Port w Berdiańsku w obwodzie zaporoskim nad Morzem Azowskim został zajęty przez Rosjan 28 lutego. Wraz z nim okupujące go wojska zagarnęły kilka niewielkich okrętów Sił Morskich Ukrainy i patrolowców Państwowej Służby Granicznej. Port miał stanowić „bazę wypadową" do ewentualnego wysadzenia desantu morskiego w pobliżu Mariupola. Stąd też do Berdiańska zaczęły docierać transporty sprzętu wojskowego i żołnierzy, przewożone na pokładach okrętów desantowych WMF FR.
Dziś rano w porcie trwał rozładunek trzech dużych okrętów desantowych: Saratowa projektu 1171 Tapir oraz Cezara Kunikowa i Nowoczerkasska, obydwa projektu 775/II ‒ wszystkie ze składu Floty Czarnomorskiej. Jednostki te zostały rażone ‒ podobno ‒ przez pociski odpalone przez taktyczne zestawy rakietowe 9K79-1 Toczka-U. Natomiast w Internecie Rosjanie komentują pożar jako skutek wypadku.
Zdaniem Ukraińców w wyniku ataku Saratow otrzymał bezpośrednie trafienie pociskiem, wskutek czego wybuchł na nim pożar. Załoga osadziła okręt na dnie basenu portowego na głębokości 5 m, aby zapobiec zapaleniu i eksplozji przewożonych ładunków niebezpiecznych, ale zabieg był nieskuteczny. Na amatorskim filmie widać silne eksplozje i rozrzut detonującej amunicji. Choć nie pokazuje tego film, tak poważne uszkodzenia oznaczają definitywną utratę okrętu.
Dwa pozostałe desantowce ‒ Cezar Kunikow i Nowoczerkassk ‒ obydwa polskiej budowy Stoczni Północnej z Gdańska (dziś Remontowa Shipbuilding) wyszły w morze w trybie alarmowym, najprawdopodobniej obydwa odniosły uszkodzenia. Są też straty w ich załogach ‒ na Kunikowie ośmiu rannych, na Nowoczerkassk trzech rannych i trzech zabitych.