Taki sposób kupowania sprzętu ma jednak pewną wadę. Nie pozwala wykorzystać potencjału rodzimego przemysłu – twierdzą eksperci. A powinniśmy uwzględnić (i docenić ) zwłaszcza dokonania rodzimej branży radarowej i systemów kierowania ogniem (SKO).
Rakietowy Homar dowodzony z namiotu
Adam Maciejewski, znawca broni rakietowej z pisma Wojsko i Technika, zwraca uwagę, że np. w zamówionych w tym roku w USA zestawach HIMARS – producent Lockheed Martin – system kierowania ogniem jest przestarzały. W warunkach polowych wymaga np. rozstawienia namiotów. Ekspert podkreśla, że system ustępuje nowocześniejszym rodzimym rozwiązaniom takim jak cyfrowy. Przykładem jest chociażby cyfrowy TOPAZ, stworzony przez WB Electronics i wykorzystywany w polskiej artylerii.
Czytaj także: Antena PIT-Radwaru wskazuje wrogów patriotom
– Zastanawiające czy uda się naszym artylerzystom w pełni zintegrować SKO HIMARS z polskimi systemami zarządzania walką – w tym rodzimymi środkami rozpoznania – mówi Maciejewski.
Ożywiona dyskusja, jaką wzbudziła ostatnio infrastruktura wsparcia dowodzenia dla pierwszego i na razie jedynego dywizjonu Homarów, zwróciła uwagę na wciąż niedoceniany potencjał rodzimej branży radiolokacyjnej.