Nie wiadomo ile czołgów chciałby nabyć Egipt, ani jak szeroki byłby transfer technologii, a także czy zakupiona wersja miałaby być bliższa wariantowi bazowemu (jak wóz oferowany przed kilku laty Omanowi), czy wersji „europejskiej" (K2PL/EU) itd. Niewykluczone, że negocjacje zostały ujawnione na stosunkowo późnym etapie i są elementem szerszego porozumienia odnośnie współpracy wojskowo-przemysłowej, bowiem podczas wystawy EDEX 2021 w Kairze podpisana zostanie umowa z firmą Hanwha Defense na licencyjną produkcję 155 mm armatohaubic samobieżnych K9 w Egipcie.
Egipt dysponuje obecnie kilkoma tysiącami czołgów średnich i podstawowych, z czego największą wartość bojową ma 1130÷1360 (różne źródła podają różne liczby) czołgów M1A1 Abrams, reprezentujących poziom drugiej połowy lat 80., oraz nieliczne rosyjskie T-80U/UK (zaledwie 34 wozy). Pozostałe czołgi to ok. 750 T-55 (w tym ponad 400 zmodernizowanych do standardu Ramzes II), T-62 (ok. 600) i M60A1/A3 (najliczniejsze, łącznie ok. 1700). Wiele spośród starszych wozów pozostaje zmagazynowanych. Czołgi te obecnie mają niewielką wartość bojową. Co prawda Egipt nie jest otoczony wojskowymi potęgami (wyjąwszy Izrael), to jednak państwo to stara się konsekwentnie modernizować swoje siły zbrojne, w tym z wykorzystaniem opcji rozwoju rodzimej gospodarki. Z różnych względów produkcja licencyjna czołgów M1A1 w ramach programu M1A1 Co-production Program już chyba nie satysfakcjonuje Egipcjan (podobnie same czołgi, już przestarzałe), być może ze względu na to, że modelowi współpracy wciąż daleko do ulokowania 100 proc. produkcji wozu w Egipcie, stąd spadkobiercy faraonów szukają innych rozwiązań.
W połowie 2020 r. pojawiła się informacja o negocjacjach związanych z ewentualną produkcją czołgu T-90 (wg większości źródeł w wersji MS) w Egipcie. Państwo to miało być zainteresowane nabyciem 400÷500 wozów, co najmniej częściowo wyprodukowanych lokalnie (co może sugerować wielkość ewentualnego zamówienia na czołgi K2), lecz od końca czerwca nie pojawiły się żadne nowe informacje na ten temat. Niewykluczone, że negocjacje zakończyły się fiaskiem, wobec czego Nowy Kair postanowił znaleźć nowego licencjodawcę. Ciekawym samym w sobie zjawiskiem jest ponadto fakt, że Egipt nie uzyskał (nie próbował uzyskać?) licencji na produkcję nowszego wariantu czołgu Abrams, przecież już w jakimś stopniu znanego lokalnemu przemysłowi.