Grecja zadeklarowała przekazanie Ukrainie około setki bojowych wozów piechoty BMP-1A1 Ost, pochodzących z nadwyżek wojsk lądowych, a pozyskanych w latach 90. od Bundeswehry (która odziedziczyła je z kolei po Narodowej Armii Ludowej Niemieckiej Republiki Demokratycznej po zjednoczeniu NRD i RFN). Ateny stawiają jednak warunek ‒ obiecane przez niemieckiego kanclerza Olafa Scholza bojowe wozy piechoty SPz Marder z nadwyżek Bundeswehry bądź zapasów niemieckiego przemysłu obronnego, muszą zostać przekazane wcześniej, niż Grecja dostarczy swoje wozy bojowe Ukrainie. Oficjalnie Ateny motywują swoje stanowisko konfliktem ze wschodnim sąsiadem, Turcją. Mimo, że obydwa państwa od dekad są członkami NATO, stosunki między nimi są dalekie od przyjaznych, m.in. Ateny oskarżają Ankarę o bezprawne zajmowanie wysepek położonych na Morzu Egejskim i inne formy naruszania integralności terytorialnej Republiki Greckiej.

Nie można też wykluczyć, że Grecja nie do końca ufa w deklaracje Scholza. Przypomnijmy bowiem, że Słowenia za przekazane czołgi M-84 otrzymać ma nie inne czołgi (np. Leopard 2A4 ‒ takie wozy dostaną Czechy w ramach tego samego mechanizmu), ale transportery kołowe Tpz Fuchs 6×6 o znacznie mniejszej wartości bojowej. Nie zostaną one również dostarczone „natychmiast", lecz, wg niemieckich komentatorów, za kilka miesięcy. Możliwe, że Grecja również obawia się opóźnień lub nawet prób zamiany oczekiwanych przez siebie bojowych wozów piechoty Marder na inne, mniej wartościowe uzbrojenie.