Analiza Radaru: Czy Rosja łamie traktaty? Jak jest naprawdę
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, jako gest dobrej woli i otwartości, zorganizowało specjalny pokaz wybranych elementów operacyjno-taktycznych systemów rakietowych Iskander-M i M1. Zaproszono na niego przedstawicieli wszystkich attachatów wojskowych akredytowanych w Rosji i ok. 250 dziennikarzy, także zagranicznych.
Bezprecedensowe przedsięwzięcie – publiczna prezentacja elementów najnowszego systemu uzbrojenia Iskander-M1, którą podczas pokazu określano go Iskander-M. Nową nazwę upubliczniono kilka dni później. Prezentację zorganizowano w odpowiedzi na ultimatum postawione 4 grudnia ub.r. władzom w Moskwie przez sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo. Stany Zjednoczone zagroziły wycofaniem się z traktatu INF/RSMD, jeśli Rosja do 2 lutego tego roku nie zniszczy pocisków zakazanych przez ten traktat, jak też ich wyrzutni. Amerykanie od kilku lat zarzucają Rosji, że nie przestrzega postanowień traktatu INF/RSMD, rozwijając i wprowadzając do uzbrojenia pociski skrzydlate naziemnego bazowania o zasięgu przekraczającym zapisy traktatowe. Jeszcze do niedawna Amerykanie mówili tylko o samej kategorii uzbrojenia, natomiast od września 2015 r. wskazują konkretnie pociski 9M729 (w kodzie USA i NATO SSC-X-8 Screwdriver) systemu Iskander-M1.
Reklama
Wyrzutnia 9P78-1 systemu Iskander-M z podniesionym do pozycji startowej pojemnikiem transportowo-startowym pocisku manewrującego 9M728. Fot./Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej.
Foto: radar.rp.pl
Zdaniem USA zostały one przetestowane na poligonie Kapustin Jar na odległość ponad 500 km, a więc podlegają restrykcjom traktatu INF/RSMD i powinny zostać zniszczone.
Traktat INF/RSMD
Układ o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych średniego i pośredniego zasięgu (traktat INF/RSMD, ang. Intermediate-Range Nuclear Forces Treaty, ros. Договор о ликвидации ракет средней и меньшей дальности / ДРСМД, Dogovor o likvidatsiy raket sredney i menshey dalnosti / DRSMD) został zawarty w 1987 r. pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a ówczesnym Związkiem Sowieckim i uroczyście podpisany w Waszyngtonie 8 grudnia 1987 r. przez prezydenta USA Ronalda Reagana i pierwszego sekretarza KPZS Michaiła Gorbaczowa. Formalnie wszedł on w życie 1 czerwca 1988 r.
Zgodnie z jego zapisami obaj sygnatariusze zgodzili się na zniszczenie lądowych pocisków balistycznych i manewrujących średniego oraz mniejszego zasięgu, tj. od 500 km do 5500 km. Ponadto mieli powstrzymać się w przyszłości od opracowywania i rozmieszczania podobnych pocisków na lądzie. Traktat nie obejmował pocisków balistycznych i manewrujących bazowania powietrznego oraz morskiego.
Reklama
Reklama
Na mocy traktatu USA wycofały z Europy rozmieszczone w RFN pociski balistyczne MGM-31B Pershing II, lądowe pociski manewrujące BGM-109G Tomahawk rozmieszczone w bazach w Wielkiej Brytanii i na Sycylii, jak również pociski MGM-31A Pershing IA, stanowiące uzbrojenie Bundeswehry. W sumie 846 systemów.
W Związku Sowieckim zniszczeniu podlegały nowoczesne systemy rakiet balistycznych średniego zasięgu RSD-10 Pionier (15P645, 15P653), starsze rakiety R-12 (8K63) i R-14 (8K65), pociski balistyczne mniejszego zasięgu – systemów 9K76 Tiemp-S oraz 9K714 Oka, jak również pociski manewrujące bazowania lądowego systemu RK-55 Relief (3K12). W sumie 1846 systemów.
Same pociski podlegały zniszczeniu. Ładunki jądrowe miały zostać wymontowane z głowic i umieszczone w arsenałach, natomiast korpusy części głowicowych rakiet balistycznych również podlegały zniszczeniu, podobnie jak wyrzutnie stacjonarne. Wyrzutnie mobilne, ich ciągniki, inne pojazdy i wyposażenie podlegały demilitaryzacji – po pozbawieniu możliwości przenoszenia i odpalania rakiet mogły być wykorzystane do innych celów.
Po wejściu w życie traktatu, od 1 czerwca 1988 r. rozpoczęło się wycofywanie pocisków, wyrzutni i sprzętu zabezpieczającego z baz rakietowych do arsenałów i składów, ich demontaż oraz proces niszczenia, nadzorowany przez komisje rozbrojeniowe obu stron. Proces ten zakończył się oficjalnie 1 czerwca 1991 r.
W wyniku realizacji postanowień traktatu obie strony wycofały z uzbrojenia i zniszczyły ponad 2500 jądrowych pocisków balistycznych oraz manewrujących. Zlikwidowano tym samym całą klasę uzbrojenia jądrowego, które było nagromadzone i rozmieszczone w Europie. Oprócz wycofania i likwidacji rakiet znajdujących się w linii wstrzymano prace projektowe i programy rozwoju uzbrojenia tej kategorii.
I tak w USA zaprzestano prac nad pociskami Pershing IB, które miały zastąpić w uzbrojeniu Bundeswehry przestarzałe Pershingi IA. Natomiast w ówczesnym ZSRS wstrzymano prace nad modernizacją systemów rakietowych Pionier – w kolejnych wersjach Pionier–3 i Pionier-4, nowym systemem Skorost, jak również systemami mniejszego zasięgu typu Oka-U, Oka-M i Wołga.
Reklama
Reklama
Obie strony zobowiązały się też w przyszłości nie opracowywać, nie testować, nie produkować i nie rozmieszczać na lądzie kompletnych pocisków, ani też stopni pocisków balistycznych oraz rakiet manewrujących o zasięgu od 500 do 5500 km i ich wyrzutni.
Pokaz Iskanderów w cieniu traktatu INF
W trakcie przedsięwzięcia, zorganizowanego w obiektach centrum kongresowo-wystawienniczego Parku Patriot w podmoskiewskiej Kubince, przedstawiono przybyłym około godzinną prezentację, po czym w jednej z hal wystawienniczych zaprezentowano „na żywo” wybrane elementy systemów Iskander-M i Iskander-M1.
W trakcie briefingu głos zabrali wiceminister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Riabkow i szef Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych Federacji Rosyjskiej gen. por. Michaił Matwiejewski. W swoim wystąpieniu Riabkow przedstawił najważniejsze wydarzenia i zły stan obecnych relacji dwustronnych między Rosją a Stanami Zjednoczonymi w zakresie związanym z traktatem INF/RSMD. Zarzucił stronie amerykańskiej złą i nieprzejednaną postawę, brak chęci dialogu oraz współpracy, jak również zaprezentował rosyjskie zastrzeżenia odnośnie działań strony amerykańskiej łamiących traktat, a obejmujących w szczególności:
Rozwijanie, produkcję i użytkowanie przez Siły Zbrojne USA uderzeniowych, uzbrojonych bezzałogowców klasy MALE, takich jak MQ-1 Predator czy MQ-9 Reaper, których ogólne cechy konstrukcyjne i charakterystyki oraz zadania przez nie wypełniane odpowiadają definicji naziemnych pocisków manewrujących zawartej w traktacie;
Rozwijanie i testowanie tzw. rakiet-celów w ramach prac nad systemami obrony przeciwrakietowej, co w mniemaniu strony rosyjskiej jest skrytym rozwijaniem potencjału w celu opracowania elementów pocisków balistycznych mniejszego i średniego zasięgu, również zakazanym przez traktat;
Rozmieszczenie w bazach naziemnych w Rumunii i Polsce elementów systemu obrony przeciwrakietowej Aegis Ashore z wyrzutniami pionowymi Mk 41, które na okrętach służą do odpalania pocisków Tomahawk, co również jest zakazane przez traktat INF/RSMD.
W nawiązaniu do tych zastrzeżeń Riabkow stwierdził, że Amerykanie nie ustosunkowali się do tych zarzutów i nie wykazali dobrej woli do podjęcia dialogu oraz współpracy, natomiast od pięciu lat wysuwają podobne zarzuty wobec Rosji na podstawie tzw. danych wywiadowczych, nie popartych żadnymi obiektywnymi dowodami. Konkretne zarzuty Amerykanów dotyczą opracowanej do systemu Iskander-M zmodernizowanej rakiety skrzydlatej, oznaczonej 9M729, jakoby naruszającej warunki traktatu.
Riabkow poinformował też, że obecne spotkanie ma na celu przedstawienie obszernej informacji i danych pokazujących, że ani ten pocisk, ani inne działania nie naruszają porozumienia, a w szczególności, że nie był testowany na odległość zakazaną traktatem. Zaznaczył on również, że w związku z publicznym charakterem spotkania i prezentacji nie będą podawane informacje, które mogłyby być przekazane w ramach prac poufnych komisji eksperckich, na co Amerykanie nie wyrazili zgody.
Reklama
Reklama
Przedstawiciel Ministerstwa Obrony FR gen. por. Matwiejewski przedstawił wybrane informacje techniczne i niektóre parametry spornego sprzętu w odniesieniu do istniejących i znajdujących się w służbie wariantów.
Według niego pocisk skrzydlaty (nomenklatura rosyjska) 9M729 jest zmodernizowanym wariantem rakiety 9M728, wchodzącej w skład systemu Iskander-M. Modernizacja była ukierunkowana na zwiększenie skuteczności głowicy bojowej i precyzji trafienia. Pociski 9M728 i 9M729 pozostają zunifikowane w odniesieniu do większości podstawowych zespołów, ale w 9M729 umieszczono głowicę bojową większej mocy i nowy pokładowy system kierowania, zapewniający znacznie większą dokładność porażenia celu. Zmiana ładunku bojowego i montaż dodatkowej aparatury, przy zachowaniu średnicy korpusu, spowodowało zwiększenie długości pocisku, a zatem i pojemnika transportowo-startowego (o 53 cm). Pociski 9M728 i 9M729 są wyposażane w ładunek bojowy i tankowane paliwem tylko w zakładzie produkcyjnym. Masa paliwa zapewnia przy tym maksymalny zasięg konstrukcyjny, ograniczony wymaganiami traktatu INF/RSMD. Do jednostek wojskowych pociski dostarczane są w specjalnych kontenerach i zmiana masy paliwa oraz dotankowanie rakiety w jednostkach wojskowych są niemożliwe.
Według Matwiejewskiego w jednostkach wojskowych rakiety są tylko przechowywane, przeładowywane i utrzymywane na wyrzutniach i wozach transportowo-załadowczych, prowadzone są także związane z nimi prace okresowe. Silniki startowy i marszowy wraz z systemem paliwowym rakiety 9M729 zostały niezmienione – objętość (masa) paliwa pozostaje taka jak w 9M728. Dopracowanie części głowicowej i systemu kierowania wraz ze zwiększeniem długości pocisku doprowadziły do wzrostu jego masy. W rezultacie maksymalny zasięg lotu pocisku 9M729 zmniejszył się o 10 km w porównaniu z 9M728 i wynosi 480 km. Zasięg ten został potwierdzony w trakcie strategicznego ćwiczenia dowódczo-sztabowego Zapad–2017.
Większe wymiary pocisku 9M729 i pojemnika transportowo-startowego nie pozwalają rozmieścić go na wyrzutni zamiast 9M728. Dlatego też opracowano wyspecjalizowany wariant wyrzutni, oznaczony 9P701. Można na niej umieścić cztery pociski 9M729 lub 9M728, a nie dwa 9M728, jak na dotychczasowej 9P78-1. Doprowadziło to do zwiększenia długości i wysokości pojazdu, a także zmiany oznaczenia systemu na Iskander-M1.
Odnośnie testów na poligonie Kapustin Jar, gen. Matwiejewski poinformował zebranych, że oprócz testów pocisków rakietowych Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych prowadzone są próbne starty rakiet Strategicznych Wojsk Rakietowych, Wojsk Powietrzno-Kosmicznych i Wojsk Obrony Przeciwlotniczej. Na poligonie prowadzi się w związku z tym testy różnych pocisków rakietowych, nie podlegających restrykcjom traktatu INF/RSMD, stąd mogą być one odpalane na odległości przewyższające 500 km.
Reklama
Reklama
W okresie od 2008 do 2014 r. na poligonie przeprowadzono ponad 100 startów rakiet rożnego przeznaczenia, przy czym wszystkie starty pocisków „ziemia–ziemia” prowadzono na odległość nieprzewyższającą ograniczeń przewidzianych traktatem INF/RSMD. Wyjątki stanowią starty rakiet strategicznych, informacje o których były regularnie przedstawiane stronie amerykańskiej na mocy porozumienia z 1982 r.
W podsumowaniu wystąpienia gen. Matwiejewski zaznaczył, że przedstawione informacje naocznie pokazują transparentność i potwierdzają przywiązanie Rosji do wypełniania porozumienia między ZSRS i USA o likwidacji rakiet średniego i mniejszego zasięgu.
Po części informacyjno-prezentacyjnej w hali wystawowej pokazano wybrane elementy systemów Iskander-M i M1. Były to: pojemnik transportowo-startowy pocisku 9M728, pojemnik transportowo-startowy pocisku 9M729 i zmodernizowana wyrzutnia rakiet 9P701 systemu Iskander-M1. Na obu pojemnikach transportowo-startowych białymi pasami zaznaczono linie podziału pocisków na przedziały konstrukcyjne. Matwiejewski ponownie objaśnił różnice w schematach konstrukcyjnych obu pocisków, dodając więcej szczegółów technicznych: długość przedziału części bojowej pocisku 9M729 wzrosła o 23 cm w stosunku do 9M728, zaś długość przedziału zmodernizowanego układu korekcji pocisku 9M729 wzrosła o 30 cm w stosunku do długości odpowiadającej jej sekcji rakiety 9M728.
Wątpliwości związane z nowym pociskiem i traktatem INF
Celem zorganizowanego przez Rosjan pokazu było wykazanie, że nowy pocisk 9M729, który jakoby łamie traktat INF/RSMD, nie rożni się zasadniczo od rakiety 9M728. Trzeba pamiętać, że nikt z Waszyngtonu oficjalnie nie miał do niej zastrzeżeń, a wprowadzone zmiany nie mają wpływu na zmianę zasięgu. Ale czy na pewno wszystko jest teraz jasne, oczywiste, transparentne i wyjaśnione? Otóż jest kilka elementów budzących poważne wątpliwości.
Zacząć należy od zaprezentowanych „pocisków”. W rzeczywistości pokazano tylko pojemniki transportowo-startowe, a nie pociski, nie mówiąc już o ich przekrojach szkolnych, choć takie pomoce szkoleniowe są dostarczane do jednostek wojskowych i centrów szkolenia. Zaprezentowane pojemniki zostały starannie przygotowane do pokazu – zamalowano na nich wszelkie napisy eksploatacyjne, poza indeksami 9M729 i 9M728. Części napisów na nich nawet nie naniesiono, co można zauważyć porównując zdjęcia zaprezentowanych pojemników z oficjalnymi fotografiami z rosyjskich jednostek użytkujących systemy Iskander-M. Brak napisów eksploatacyjnych nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy to co pokazano to pojemnik transportowo-startowy bojowego pocisku, pojemnik szkolny z imitatorem pocisku czy też tylko uproszczona makieta gabarytowo-masowa. Co prawda wszystkie one powinny mieć te same wymiary i masy, a zatem przy tej formule pokazu tak samo spełniłyby swoją rolę, jednak zamalowywanie napisów sugeruje, że pokazujący, mimo deklarowanej pełnej otwartości, chce jednak coś ukryć.
Reklama
Reklama
Co najmniej dziwna sprawa związana z wielkością konkretnych przedziałów to informacja, że w wyniku modernizacji przedział drugi, czyli sekcja pokładowej aparatury korekcji została wydłużona o 30 cm w stosunku do takiej samej w pocisku 9M728. Taki wzrost długości sekcji przy średnicy pocisku równej 514 mm, to powiększenie jej objętości o ok. 60 litrów. Wzrost objętości pokładowej aparatury korekcji, czyli tylko części pokładowej aparatury kierowania aż o 60 litrów, i to w dobie ciągłego postępu w elektronice, miniaturyzacji podzespołów etc., budzi co najmniej zdziwienie. W materiałach reklamowych rosyjskich firm produkujących systemy nawigacji inercyjnej, urządzenia radioelektroniczne, np. radiowysokościomierze, odbiorniki systemu nawigacji satelitarnej czy nawet układy samonaprowadzania (korekcji) pocisków, można znaleźć dane gabarytowo-masowe takich urządzeń i są one coraz mniejsze i nowocześniejsze. Jedyne co przychodzi na myśl to rozbudowa systemu kierowania pocisku o układy, których do tej pory rosyjskie rakiety nie miały – np. satelitarne łącze do przekazywania, w czasie rzeczywistym, danych do zmiany zadania lotnego czy też współrzędnych celu i odbioru danych telemetrycznych w celu szybkiej oceny wykonania zadania i dokładności trafienia. Czyli coś, co funkcjonuje w amerykańskich Tomahawkach Block IV. Ale to tylko spekulacje.
Następna sprawa to pokazany na slajdach, jak też zaznaczony na prezentowanych pojemnikach, podział pocisków na przedziały funkcjonalne. Są to, licząc od przodu pocisku: część bojowa(1), aparatura korekcji(2), system kierowania(3), przedział paliwowy i układ zasilania paliwem(4), silnik marszowy(5), silnik startowy(6).
Zestaw przedziałów jest bez zastrzeżeń, natomiast ich wielkości wydają się być, co najmniej, niewiarygodne w odniesieniu do pierwszych czterech przedziałów, a zwłaszcza przedziału paliwowego i układu zasilania paliwem. Nawet ludzi nieobeznanych z techniką lotniczą czy rakietową nie trzeba przekonywać, że zasięg to paliwo, tj. jego zapas. A przecież w przypadku 9M729 problemem spornym jest właśnie zasięg, czyli… ilość paliwa.
Aby lepiej zrozumieć, co jest nie tak z 9M729, musimy cofnąć się do historii pocisków skrzydlatych systemu Iskander oraz do informacji o innych pociskach manewrujących, powstałych w ZSRS i Rosji, jak też ich amerykańskich odpowiedników. Ponieważ dzisiaj wiadomo o nich znacznie więcej niż o pociskach systemu Iskander-M i M1, wiedza ta pozwala wysnuć odpowiednie wnioski.
R-500\Iskander-K
Pierwsze publiczne informacje o pociskach skrzydlatych systemu Iskander pochodzą z 2007 r. 29 maja tego roku na poligonie Kapustin Jar z wyrzutni systemu Iskander odpalono pocisk skrzydlaty, nazwany oficjalnie R-500 (należy zauważyć, że wcześniej w praktyce sowieckiej powszechne było nadawanie połoficjalnych nazw systemom rakietowym „ziemia–ziemia” wojsk lądowych, odnoszących się do ich zasięgu. I tak np. system 9K714 Oka nosił nazwę R-400, system 9K72 z rakietą 8K14 R-300, jego poprzednik z rakietą R-11 nazywano zaś R-170.). Start był obserwowany z odległości kilku kilometrów przez oficjeli i dziennikarzy. Obecny na miejscu, wicepremier Siergiej Iwanow powiedział m.in. że w trakcie testu sprawdzono możliwości perspektywicznej, precyzyjnej rakiety operacyjno-taktycznego przeznaczenia R-500 zwiększonego zasięgu, przeznaczonej dla Wojsk Lądowych FR, które zakończyły się sukcesem. Natomiast gen. Alieksiej Masłow, dowództwa Wojsk Lądowych FR, oświadczył, że jest to piąty (oficjalnie nie wytłumaczono tej rozbieżności – pierwszy start czy piąty, prawdopodobnie piąty start pocisku w ogóle, a pierwszy z wyrzutni systemu Iskander), doświadczalny start rakiety R-500 i teraz system Iskander może odpalać nie tylko pociski balistyczne 9M723 o zasięgu 280 km, ale i skrzydlate o znacznie większym zasięgu. Ponadto pocisk R-500 stanowi jeden z najważniejszych elementów realizowanej modernizacji systemu.
Reklama
Reklama
Start pocisku 9M728, określanego jeszcze wtedy jako „R-500”, z wyrzutni Iskander-M podczas ćwiczenia Wostok-2014. Fot./Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej.
Foto: radar.rp.pl
Pocisk 9M728/„R-500” tuż po starcie, z pracującym silnikiem startowym na stały materiał pędny. Dobrze widoczne charakterystyczne elementy pocisków rodziny Kalibr/Club – wlot powietrza, rozkładane stateczniki, konstrukcja silnika startowego.Fot./Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej.
Foto: radar.rp.pl
Z innych informacji wiadomo, że pocisk leciał do celu 24 minuty ze średnią prędkością ok. 250–260 m/s i że odchylenie od zaplanowanej trasy nie przekraczało 30 m. Z przeliczenia czasu i prędkości wynika, że pocisk przeleciał ok. 360–375 km. Rakieta miała w 2008 r. rozpocząć próby państwowe, a w 2009 r. planowano przyjęcie jej do uzbrojenia.
Po posiedzeniu rządowej Komisji Wojskowo-Przemysłowej, które odbyło się po teście na poligonie Kapustin Jar, Siergiej Iwanow powiedział, że komisja rozpatrywała m.in. możliwość opracowania na bazie systemu Iskander rodziny systemów rakietowych rożnego typu, a w szczególności zbudowania systemu uzbrojonego w pociski skrzydlate dużego zasięgu. Iwanow nie ujawnił, jaki jest maksymalny zasięg R-500, ale oświadczył, że Rosja wypełnia wzięte na siebie zobowiązania w ramach porozumienia INF/RSMD i na razie zasięg rakiety nie przekracza ograniczeń przyjętych dla tego typu uzbrojenia.
W 2007 r. system Iskander wchodził dopiero do uzbrojenia. Sprzęt dla pierwszego dywizjonu przekazano w 2005 r. jednostce w Znamiensku, przy poligonie Kapustin Jar – 630. samodzielnemu dywizjonowi, należącemu do 60. Centrum Zastosowania Bojowego Wojsk Rakietowych i Artylerii, gdzie system przechodził eksploatację próbną.
Po informacjach o teście nowego pocisku i słowach Iwanowa o tworzeniu na bazie systemu Iskander rodziny nowych systemów rakietowych w mediach pojawiła się błędna informacja o nowym systemie rakietowym nazwanym Iskander-K, odmianie uzbrojonej jakoby tylko w pociski skrzydlate. Nazwa ta funkcjonowała powszechnie do ok. 2010 r., kiedy zaczęto mówić o systemie Iskander-M – wielozadaniowym systemie rakietowym, a pocisk manewrujący R-500, obok rakiet balistycznych, jest jednym ze środków rażenia właśnie zmodernizowanego systemu.
Przez kilka lat o R-500 nie było żadnych nowych informacji. Nie ujawniano też w jakim biurze konstrukcyjnym pocisk został opracowany, ani jakie ma faktycznie oznaczenie.
Lepsze fotografie rakiety pojawiły się w mediach dopiero we wrześniu 2014 r. Widoczny na zdjęciach z ćwiczenia Wostok-2014 pocisk do złudzenia przypominał rakiety morskiego systemu Kalibr/Club.
Tomahawk
Zagranicznym odpowiednikiem pocisków 3M14E systemu Club i 3M14T/K systemu Kalibr (o których dalej) jest, dobrze znany, amerykański pocisk U/RGM-109 Tomahawk. Powstawał w latach 70. i miał stanowić broń ofensywną okrętów podwodnych, odpalaną z wyrzutni torpedowych kal. 533 mm (21 cali). Dlatego jego konstrukcja podlegała pewnym ograniczeniom – oprócz średnicy ograniczona była całkowita długość pocisku – maksymalnie 246 cali (6248,4 mm), podyktowana długością aparatów torpedowych oraz masa całkowita – nie więcej niż 4200 funtów (1906,8 kg), którą z kolei narzucał maksymalny udźwig standardowego sprzętu przeładunkowego i obsługowego na okrętach podwodnych US Navy. W efekcie powstały pociski o gabarytach startowych mieszczących się w zakresie – średnica 20,375 cala i długość 243,33 cala, czyli odpowiednio 518 i 6180 mm.
Początkowo przyjęto do uzbrojenia trzy wersje pocisku: strategiczną U/RGM-109A – do niszczenia celów lądowych w głębi terytorium przeciwnika głowicą jądrową, o zasięgu ok. 2500 km; przeciwokrętową U/RGM-109B – do zwalczania okrętów na odległości do 480 km, uzbrojoną w głowicę konwencjonalną o masie ok. 450 kg; taktyczną U/RGM-109C – do niszczenia celów lądowych 450-kg głowicą konwencjonalną i o zasięgu ok. 1100 km.
Po pewnym czasie opracowano i przyjęto do uzbrojenia kolejne wersje: taktyczną U/RGM-109D – do atakowania naziemnych celów powierzchniowych, uzbrojoną w kasetową część bojową ze 166 ładunkami BLU-97 o masie 1,5 kg i zasięgu ok. 870 km; strategiczną BGM-109G – bazowania lądowego, do niszczenia celów w głębi terytorium przeciwnika głowicą jądrową, o zasięgu ok. 2500 km (wycofana i zniszczona w ramach porozumienia INF/RSMD); unowocześnioną U/RGM-109C Block III – do niszczenia celów lądowych głowicą konwencjonalną o masie ok. 450 kg i zasięgu do 1600 km.
Wszystkie wersje były w dużym stopniu zunifikowane i współdzieliły część agregatów oraz wyposażenia. We wszystkich wersjach wykorzystano te same silniki startowe, sekcje turbowentylatorowego silnika marszowego F-107-WR-100 oraz środkową część kadłuba, w której mieściła się m.in. zasadnicza część paliwa i rozkładane w locie skrzydła. Wszystkie wersje współdzieliły też elementy systemu kierowania – inercyjny układ kierowania P-1000 oraz układ AN/DPW-23 korekcji wg profilu terenu TERCOM. Przednie sekcje różniły się pomiędzy wersjami, w zależności od ładunku bojowego, jak i dodatkowej aparatury korekcji (w wersjach C i D układ optycznej, cyfrowej korelacji AN/DXQ-1 DSMAC, a wersji przeciwokrętowej U/RGM-109B dodatkowo radiolokacyjna głowica samonaprowadzania, ale bez układów TERCOM i DSMAC).
Aby zapewnić odpowiedni zasięg pociskom, paliwo było rozmieszczone w rożnych sekcjach pocisku. W tym również w małych, miękkich zbiornikach, przy czym tylko wersja U/RGM-109A miała zbiorniki w pięciu sekcjach – wszystkich, poza ostatnim, przedziałach.
Najnowszą wersją Tomahawka jest TacTom, czyli Tactical Tomahawk Block IV, oznaczony też U/RGM- -109E. Powstał na początku XXI w. jako głęboka modernizacja z uwzględnieniem nowych wymagań i doświadczeń z użycia poprzednich wersji Tomahawków w konfliktach zbrojnych, no i oczywiście z wykorzystaniem nowych komponentów. Nie opracowano wersji strategicznej z głowicą jądrową, a jedynie taktyczną z konwencjonalną głowicą odłamkowo-burzącą. W efekcie, w podobnych gabarytach co U/RGM-109C, powstał pocisk o całkiem nowych możliwościach i zasięgu do 1600 km.
Granat – pierwowzór Kalibra
Pierwowzorem pocisków Kalibr do zwalczania okrętów nawodnych, jak i celów lądowych, była strategiczna rakieta skrzydlata 3M10 (KS-122 w nomenklaturze biura Nowator), opracowana w latach 1975–1983 do systemu S-10 Granat – sowiecki odpowiednik amerykańskiego U/RGM-109A Tomahawk TLAM-N. Przyjęto go do uzbrojenia w 1984 r. System Granat miał stanowić uzbrojenie tylko okrętów podwodnych, ale na początku lat 80., po zapowiedziach USA, że rozmieszczą w Europie mobilne naziemne wyrzutnie pocisków skrzydlatych, rozpoczęto prace nad lądowym systemem rakietowym RK-55 Relief z pociskami systemu S-10 Granat – odpowiednikiem amerykańskiego systemu GLCM z rakietami BGM-109G Gryphon. Pocisk 3M10 Granat konstrukcyjnie był bardzo zbliżony do amerykańskiej rakiety. Miał klasyczny układ aerodynamiczny z prostymi skrzydłami o dużym wydłużeniu i rozkładanym w locie usterzeniem. Konsole skrzydeł w położeniu transportowym były składane do nisz w sekcji środkowej kadłuba, która była też zasadniczym zbiornikiem paliwa.
Napęd stanowiły: rakietowy przyśpieszacz startowy, odrzucany po wypaleniu paliwa i turboodrzutowy silnik marszowy, umieszczony w tylnej części kadłuba. Podobny był nawet układ kierowania – inercyjny, wspomagany danymi układu rozpoznawania rzeźby terenu. W odróżnieniu od Tomahawka wlot powietrza do silnika marszowego był stały – w Tomahawku wysuwany do dołu, pod kadłub. Inną różnicą rzucającą się wyraźnie w oczy była długość obu pocisków – 3M10 Granat był prawie dwa metry dłuższy od Tomahawka – 8,09 m u Granata w porównaniu do 6,18 m u Tomahawka.
Ta różnica wynikała z różnych standardów długości aparatów torpedowych w obu państwach. Z wyrzutni torpedowej pocisk był wyrzucany w specjalnej kapsule.
Granat i Relief były z założenia systemami strategicznymi, służącymi do niszczenia celów przeciwnika głowicami jądrowymi na odległościach do ok. 2600–3000 km. Nie miały wersji konwencjonalnych, w odróżnieniu od amerykańskiego Tomahawka, ponieważ dokładność ich systemów kierowania, zapewniająca błąd trafienia rzędu 200 m, nie była wystarczająca, aby zapewnić porażenie małowymiarowego celu naziemnego klasyczną głowicą odłamkowo-burzącą lub kasetową. Po podpisaniu w 1987 r. traktatu INF/RSMD system Relief został zniszczony, ponieważ podlegał ograniczeniom traktowym.
Pocisk przeciwokrętowy, opracowany pod koniec lat 80. na bazie 3M10 – późniejszy 3M54E1 – z odłamkowo-burzącą częścią bojową i radiolokacyjną głowicą samonaprowadzającą, z racji poddźwiękowej prędkości lotu nie znalazł uznania u decydentów.
Kalibr/Club
Kalibr/Club to uniwersalny okrętowy system rakietowy opracowany w biurze konstrukcyjnym Nowator z Jekaterynburga. Jego uniwersalność polega na tym, że w skład jednego systemu wchodzą środki bojowe o rożnych charakterystykach i przeznaczeniu. Są to pociski do zwalczania okrętów nawodnych, jak i rakietotorpedy do zwalczania zanurzonych okrętów podwodnych. Są też w jego składzie skrzydlate pociski manewrujące do niszczenia celów w głębi lądu. System produkowany jest, na razie, w dwóch wersjach – do okrętów nawodnych Kalibr-NK i podwodnych – Kalibr-PŁ. Z okrętów nawodnych pociski odpalane są ze zunifikowanych wyrzutni podpokładowych pionowego startu, do których ładowane są i przechowywane w pojemnikach transportowo-startowych. W przypadku konwencjonalnych okrętów podwodnych pociski odpalane są z wyrzutni torpedowych, zamknięte w specjalnych kapsułach, a na atomowych z wyrzutni pionowego startu.
Pierwszym okrętem uzbrojonym w system Kalibr był dozorowiec proj. 1161K Giepard, nazwany Dagiestan. We wrześniu 2012 r., w ramach ćwiczeń Kawkaz-2012, wykonano z niego pierwsze w Rosji strzelania pociskami systemu Kalibr-NK do celu naziemnego w odległości ok. 180 km. Przy tej okazji pojawiły się pierwsze zdjęcia odpalanych pocisków wraz z wieloma, bardzo różniącymi się, informacjami o ich zasięgu – od 375 km, poprzez 1500 km aż po 2600 km.
Start pocisku systemu Kalibr-NK z dozorowca Dagiestan podczas ćwiczenia Kawkaz-2012. Fot. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej.
Foto: radar.rp.pl
Bazą do opracowania pocisków systemu Kalibr/Club był pocisk manewrujący 3M10 Granat. Na zdjęciu pociski Granat do systemu RK-55 Relief podczas demontażu na mocy postanowień traktatu INF/RSMD. Fot./zbiory autora.
Foto: radar.rp.pl
Obecnie w WMF Rosji system Kalibr-NK stanowi uzbrojenie w sumie 19 okrętow nawodnych, należących do sześciu rożnych typów, zaś Kalibr-PŁ sześciu konwencjonalnych okrętów podwodnych proj. 636.3 oraz prototypowego proj. 677 Łada, jak również atomowych – wielozadaniowego proj. 855 Jasien’ i trzech nosicieli rakiet balistycznych proj. 955 Boriej.
Pociski systemu Kalibr stały się szerzej znane światu po tym, jak zostały użyte bojowo w Syrii. Po raz pierwszy 7 października 2015 r. – z czterech okrętów Flotylli Kaspijskiej, operujących w południowo-zachodnim rejonie akwenu, odpalono salwę 26 rakiet 3M14T na cele oddalone o 1300÷1500 km. Było to dla wielu specjalistów dużym zaskoczeniem.
Wcześniej pociski Kalibra były znane specjalistom i opinii publicznej z pokazów oraz wystaw uzbrojenia pod marketingową nazwą system Club, jednak ich dane znacznie się różniły, zwłaszcza jeśli chodzi o zasięg, który oficjalnie wynosił do 300 km. Wszystko dlatego, że system ten powstał na początku lat 90. pierwotnie jako oferta wyłącznie eksportowa. W KB Nowator pojawił się pomysł zestawu uzbrojenia rakietowego z pociskami rożnych typów i kilkoma wariantami bazowania – zarówno pociski odpalane z wyrzutni torpedowych okrętów podwodnych, jak też wyrzutni pokładowych na okrętach nawodnych. Bazą miały być opracowane wcześniej projekty i koncepcje pocisków Nowatora. Po raz pierwszy zestaw nowych pocisków rakietowych pokazano publicznie w 1993 r., na wystawie MAKS w podmoskiewskiej Kubince.
W zestawie były wówczas rakiety: 3M54E – trzystopniowa rakieta przeciwokrętowa z naddźwiękowym, stałopaliwowym stopniem bojowym; 3M54E1 – dwustopniowy poddźwiękowy pocisk przeciwokrętowy – zmodyfikowany 3M10 Granat z odłamkowo-burzącą częścią bojową i głowicą radiolokacyjną do poszukiwania oraz śledzenia celu; rakietotorpedy do zwalczania zanurzonych okrętów podwodnych 91RE i 91RTE2.
Pierwotna, długa wersja pocisku 3M54E1, bazującą na sekcjach kadłuba rakiety 3M10 Granat. Zwraca uwagę położenie rozkładanych konsoli skrzydeł ‒ w osi symetrii kadłuba. Fot./KB Nowator.
Foto: radar.rp.pl
Nisze składanych konsoli skrzydeł położone są powyżej linii środka kadłuba. Fot./Wiktor Druszlakow.
Foto: radar.rp.pl
Pociski systemu planowane były przede wszystkim do eksportu, zatem po przystąpieniu Federacji Rosyjskiej do międzynarodowego programu kontroli rozprzestrzeniania technologii rakietowych MTCR (Missile Technology Control Regime) w 1995 r. musiały one podlegać ograniczeniom wynikającym z tego programu – zasięg maksymalny ograniczony do 300 km, głowica bojowa nie większa niż 500 kg. O ile z 3M54E nie było tym zakresie problemu, bo osiągał on „tylko” 220 km, a część bojowa ważyła ok. 200 kg, o tyle poddźwiękowy 3M54E1 musiał zostać poważnie zmodyfikowany, aby nie mógł polecieć dalej niż na 300 km. W jego przypadku chodziło o aż 4–5 krotne, zmniejszenie zasięgu w stosunku do pocisku 3M10 Granat. W OKB Nowator pocisk przeprojektowano. Zmniejszono drastycznie zapas paliwa, projektując nową, krótszą sekcję środkową kadłuba, w której mieścił się zasadniczy zbiornik paliwa i rozkładane skrzydła. Skrzydła przeniesiono nieco wyżej niż w pierwowzorach tj. 3M54E1 i 3M10, a skrócenie sekcji wymusiło zmniejszenie ich rozpiętości.
Nowa wersja była krótsza o ok. dwa metry (do ok. 6,2 m) i miała mniejszą rozpiętość. Makietę pocisku, dostosowanego do wymagań MTCR, ale pod niezmienioną nazwą 3M54E1, pokazano po raz pierwszy na wystawie uzbrojenia IMDEX ASIA 99 w maju 1999 r. w Singapurze. Zgodnie z przyjętą praktyką nadawania systemom eksportowym nazw innych niż nazwy systemów dla własnych sił zbrojnych nowy zestaw pocisków nazwano systemem Club w odmianach Club-S do okrętów podwodnych i Club-N do okrętów nawodnych. Pierwsze nowe pociski – w wersji 3M54E – kupiły Indie, w 1996 r., do okrętów podwodnych proj. 877EKM i fregat proj. 11356 typu Talwar (obydwa typy rosyjskiej budowy). Później wyeksportowano je też do Algierii, Chin i Wietnamu. Na 3M54E1 nie było zapotrzebowania, bo w porównaniu z 3M54E nie prezentował żadnych zalet. Ich podstawowa wada to niska, poddźwiękowa prędkość lotu na całej trajektorii, od startu aż do uderzenia w cel. Przy zestawieniu z naddźwiękową prędkością trzeciego stopnia rakiety 3M54E – prawie 1000 m/s na końcowym odcinku trajektorii, nawet dwukrotnie cięższa głowica bojowa i zasięg większy o kilkadziesiąt kilometrów – 280–300 w porównaniu do ok. 220 km tej pierwszej, nie dawały żadnej przewagi, a to przekładało się na popyt. Prace nad nimi prawdopodobnie w ogóle wstrzymano pod koniec lat 90. z powodu braku zainteresowania klientów, co wstrzymało też finansowanie projektu.
WMF FR początkowo nie była zainteresowana rakietami systemu Club, bo nie było na nie środków. Nowator miał małą „siłę przebicia”, a na dodatek nie dostarczał wcześniej rakiet przeciwokrętowych. Poza tym, po rozpadzie ZSRS, poza granicami nowej Rosji znalazło się wiele biur konstruktorskich i zakładów kooperujących, których produkcja była niezbędna do utrzymania produkcji zbrojeniowej jak np. zakłady Motor Sicz z Zaporoża, produkujące małogabarytowe silniki turboodrzutowe R95-300 stanowiące napęd pocisków 3M10 Granat, lotniczych Ch-55/Ch-55SM, rakiet rodziny Kalibr, jak i przeciwokrętowych Ch-35 oraz taktycznych Ch-59M.
Zapotrzebowanie na rynku uzbrojenia było za to na inne pociski, których wtedy nie było w rodzinie Club. To przede wszystkim Amerykanie, którzy uczestnicząc w konfliktach zbrojnych lat 90. odpalali z okrętów liczne pociski manewrujące Tomahawk i pokazali, do czego są zdolne te rakiety, wywoływali duże zapotrzebowanie na ten rodzaj uzbrojenia.
Tymczasem w Rosji nie było systemu uzbrojenia, który umożliwiałby precyzyjne atakowanie głowicami konwencjonalnymi celów lądowych z dużych odległości. Pociski manewrujące 3M10 oraz ich lotnicze odpowiedniki – Ch-55 były bronią strategiczną i mogły przenosić jedynie głowice jądrowe. Prosta zamiana głowicy bojowej nie wchodziła w rachubę, ponieważ systemy kierowania rakiet 3M10 i Ch-55 nie zapewniały dokładności niezbędnej do trafienia małowymiarowego celu ładunkiem konwencjonalnym, jaki można by umieścić w tych pociskach.
W wojskach lądowych sytuacja była podobna – jedynym systemem, jaki mógłby być użyty, były pociski taktyczne systemu 9K79 Toczka-U o zasięgu tylko 120 km. Stosunkowo precyzyjne, jak na owe czasy, o większym zasięgu – operacyjno-taktyczne rakiety systemu 9K714 Oka, (zasięg 300 km z głowicą konwencjonalną i 400 km z głowicą jądrową) w „geście dobrej woli” zniszczono, włączając do zestawu uzbrojenia likwidowanego w ramach traktatu INF/RSMD, a prace nad ich następcami zastopowano. Pozostający w uzbrojeniu system 8K14 był przestarzały i niecelny. Trwały co prawda prace nad kolejnym następcą 8K14 – systemem Iskander, ale do ich zakończenia droga była jeszcze daleka.
W takiej sytuacji Rosja, chcąc odzyskać swą potęgę militarną i liczącą się pozycję na świecie, też musiała mieć swoje rakiety, nie gorsze od Tomahawka. Rozpoczęto więc opracowanie jego rosyjskiego odpowiednika, tym razem konwencjonalnego. Z informacji dostępnych dzisiaj wiemy, że prace projektowe zaczęto w 1996 r. Nieoficjalne informacje o istnieniu takiego pocisku pochodzą z 2000 r. W zachodniej prasie specjalistycznej pojawiły się wtedy informacje, że Indie mogą starać się kupić w Rosji, do swoich okrętów podwodnych proj. 877EKM, oprócz rakiet 3M54E także ich wersję poddźwiękową 3M14E. Wersja ta jest wyposażona w radiolokacyjną głowicę samonaprowadzania i przeznaczona do rażenia celów lądowych. Pierwsze natomiast oficjalne informacje o nowej rakiecie systemu Club, wraz z jej modelem, pojawiły się na wystawie DEFEXPO-INDIA 2004 w New Delhi w lutym 2004 r. W lipcu 2004 r., makietę 3M14E pokazano w Niżnym Tagile. Nowa rakieta pod względem konstrukcyjnym była tym samym, skróconym poddźwiękowym pociskiem 3M54E1 tyle, że z innym zestawem aparatury kierowania.
Jak wynikało z informacji KB Nowator 3M14E jest przeznaczony do zwalczania celów brzegowych i w głębi lądu, w odległości do 300 km. Uzbrojony jest w konwencjonalną głowicę burzącą o masie ok. 450 kg, a układ kierowania oparty jest na inercyjnym systemie nawigacji, wspomaganym przez precyzyjny wysokościomierz do śledzenia rzeźby terenu i odbiornik systemu nawigacji satelitarnej. Pocisk zmierza do celu nisko nad ziemią, na wysokości ok. 20 m nad wodą lub 50–100 m nad lądem. Ma możliwość lotu ze śledzeniem rzeźby terenu i lotu po trasie z góry zaprogramowanej, z dużą liczbą punktów zwrotnych, co ma umożliwiać omijanie stref niebezpiecznych tj. np. nasyconych środkami OPL lub wysokich i stromych wzniesień. Na końcowym odcinku toru lotu do pracy wchodzi radiolokacyjna głowica naprowadzania ARGS-14E, która służy do precyzyjnego namierzenia celu.
Pocisk manewrujący 3M14E. Fot./Miroslav Gyűrösi.
Foto: radar.rp.pl
Nowy pocisk szybko znalazł nabywcę – w 2006 r. Indie zakupiły je do uzbrojenia swoich okrętów podwodnych zmodyfikowanego proj. 877EKM) i fregat proj. 11356. A już pod koniec 2007 r. z indyjskiego okrętu podwodnego przeprowadzono cykl testowych odpaleń.
W uzbrojeniu WMF FR pociski manewrujące do zwalczania celów lądowych Nowatora, ale w wersji rodzimej – 3M14T/K, jak już wcześniej wspomniano, znalazły się kilka lat później, później nawet niż ich lądowa wersja w uzbrojeniu systemów Iskander-M. Jak już dzisiaj wiadomo z oficjalnych informacji pierwszy etap prób państwowych systemu Kalibr i rakiety 3M14 OKB Nowator przeprowadziło w latach 2009–2011.
Porównanie wielkości amerykańskiego pocisku manewrującego R/UGM-109C Tomahawk i rosyjskich (sowieckich) pocisków: Ch-55 (lotniczy), 3M10 Granat, 3M14E systemu Kalibr/Club oraz 9M728 i 9M729 systemów Iskander-M i M1. Rys./Krzysztof Nicpoń.
Foto: radar.rp.pl
Porównanie budowy rosyjskich pocisków i amerykańskich Tomahawków. Pokazana na przekrojach rakiet rosyjskich kolorem czerwonym część bojowa prawdopodobnie na inną budowę. Ze skali wynika, że w 9M728 powinna mieć ok. 165 cm długości. Gdyby tę objętość zalać tylko materiałem wybuchowym to było by go ok. 300 litrów. Dla trotylu (TNT) i gęstości 1,65 g/cm³ to ok. 495 kg materiału wybuchowego, nie uwzględniając masy korpusu! W 9M729 głowica bojowa jest dłuższa ok. 23 cm, a to kolejne ~40 litrów i ok. 65 kg TNT. W sumie prawie 550 kg samego materiału wybuchowego. Jeśli tę objętość wypełnić oktogenem (HMX) o gęstości 1,85 g/cm³ to otrzymamy ok. 555 kg HMX dla 9M728 i ok. 630 kg HMX dla 9M729, nie licząc masy korpusu. Jest to mało prawdopodobne ze względu na wyważenie. To oznacza, że rysunek głowic bojowych został zmieniony do celów prezentacji. Jak widać też z rysunku przekrojów rakiet Tomahawk, paliwo, zaznaczone kolorem szaroniebieskim, rozmieszczone jest w kilku przedziałach, a w rosyjskich… czyżby tylko w przedziale paliwowym?
Foto: radar.rp.pl
Konkluzja
Podsumowując – pociski skrzydlate 3M14E systemu Club to eksportowe wersje pocisków 3M14K/T systemu Kalibr, które ze względu na restrykcje związane z eksportem systemów rakietowych mają zasięg ograniczony do 300 km.
Pociski 3M14K/T systemu Kalibr, produkowane i dostarczane WMF FR, nie podlegają tym ograniczeniom i jak wiemy mają zasięg co najmniej 1500 km (1500 km to zasięg z głowicą konwencjonalną, na której zwalczano cele naziemne w Syrii. Według informacji od wysokich rangą dowódców SZ FR maksymalny zasięg pocisków Kalibr to nawet 2600 km. W tym wypadku zapewne chodzi o pociski z głowicami jądrowymi).
Pociski eksportowe 3M14E i dla WMF FR tj. 3M14K/T mają niemal identyczne stopnie startowe (przyśpieszacze rakietowe), te same silniki marszowe i układy zasilania paliwem, bardzo podobne lub nawet identyczne zestawy pokładowej aparatury kierowania, jak również odłamkowo-burzące części bojowe. Podstawowa różnica to zasięg i… długość. Rożnica w zasięgu to ponad 1200 km, a jak wiemy zasięg to paliwo, większy zasięg to więcej paliwa. Rożnica w długości pocisków to ok. 1,4 m, a to oznacza, że ta różnica w długości przekłada się na zapas paliwa.
Ich zagranicznym odpowiednikiem jest amerykański U/RGM-109C Tomahawk, wprowadzony do uzbrojenia znacznie wcześniej. Jego układ konstrukcyjny, układ napędowy oraz skład aparatury systemu kierowania odpowiada temu, co zastosowano w pociskach rosyjskich. Pod wieloma względami ich parametry są zbieżne. Amerykanom, w podobnych gabarytach co eksportowe 3M14E, udało się zmieścić bardzo podobne pod względem funkcjonalnym agregaty i urządzenia oraz głowicę bojową, jak też tyle paliwa, by pociski mogły osiągać cele na odległościach 700 do 1600 km, odpowiednio dla U/RGM-109C i U/RGM-109E Tactical Tomahawk. Teraz do tego zestawienia dołączmy pociski systemu Iskander–M, które z wyglądu są niemal identyczne i wykonują te same zadania co pociski 3M14K/T i 3M14KE/TE systemów Kalibr/Club, w bardzo podobny sposób i w podobnych warunkach. Pochodzą z tego samego biura konstrukcyjnego, w dodatku mają tą samą średnicę, są napędzane tymi samymi silnikami marszowymi, mają bardzo podobny lub identyczny zestaw aparatury kierowania co 3M14K/T, jak i głowice bojowe. To co je rożni to długość. Długość całkowita 9M728 jest wartością pośrednią między 3M14T/K, a eksportowym 3M14E, natomiast 9M729 jest prawie tak długi jak 3M14T/K i na pewno oba są dłuższe niż Tomahawk.
Wniosek może być tylko jeden – pociski 9M728 i 9M729 mają zbiorniki paliwa odpowiadające pojemnością bardziej rakietom Kalibr i Tomahawk, latającym na dystans co najmniej 1500 km, niż eksportowym 3M14E, dolatującym tylko do 300 km. Jakim zatem sposobem 9M728 i 9M729 mają oficjalnie zasięg maksymalny tylko 480–490 km? Możliwość jest tylko jedna – z zakładu produkcyjnego pociski dostarczane są do użytkownika końcowego z ograniczonym zapasem paliwa. Takie działanie – tj. dostarczanie wojsku sprzętu o niepełnych możliwościach mogło być podjęte tylko na wyraźne polecenie „z góry” – od władz najwyższych i musiało być podyktowane ważnymi względami, np. obowiązującymi ograniczeniami traktatu INF/RSMD.
W tym kontekście całkiem inaczej brzmią słowa Siergieja Iwanowa, przytaczane wcześniej, który mowił, że „[…]Rosja wypełnia wzięte na siebie zobowiązania w ramach porozumienia INF/RSMD i na razie zasięg pocisku nie przekracza ograniczeń przyjętych dla tego typu rakiet”. To „na razie”, to oczywiście do czasu obowiązywania traktatu. Potem na pewno pociski będą dostarczane w pełni zatankowane. Choć, być może mogą być dotankowane nawet obecnie i to w jednostkach.
Oficjalne zestawienie typów rakiet 3M14K/T systemu Kalibr dostarczanych WMF FR i oferowanych na eksport obejmuje m.in. pociski szkolne-stendowe przeznaczone do treningów tankowania paliwem ciekłym. Skoro WMF FR pociski systemu Kalibr dostarczane są w pojemnikach transportowo-startowych, podobnie jak to ma miejsce w przypadku rakiet 9M728/729, i w nich cały czas eksploatowane, to po co są produkowane wersje US – szkolno-stendowe do nauki tankowania rakiet paliwem ciekłym? Jeśli można tankować i szkoli się w tych zadaniach personel je eksploatujący, to czy nie można zatankować w taki sam sposób pocisków 9M728 i 9M729? Jak wykazano wcześniej, miejsce na dodatkowe paliwo na pewno mają! Tak więc, tym samym sposobem co na pokazie rosyjskiego MSZ i MO – zestawiając i porównując oficjalnie znane i przedstawiane parametry – długości i budowę wewnętrzną tajemniczej 9M729 z powszechnie znanymi wzorami uzbrojenia, o których wiadomo znacznie więcej niż o spornym pocisku, a co do których nikt nie wyraża wątpliwości, można wykazać że coś z jej zasięgiem musi być jednak nie tak, jak to przedstawiają Rosjanie.
Wicepremier i minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak, poinformował, że Rada Modernizacji Technicznej zatwierdziła projekt cięższego niż bwp Borsuk wozu.
MON zamawia w HSW ponad tysiąc nowych bojowych wozów piechoty Borsuk. Skonstruowane w kraju, uzbrojone i wyposażone w zaawansowaną elektronikę zwiastują w armii rewolucję.
Rząd zdecydował o znaczącym podniesieniu potencjału artyleryjskiej zbrojowni HSW. Premier Morawiecki zapowiedział dokapitalizowanie huty i innych zbrojeniowych firm z Podkarpacia.
Obecnie klienci mogą sprawdzić opony niczym smartfony, mając dostęp do wnikliwych testów opon, co pozwala im porównywać i analizować konkretne modele i ich parametry w różnych warunkach.
W raporcie „Orlen dla miast” koncern zastanawia się, jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką na rzecz szeroko rozumianego zrównoważonego rozwoju – mówi Stanisław Barański, dyrektor Biura Zrównoważonego Rozwoju i Transformacji Energetycznej Orlen.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Globalny rynek technologii medycznych, wspierany przez inwestycje i nowoczesne programy, dynamicznie rośnie. Jednym z takich działań jest nabór „Ścieżka SMART” finansowany z Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki. Stworzyliśmy hydrożel do hodowli komórkowych. Jest to narzędzie przydatne w badaniach nad nowymi lekami – mówi Marcin Krzykawski, prezes Real Research.
Rzeźby dekorują przestrzenie kontaktów międzyludzkich. Poza strefą publiczną często są jedynie okazami galeryjnymi. W przestrzeni publicznej przede wszystkim stawiają pytania. Oskar Zięta nową rzeźbą „Hempel” zaprasza do kolejnej dyskusji.
Finansowanie, którego warunki zależą od spełnienia wskaźników z obszaru ESG, jest dostępne dla szerokiego grona firm, od największych po małe. Nie zależy też od branży – podkreśla Paweł Derengiewicz, dyrektor Biura Finansowania Strukturyzowanego w Banku BNP Paribas.
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski zaprasza na finałowy etap jesienno-zimowego programu „Otwieramy się!”. To ponad 40 projektów artystycznych.
Jako przedsiębiorca masz obowiązki nie tylko w stosunku do siebie samego. Jako podatnik musisz także realizować zobowiązania – przede wszystkim podatkowe – wobec państwa. Nowy przedsiębiorca łatwo może się w nich pogubić, a z tym wiążą się poważne konsekwencje. Zobacz, w jaki sposób Mała Księgowość pomoże Ci wywiązać się ze wszystkich swoich obowiązków, zrobić to na czas i uniknąć kary.
Mała Księgowość to program, który na rynku działa już od ponad dwudziestu lat. W tym czasie nie tylko zdążyliśmy przekonać do siebie tysiące przedsiębiorców i księgowych, ale i zapracowaliśmy na ich lojalność. Wielu z nich jest z nami od początku. Kiedy odchodzą, aby przetestować, co mają do zaoferowania inne programy – często wracają, uznając Małą Księgowość za najlepszy wybór.