Cowidowy kryzys mocno doświadczył branżę lotniczą. Zapewne dla PZL Świdnik, największego w kraju producenta komponentów śmigłowcowych pandemia nie zrobiła wyjątku. Jak wygląda sytuacja w roku jubileuszu 70 lecia firmy?
Jest nieco lepiej niż w zeszłym roku, kiedy pandemia mocno uderzyła w globalny rynek awiacyjny a po pierwszych lockdownach i zatrzymaniu lotów zapanowała niepewność jakie będą tego skutki dla powietrznego transportu i światowej gospodarki. Myślę, że producentów śmigłowców ominęło mocniejsze tąpniecie, które w 2020 r. było widoczne wśród samolotowych gigantów. Wiropłatowy biznes stracił „tylko" 15-20 proc. swoich zamówień bo spora część eksportowych kontraktów miała charakter publiczny a instytucje państwowe, wojsko, służby porządkowe, czy ratownicze realizowały wcześniejsze umowy. Jednak lotnicze spowolnienie sięgnęło także „Świdnika". Po dobrym 2019 roku, kiedy przychody firmy wspięły się na rekordowy poziom w pandemicznym 2020 r. zanotowaliśmy ponad dwudziestoprocentowy spadek. Ubiegłoroczny kryzys i towarzyszące mu zmniejszone zamówienia wymusiły również dostosowanie poziomu zatrudnienia do nowych potrzeb rynkowych. Dziś mamy w firmie załogę liczącą 2,6 tys. fachowców.