawet 5 proc. nie ma wyboru. Musi rozwinąć swój przemysł obronny. Jak pokazują przykłady z Korei Południowej, Turcji czy Izraela rozwinięcie takiego przemysłu w perspektywie dekady jest nie tylko możliwe. Jest koniecznością – mówił Siewiera.
– Polski katalog, który jako pierwszy zbiera zagregowaną wiedzę od biznesu i z rynku i nie rozróżnia na podmioty państwowe i prywatne. Wszystkie podmioty otrzymają wsparcie. To bardzo istotny sygnał dla naszych producentów, którzy zatrudniają polskie kadry na polskiej ziemi, którzy posiadają polskie łańcuchy dostaw z polskimi surowcami do tego, by oferować swoje produkty zagranicą – podkreślał.
Na koniec wystąpienia szef BBN odniósł się do historii.
– Nigdy więcej w historii Rzeczypospolitej nie możemy doprowadzić do sytuacji takiej, jak przed II Wojną Światową. Dzisiaj aspirując do 300 tys. armii musimy mieć w pamięci, że milionowa armia w trakcie II Wojny Światowej walczyła tylko trzy tygodnie. Nie dlatego, że brakowało woli walki czy ludzi. Brakowało zaplecza produkcyjnego, komponentów i łańcuchów dostaw. Nigdy więcej nie możemy dopuścić do takiej sytuacji – podsumował Siewiera.
Materiał powstał we współpracy z Targami Kielce