W ataku wzięły udział przynajmniej dwa śmigłowce bojowe Mil Mi-24, które ostrzelały cele z wykorzystaniem rakiet niekierowanych S-8. Według oficjalnego komunikatu rosyjskiego Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych, w wyniku ataku doszło do pożaru, który objął osiem zbiorników z paliwem. Pomimo wysiłków służb ratowniczych ogień rozprzestrzenił się i zagroził kolejnym 16 zbiornikom. Według części komentatorów, atak mógł być ukraińskim rewanżem za rosyjskie uderzenie rakietowe na Lwów 26 marca, aczkolwiek Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy nie potwierdził przeprowadzenia tego ataku.

Jeśli atak nie był rosyjską prowokacją, może wskazywać, że pomimo przewagi przeciwnika w powietrzu, ukraińskie lotnictwo wojskowe nadal jest w stanie prowadzić nie tylko misje ochrony własnej przestrzeni powietrznej, ale także wspierać wojska lądowe i wykonywać ataki na bliskie zaplecze wroga. W przypadku ataków na cele położone na terytorium Rosji lub terenów okupowanych dotychczas wykorzystywano przede wszystkim systemy rakietowe „ziemia-ziemia”. W przypadku Biełgorodu, to kolejne uderzenie na cele położone w jego rejonie w ostatnich dniach – 29 marca doszło tam do eksplozji polowego składu amunicji. Dotąd strona rosyjska nie podała przyczyny tego zdarzenia. Nieoficjalnie mówi się, że atak przeprowadzono z wykorzystaniem systemu rakietowego Toczka-U.

Czytaj więcej

Ukraińskie i rosyjskie raporty o stratach stron w wojnie ukraińskiej