Według portalu kyivpost.com, liczba zagranicznych ochotników miała w niedzielę przekroczyć 22 000. Mieliby pochodzić z 52 państw (czyli z co czwartego spośród państw uznawanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych ‒ takich jest 195). Jeżeli informacje te są prawdzie, oznaczają bardzo duże zainteresowanie walką po stronie ukraińskiej. Brak jest szerszych informacji na temat tego, kto mógł trafić na Ukrainę. Są niepotwierdzone informacje na temat ochotników z Białorusi (wywodzących się z białoruskiej opozycji represjonowanej przez zależny od Rosji reżim z Mińska) i Czeczenii (przy czym należy zaznaczyć, że „oficjalne" czeczeńskie oddziały ‒ kadyrowcy ‒ walczą po stronie agresora), a także z Wielkiej Brytanii. W Polsce próbę sformowania oddziału ochotniczego podjął m.in. były poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Adam Słomka, zbierając grupę dość wiekowych ochotników w Krakowie.

Specjalnie z myślą o ochotnikach zagranicznych Siły Zbrojne Ukrainy sformowały w ramach lokalnej Obrony Terytorialnej swego rodzaju Legię Cudzoziemską, która ma stanowić najwyraźniej odrębną jednostkę (lub jednostki). Teoretycznie tak duża liczba ochotników powinna pozwolić na sformowanie nawet pięciu-sześciu brygad, lecz w praktyce niedobór oficerów, niski poziom wyszkolenia lub jego różnorodność, problemy związane z różnicami językowymi itd. (nie mówiąc o dostępności wyposażenia czy uzbrojenia, szczególnie broni ciężkiej) mogą spowodować, że formowanie oddziałów ochotniczych może mieć większe znaczenie propagandowe niż praktyczne. Z pewnością duży wpływ na napływ ochotników zagranicznych ma bardzo wysoka jakość pracy służby prasowej Sił Zbrojnych Ukrainy.